Artykuły

Co się dzieje za tym parawanem?

Przy ulicy Głowackiego martwe przedmioty ożywają, a aktorzy śmieją się sami z siebie, mówiąc, że ich praca jest najczęściej ciężka, a sytuacje, w jakich stawia ich reżyser, są nietypowe, czasem idiotyczne. Rozmawiamy z Moniką Gryc, Elżbietą Grad-Cupriak i Marcinem Młynarczykiem, aktorami Olsztyńskiego Teatru Lalek.

W Olsztyńskim Teatrze Lalek wszystko gra?

EG-C: - Nie tylko lalki, ale i przedmioty, maski... Aktor może być albo może go nie być. Mogą być tylko jego ręce, nogi, twarz, maska, przedmiot... Wszystko ma jakieś znaczenie i może grać.

MG: - Teatr lalek daje dużo możliwości. Można ożywić przedmiot, przenieść swoje emocje na lalkę. Pozwala na więcej niż teatr dramatyczny, jest lepszą formą przekonania widza do sprawy, którą chcemy przekazać.

l kwietnia przekonywaliście, że teatr to nie tylko pierwszy plan, ale i tło. A w tym tle, jak się okazuje, dzieją się

rzeczy bardzo ciekawe. I nawet można za nie dostać nagrodę.

MG: - Bawimy się przy tym rewelacyjnie. Koledzy filmują nas z ukrycia, a później to oglądamy. Poznajemy swoje najmniejsze role i śmiejemy się sami z siebie. W 2009 i 2010 roku taka impreza odbywała się tylko w Olsztynie, teraz nagroda za

najmniejszą kreację, czyli Złota Halabarda, miała już charakter ogólnopolski.

MM: - To Polska zgłosiła się do nas. Tak spodobał im się ten pomysł, że teatry same przyszły i zgłosiły swój udział.

MG: - Podczas oglądania filmu mogliśmy zobaczyć, że nawet jajeczko, które przemyka po parawanie, wymaga od aktora bardzo dużego wysiłku. Często ktoś musi leżeć, siedzieć na kimś. Jesteśmy schowani w malej budce w sześć osób. Fajnie jest zobaczyć spektakl z drugiej strony, dowiedzieć się, jak to wygląda od kulis.

Która z tegorocznych najmniejszych kreacji była

najciekawsza ?

EG-C: - Ogon syreny teatru z Rzeszowa. Uważam, że kolega, który stworzył tę kreację, świetnie to zagrał. Był w kostiumie przygotowanym do innej roli, ale zanim ją zagrał, wcześniej szedł za koleżanką i podrzucał ogon syrenie. To zasługiwało na duże brawa.

MG: - Warto dodać, że gdy ktoś gra taką małą rolę, to uczestniczy w 4-godzinnych próbach. Musi być skupiony, żeby to jajko czy motylka w odpowiednim momencie wystawić. Stąd właśnie pomysł na Halabardy - żeby docenić takie role.

To teraz nie są doceniane?

MM: - W każdym teatrze przyznaje się wielkie nagrody za duże kreacje. Jest taki obraz gwiazdora, który wychodzi na scenę, gra piękną rolę i to wszystko jest piękne i dostojne. Ale ktoś musi grać pozostałe role. Czasem jest w tym śmieszny, czasem idiotyczny. Chcieliśmy pokazać, że zawód aktora jest w większej części trudny, śmieszny, niewdzięczny, bo nawet tego się nie zauważa, że ten splendor to tylko ułamek wszystkiego.

MG: - Wszyscy pracują na główną rolę, na kogoś, kto dzięki temu zaistnieje.

MM: - Moim zdaniem proporcje są nieco odwrócone. W ten żartobliwy sposób chcemy zwrócić uwagę, że to wygląda trochę inaczej.

A jak to jest, kiedy ktoś pomyli się nawet w tej najmniejszej roli?

MG: - Niedawno kolega zapomniał dobiec do swojego jajka... Na szczęście za parawanem da się dużo rzeczy ukryć. Wtedy podbiega ktoś inny i pomaga.

EG-C: - Musisz być skupiony tylko na ten jeden moment, na kilkanaście, kilkadziesiąt sekund. Czasem na chwilę się zamyślisz i... już po twojej roli.

Pomysł z nagradzaniem najmniejszej kreacji, sądząc po wielu pozytywnych opiniach, był strzałem w dziesiątkę. Czy w kolejnych latach będą nowe kategorie?

MM: - To zależy od ludzi, którzy będą brali w tym

udział. Jeśli dadzą nam materiał, wpłyną nominacje, wtedy taka kategoria powstanie. Były już różne pomysły, np. najtrafniejsza uwaga reżyserska. Chcemy też rozwinąć element poznawczy, żeby ludzie z zewnątrz mogli zobaczyć pracę aktora z drugiej strony. W przyszłym roku, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przed galą odbędzie specjalny spektakl, a podczas niego za kulisy wejdzie dwóch kamerzystów. Obraz z kamer będzie pokazywany na monitorze obok sceny.

EG-C: - Z tym, że będzie to spektakl dla dorosłych, bo nie chcemy odbierać młodym widzom magii teatru.

MG: - Pamiętam pewną rozmowę po spektaklu. Jedna z dziewczynek wierzyła, że lalki naprawdę rozmawiały, druga była sceptyczna: - Masz w domu lalki, czy one rozmawiają? - pytała. A pierwsza na to: - Nie rozmawiają, ale moje lalki nie są aktorkami.

Ale teatr lalek to rozrywka nie tylko dla dzieci?

EG-C: - Spektakle są tak tworzone, żeby widz dorosły, który przyjdzie z dzieckiem na spektakl, miał tam swoje pięć minut. I poczuł, że aktorzy go widzą. Gramy też specjalne spektakle dla dorosłych i młodzieży, np. "Igraszki z diabłem". Historia całkiem zwyczajna. Wystarczy tylko, żeby ten dorosły widz czasem spojrzał w naszą stronę i odwiedził teatr. Bo dla nich też mamy repertuar i potrafimy go zaskoczyć. Zapraszamy więc wszystkich, małych i dużych, do Olsztyńskiego Teatru Lalek. Pokazujemy przecież coś, co każdego wzbogaca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji