110. rocznica urodzin Jana Kiepury: Tak świętowano w Sosnowcu
Sosnowiczanie świętowali dzisiaj 110. urodziny Jana Kiepury. Na tak zwanej patelni, czyli na Placu Stulecia w Sosnowcu, wprost roiło się od fanów tego znanego na całym świecie sosnowiczanina.
- Jestem fanką pięknego głosu Kiepury już od jakichś 40 lat. I do tej pory jego piosenki mi się nie znudziły - mówiła Irena Mrozowicz. Przyszła na "patelnię", aby posłuchać, jak inni śpiewają utwory jej idola. A wystąpili m.in. Aleksandra Szmyd, Marcin Klaś, zespół Eno Weno i tenor Piotr Koprowski.
***
Rozmowa o Janie Kiepurze z Bogusławem Kaczyńskim, dziennikarzem, publicystą i krytykiem muzycznym
Jan Kiepura skończyłby wczoraj 110 lat.
Czy ludzie pamiętają nadal głos legendarnego sosnowiczanina?
- Oczywiście. Mimo że od urodzin Jana Kiepury mija już 110 lat, pamięć o nim jest ciągle żywa. A pamiętają go nie tylko melomani, ale ogromna część społeczeństwa. Nie bójmy się tego powiedzieć: Jan Kiepura był radością, uśmiechem pięknych polskich lat 20., lat 30. Zasłynął w czasie, gdy Polska, po długim okresie niewoli, odzyskała wreszcie wolność i niepodległość. I właśnie Kiepura był dla Polaków, ba, dla całego świata, jednym z największych śpiewaków 20-lecia międzywojennego, ozdobą najsłynniejszych sal operowych na kuli ziemskiej.
Ale Kiepura nie tylko śpiewał.
- Zgadza się. Był też znanym aktorem filmowym. Grał role w filmach dużych wytwórni wiedeńskich, londyńskich, w Rzymie, Berlinie, w Hollywood.
A gdyby tak żył nadal? Czy dziś też mógłby konkurować z najlepszymi?
- Nie mam wątpliwości, że byłby dziś uznany za najlepszego śpiewaka świata. Wśród obecnie żyjących utalentowanych wokalnie osób, nie ma dla niego konkurencji . Kiepura miał bowiem bardzo atrakcyjny głos - włoski w brzmieniu do tego stopnia, że melomanom do dziś trudno uwierzyć w to, że Kiepura urodził się w zadymionym Sosnowcu, a nie gdzieś we Włoszech, u stóp Wezuwiusza.
No a z takim Pavarottim, już nieżyjącym światowym tenorem, też mógłby się mierzyć?
- Myślę, że obaj śpiewali tak samo dobrze, obaj byli wielkimi śpiewakami. A co ciekawe, sam Luciano Pavarotti powiedział mi kiedyś, że chętnie zaśpiewałby z Janem Kiepurą i gdyby mistrz żył, dołączyłby do grona trzech światowych tenorów. Stałby się czwartym.