Artykuły

W imię narodu wśród narodu/ Miłość w czasach wypłaty

"Kazimierz i Karolina" w reż. Jana Klaty z Teatru Polskiego we Wrocławiu na V EST Bliscy Nieznajomi w Poznaniu. Piszą Olga Drygas i Adam Domalewski w Gazecie Festiwalowej.

W imię narodu wśród narodu

Jan Klata jest chyba najbardziej współczesnym reżyserem w polskim teatrze. Współczesnym, bo nie boi się przełożyć na scenę rzeczywistości, w jakiej żyjemy, akcentując zarazem te elementy świata, które są pożywką mas. I tak też stało się z Kazimierzem i Karoliną. Akcja dramatu Horvátha nie dzieje się już w Niemczech lat 30. XX wieku w trakcie Octoberfest, a w jednej z wielu błyszczących galerii handlowych, gdzieś w jednym z polskich miast - Klata stawia bohaterów w centrum konsumpcjonizmu, apogeum komercjalizacji życia.

W tym świecie znajdzie się wszystkich, których mija się na ulicy czy w sklepie: są tu galerianki - dziewczyny w wieku około-gimnazjalnym szukające okazji (zarówno w formie przeceny, jak i skorego zapłacić za nie rachunek mężczyzny); są podstarzałe "oblechy" w ubraniu udającym najnowsze trendy i mającym odjąć wielu lat, szukający pań do towarzystwa i "jazdy konnej"; jest młody karierowicz - krawiec Babiarz - starający się wypełnić wszystkie wytyczne stawiane lowelasom w kolorowych gazetach; są nowi rewolucjoniści, naśladujący bohaterów z filmów Tarantino. Wśród tego tłumu kopii z popkultury są też Kazimierz i Karolina. Ten pierwszy został zwolniony z posady szofera. Ta druga uważa, że wartościowa kobieta będzie przy swoim mężczyźnie, jeśli ten straci pracę. I tu rozpoczyna się szamotanina emocji i ekonomiczne kalkulacje związków międzyludzkich. Trzeba zapłacić za taniec, za lody. Można uzyskać awans odstępując przełożonemu kobietę. W analizie miłości tak czy inaczej we wnioskach pojawią się słowa "zysk" i "strata". Całości dopełnia ubogi język z domieszką śpiewanych dawniej piosenek i przekraczające granice parodii sekwencje scen-skeczy, złożone z kalek tego, co znaleźć można w kolorowych gazetach z celebrytami.

W jednej ze scen pojawia się krzyż z puszek po piwie, słychać popularny kiedyś remix ze słowami "gdzie jest krzyż". Dochodzi do rekonstrukcji walk polskich. Walczy każdy z każdym. Mimo, że sytuacja na Krakowskim Przedmieściu comiesięcznie odżywa, to już nie jest wydarzeniem tej skali, a tym bardziej nie powoduje ona tak drastycznych konfliktów. Spektakl po dwóch latach stracił na świeżości, nie ma komfortu odpowiadania na rzeczywistość dziejącą się poza sceną. W 2010 roku sceny te (a szczególnie remix) wzbudzały śmiech wśród publiczności - wczoraj już nikt się nie zaśmiał.

Nikt nie powie, że analiza społeczeństwa i popkultury, ale też polaczkowości i walk w imię narodu wśród narodu, postawiona przez Jana Klatę w Kazimierzu i Karolinie jest zła. Tyle, że każdy już to zna, już gdzieś słyszał - ta analiza jest wtórna. Jest taką samą kalką jak bohaterowie, tak samo jak oni - zbanalizowana. A dodatkowo częściowo przekroczyła już termin ważności.

Olga Drygas

***

Miłość w czasach wypłaty

Poznańska publiczność miała wczoraj okazję obejrzeć jedno z ostatnich przedstawień Jana Klaty - Kazimierza i Karolinę z Teatru Polskiego we Wrocławiu. Świetnie przyjętemu spektaklowi towarzyszyła równie udana i żywiołowa rozmowa w Café Teatralna. Na deser proponuję kilka wniosków.

Nieprzypadkowo tuż obok siebie przebiegają dwie płaszczyzny tej teatralnej opowieści: ekonomiczna i uczuciowa. Ich wzajemne sprzężenie, zadające kłam romantycznym wyobrażeniom o miłości wolnej od kalkulowania, staje się głównym tematem spektaklu. Kazimierz dzień po utracie pracy szofera traci pewność siebie i poczucie, że zasługuje na Karolinę, która nieopatrznie właśnie wtedy spędza wieczór na parkiecie z krawcem Babiarzem. Rozpoczyna się cały ciąg perypetii rodem z operetki, tyle że towarzyszy im zgoła inna muzyka (kilkukrotnie słyszymy fragmenty nagrań Led Zeppelin). Dramat scenicznych bohaterów najmocniej jednak wybrzmiewa w języku, jakim się posługują. Jego trywializacja i bolesne wręcz spłaszczenie sprawiają, że karykaturalne na zewnątrz postaci zyskują rys przejmującej nieporadności, zwłaszcza w odniesieniu do wzajemnych uczuć i potrzeb.

Zasługą Klaty w polskim teatrze ostatniej dekady było niewątpliwie to, że popkulturowość doprowadził w nim do ekstremum, przekręcając reżyserską gałkę w stronę "sampli i skreczy mentalnych" (takie autookreślenie pojawiało się w oficjalnych materiałach teatrów, w których pracował). Miał w tym oczywiście swoich nauczycieli i poprzedników, jednak sam tylko przykład Kazimierza i Karoliny pokazuje niespotykaną skalę wykorzystania cudzego tekstu do zbudowania tkanki własnego spektaklu. Trudno znaleźć tu jakąkolwiek postać, ubiór, sposób wypowiedzi czy element scenografii, który nie byłby cytatem, bliskim lub dalekim echem z filmu, literatury, telewizyjnego ekranu bądź aktualnej, społeczno-politycznej rzeczywistości. Przy czym cytacja jawna należy tu do rzadkości, częściej mamy do czynienia z zapożyczeniem, aluzją, parafrazą, imitacją oraz przede wszystkim z parodią. Znakomita scena (również w sensie teatralnego wykonania) Polish wars. Rekonstrukcja pokazuje (ku uciesze gawiedzi) bezsensowną historyczną "nawalankę" polsko-polską. Mam wrażenie, że śmiech Klaty zawiera w sobie więcej zatroskania i powagi, niż można się spodziewać.

Rozpustnik ukarany, czyli Don Giovanni - tak brzmiał w istocie pełen tytuł słynnej opery, napisanej przez Mozarta w 1787 roku. Do Kazimierza i Karoliny Jana Klaty pasowałoby zaś określenie "ukaranie karierowiczki", ale i bez tego oba utwory łączy umoralniający epilog. Karolina dostaje najpierw (dosłownie) kopniaka od Prezesa Dymka, potem zaś zostaje (również dosłownie) odepchnięta przez urażonego Kazimierza. Zgodnie jednak z faktycznym i jakże gorzkim podtytułem (A miłość nigdy się nie kończy) na scenie uformują się nowe pary; na widowni musi jednak panować przeczucie, że mają one podobnie marne szanse na przetrwanie.

Adam Domalewski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji