Artykuły

Szekspir o dziwadłach

"Wieczór Trzech Króli albo Co Chcecie" w reż. Katarzyny Raduszyńskiej w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Igor Rakowski-Kłos w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Tak, "Wieczór Trzech Króli albo co chcecie" w Nowym jest przeładowany. Tak, czasem jest chaotyczny. Ale jest przy tym arcyciekawy.

Na Ilirii rozbija się statek. Byli na nim brat i siostra - podobni do siebie tak, że nawet miłośni partnerzy nie są w stanie ich rozpoznać. Po sekwencji maskarad tworzy się splątana sieć namiętności i nieporozumień, z której wyplątanie okazuje się trudne nawet wtedy, gdy jeden sobowtór staje obok drugiego, a tożsamość i seksualność okazują się rozmazanymi smugami, zamiast przybrać jednolite i niezmienne oblicze.

"Wieczór Trzech Króli" miał być sztuką na koniec okresu świątecznego. Przełomowy czas sprawił, że tekst nasiąkł średniowieczną tradycją odegranego buntu, postawienia świata na opak i szyderczym, plebejskim komizmem.

Największą innowacją inscenizacji Teatru Nowego jest tekst. Katarzyna Raduszyńska, reżyserka, i Jagoda Hernik-Spalińska, dramaturg, mimo że miały do dyspozycji przekłady Leona Ulricha, Stanisława Dygata i Macieja Słomczyńskiego, na nowo przetłumaczyły "Wieczór Trzech Króli albo co chcecie". Dzięki temu została odświeżona zwłaszcza mowa potoczna - najszybciej starzejący się żywioł języka - z której jest uszytych wiele scen spektaklu. Sporadycznie autorkom nie udało się oprzeć pokusie odegrania trywialnego żartu bazującego na wulgarności. Jeśli ktokolwiek chciałby w najbliższym czasie wystawić "Wieczór...", to tylko w tym tłumaczeniu.

Aktorsko kobiety rządzą. Monika Buchowiec jako Viola/Cesario jest słodkim efebem, z którego nieustannie bucha młodzieńcza bezczelność i zaproszenie do cielesnej rozpusty. Do najlepszych punktów spektaklu należą dialogi pomiędzy nią a Mirosławą Olbińską - hrabiną w żałobie, której "grzech w myślach dojrzewa", gdy spogląda na posłańca Orsino - księcia próbującego ją zdobyć.

Wśród mężczyzn najciekawszą rolę stworzył Michał Kruk jako Malvolio - wyśmiewany niemal przez wszystkich, marzący o wyniesieniu majordom hrabiny. Jest wiarygodny, gdy rozgłasza śmieszność postaci i wtedy gdy wyłuskuje z niej jej nieszczęście i poczucie upokorzenia.

Scenografia Pawła Walickiego jest efektowna. Monstrualne wielbłądy i piaskowa pofałdowana ściana umożliwiają zagłębienie i podniesienie kompozycji sceny.

"Wieczór Trzech Króli", mimo że miejscami jest przeładowany pomysłami inscenizacyjnymi (różnej jakości songi wyśpiewywane, rapowane, szeptane przez aktorów), jest cudownie dziwaczną - bo queerową - inscenizacją Szekspira.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji