Artykuły

Nie do końca surowo

"Zapis automatyczny" w reż. Katarzyny Pawłowskiej i Macieja Adamczyka z Teatru Porywacze Ciał prezentowany na X Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego w Warszawie. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.

Tytuł monodramu poznańskiego duetu Porywacze Ciał - "Zapis automatyczny" - może sugerować wykorzystanie techniki strumienia świadomości czy inspirację parapsychicznym channelingiem. Tymczasem zapis automatyczny jest, jakkolwiek gorączkową, rejestracją otaczającej rzeczywistości. Sam wykonawca, Maciej Adamczyk, w pewnym momencie przywołuje dziennikarski termin "surówka". W jej scenicznej wersji można doszukać się parodii artystowskiego i - miejscami - dorobkiewiczowskiego socjolektu. Jednak niepoddana pieczołowitemu montażowi "surowizna" nie ciągnie się opieszale. Adamczyk z werwą i nonszalancją lawiruje pomiędzy kolejnymi opowiastkami.

Już sama scenografia wprowadza w świat pozoru. Nad sceną góruje fotomontaż przedstawiający portrety małego chłopca w różnych wariantach kolorystycznych. Skojarzenie z Warholem jest oczywiste. Pop-art jako mariaż sztuki i postawy konsumpcjonistycznej? Z kolei na poletku sztucznej, jadowicie zielonej trawy stoi rozkładane krzesełko. Przez ręce wykonawcy przewija się fluorescencyjny termos oraz piknikowy zestaw naczyń. Prowizoryczny wystrój rodem z IKEI tylko pozornie kontrastuje z profilem bohatera monodramu. Bo kim on jest? Prawdopodobnie inteligentem, osobą parającą się szeroko rozumianą twórczością. Ale czy dzisiejsza sztuka nie jest silnie zbratana z popkulturą? Czy możemy dziś w ogóle mówić o autonomii kultury wysokiej?

W "Zapisie automatycznym" kultura wysoka i masowa co rusz przeplatają się ze sobą. Można stwierdzić, że scenariusz jest oparty o technikę podwójnego kodowania - absurdalne żarty wywołują salwy śmiechu wśród publiczności, lecz na pozór nielogiczny tekst zawiera także wiele ukrytych aluzji. W pewnym momencie Adamczyk rzuca: "Chcę dobrze wyglądać nago". Przypuszczam, że większość odbiorców powiązała tę frazę z telewizyjnym show Goka Wana. Wykonawca, jakby prognozując pierwsze skojarzenia publiki, dodaje, że w swojej wypowiedzi cytował Lestera Burnhama z "American Beauty". Takie gierki będą się powtarzały po wielokroć.

Intertekstualna żonglerka bywa nadużywanym zabiegiem, zwłaszcza że twórcom często brakuje błyskotliwości w konstruowaniu przekazu. Nie wydaje mi się jednak, że scenariusz "Zapisu" miał być w założeniu wielopiętrowym znaczeniowo, obfitującym w ukryte sensy molochem. Co więcej, przypuszczam że przeniesienie słów monodramu na papier miałoby katastrofalne skutki dla jego nośności. Bo co tu dużo ukrywać - opowieść jest rwana, chaotyczna, niedorzeczna. A słowo pisane wymaga żelaznej dyscypliny (parafrazując klasyka: choć to absurd, musi być w nim metoda). Scena dyktuje zupełnie inne warunki - słowo zostaje poddane obróbce przez aktora lub performera. Wytworzona przez niego energia decyduje o atrakcyjności czy nośności przekazu. I na tym polu Adamczyk odniósł sukces - tekst żyje, pulsuje, wywołuje reakcje publiczności. Co zadecydowało o takim efekcie? W tym przypadku warsztat nie ma kluczowego znaczenia. A więc nieuchwytna sceniczna charyzma.

Żywiołowa gra Adamczyka sprawia, że oparty na absurdalnych asocjacjach tekst przemawia do publiczności. W "Zapisie automatycznym" można doszukiwać się rozważań nad niekiedy zmanierowanym środowiskiem artystycznym (które Adamczyk i Katarzyna Pawłowska, jako offowi twórcy, mogą rejestrować na bieżąco), wielopoziomowością odczytań i stylistycznym zróżnicowaniem współczesnej sztuki czy nad kondycją człowieka tającego swoją samotność pod fasadą pozorów. "Zapis automatyczny" jest zawieszony gdzieś pomiędzy pogłębioną refleksją a efekciarską krotochwilą. Tropienie wątków interpretacyjnych traci na znaczeniu w zderzeniu z wariackim dowcipem i werwą wykonawcy. Co prawda owa werwa chwilami słabnie, pod koniec wkradają się dłużyzny. Po pewnym czasie koncentracja odbiorcy bombardowanego aluzjami słabnie - przyjęcie takiej formy wymaga nieco większej kondensacji. Spadki energii są jednak chwilowe i nie naruszają w drastyczny sposób frenetycznego tempa monodramu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji