Artykuły

W filmie brakuje mi prób

- Spektakl został skierowany do produkcji niezwykle szybko. Stało się to właściwie trochę przypadkiem - o tym, jak powstawał nagrodzony Grand Prix festiwalu Dwa Teatry spektakl "Getsemani" opowiada jego reżyser, WALDEMAR KRZYSTEK.

Przemysław Gulda: Czy realizacja tego spektaklu różniła się czymś od pana wcześniejszych doświadczeń w teatrze telewizji?

Waldemar Krzystek: Chyba przede wszystkim tym, że spektakl został skierowany do produkcji niezwykle szybko. Stało się to właściwie trochę przypadkiem. Wcześniej realizowałem inny tekst tego samego autora i dostałem propozycję wystawienia jego innego dramatu. Miałem na to wielką ochotę, ale jednocześnie byłem ograniczony czasowo, bo miałem inne zobowiązania. Powiedziałem więc, że bardzo chętnie, ale może kiedy indziej, bo zaraz zaczynam zdjęcia do innego projektu. Kiedy zaraz? - zapytali producenci. Za kilka miesięcy - odpowiedziałem. W takim razie musimy to więc zrealizować w ciągu tych kilku miesięcy - zadecydowali. I tak się rzeczywiście stało.

Oprócz teatru telewizji ma pan także doświadczenia z filmami fabularnymi. Czym się różni realizacja jednych i drugich?

- To oczywiście zależy od tego, o jakim filmie mówimy. Bo filmy akcji różnią się oczywiście diametralnie od produkcji teatry telewizji, ale już kameralne dramaty psychologiczne realizuje się prawie dokładnie tak samo. Jest oczywiście kilka różnic. Pierwsza to obcowanie w teatrze telewizji z wielką literaturą. W zasadzie przy okazji każdej produkcji pracuje się z dobrymi albo bardzo dobrymi tekstami, niestety o wielu scenariuszach filmowych nie można tego powiedzieć. Druga ważna rzecz to sposób pracy z aktorami. Standardem w przypadku spektakli jest co najmniej kilka tygodni prób - coś, czego zawsze bardzo mi brakuje na planie filmowym. Poza oczywistymi korzyściami dla aktorów, wynikającymi z o wiele głębszego wejścia w rolę, próby dają także okazję analizowania i interpretowania poszczególnych scen, motywacji poszczególnych działań bohaterów. Rozmowy na ten temat podczas prób bardzo ułatwiają potem pracę na planie.

Nad czym pan teraz pracuje?

- Tym razem jest to teatr żywego słowa - kończę właśnie próby do "Kopenhagi" na deskach warszawskiego Teatru Imka. Premiera zaplanowana została na 6 czerwca, więc do Sopotu wyrwałem się dosłownie z próby i zaraz wracam na kolejną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji