Artykuły

Marcin Jarnuszkiewicz

"Daleka podróż Andersena" w reż. Marcina Jarnuszkiewicza w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach. Pisze Andrzej Lis, juror XVIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Nie znam żadnego manifestu Marcina Jarnuszkiewicza. Widziałem za to wiele jego przedstawień, które sumiennie świadczą, że artysta "pisze" ten uparty i konsekwentny manifest w każdym z przedstawień. Nie tylko wtedy, kiedy jest autorem, reżyserem, a czasem i wykonawcą, ale także, gdy jest tylko jednym ze współtwórców.

Przedstawienia autorskie tworzy rzadko, choć systematycznie od ponad czterdziestu lat. Na tyle rzadko, że zawsze znajdą się widzowie, którzy oglądają jego spektakle po raz pierwszy. I mają poczucie, że spotykają się z twórczością artysty oryginalnego i osobnego. Niezwiązanego z modami, językami, prądami, za to przywiązanego do filozofującej kontemplacji i medytacji. W centrum jego autorskiego światopoglądu funkcjonuje przekonanie, że teatr powinien szukać "wyższego porządku, a nie pogłębiać bałagan i chaos". Że teatr winien być przede wszystkim zadaniem duchowym i wyrastać z fundamentalnego pytania "kim jestem". A podstawowy dialog winien toczyć się między tym, co materialne i tym, co duchowe. Najprościej wyraził to w swoim autorskim przedstawieniu "Homework", w którym wystąpił sam z dużą lalką. "Ten swoisty duet może być zrozumiany jako autonomiczny byt, w którym jedna osoba jest ciałem człowieka, a druga jego duszą". A ponieważ "jedną i drugą osobą" był sam Jarnuszkiewicz, przeto spektakl można uznać za swoisty dialog z sobą samym. Toczony w nieśpiesznym rytmie wirujących motywów, które w rozmaitych transformacjach i przetworzeniach powracają w wielu przedstawieniach.

W katowickim Teatrze Ateneum Jarnuszkiewicz wrócił do swego ulubionego medium, czy też partnera w dialogu, do Hansa Christiana Andersena. Nie zrealizował jednak konkretnego utworu, raczej - jak to już wcześniej bywało - napisał w oparciu o Andersena oryginalny scenariusz. Wcześniej z powodzeniem realizował "Królową Śniegu" w poznańskim Teatrze Animacji (2001) i "Dzikie łabędzie" w Olsztyńskim Teatrze Lalek (2002). "Daleka podróż Andersena" wyłoniła się z wielu dzieł Wielkiego Duńczyka: z baśni, z tomów wierszy, opowiadań, sztuk teatralnych, dzienników, z wielu materii literackich które uprawiał i które - poza baśniami oczywiście - popadły w zapomnienie.

Andersen był osobą dość kontrowersyjną, jego dorobek - szczególnie teatralny - od początku źle oceniany, praktycznie nie przetrwał. Ale w Jarnuszkiewiczowym powracaniu do Andersena dominuje nie tylko podziw dla mistrzostwa klasyka, ale może nawet w większym stopniu, zaciekawienie nie rozumianym do końca twórcą. Zresztą całe przedstawienie jest próbą mierzenia się z nieznanym i niezrozumiałym. I to na poziomie kwestii, które uważane są za ostateczne.

Na pograniczu jawy i snu, w spowolnionym rytmie, w starannie dobranej muzyce (Bacha, Glucka, Purcella), w otwierającej się i zamykającej przestrzeni, w tonacji szaro czarno białej toczy się podróż Poety przez życie ku śmierci. Przez wszystko co najważniejsze: dobro i zło, miłość, twórczość, talent, rodzinę, upływający czas, przyszłość, której nie znamy. Przez serię fundamentalnych pytań od "dlaczego Ewa zerwała jabłko z drzewa wiadomości?", po końcowe "dlaczego płaczesz?". Przedstawienie podzielone jest na krótkie sceny stanowiące tematyczne całostki, przypominające "stacje" na drodze życia. Trzeba się zatrzymać, rozważyć kolejną tajemnicę, przejść do następnej. Dla Jarnuszkiewicza każdy spektakl stanowi wypowiedź, która ma wiele znamion osobistej refleksji utrzymanej w tonie ostatecznym. Jakby była podsumowaniem, a jednocześnie pytaniem o sens wszystkiego, co przeszłe i przyszłe.

Cały ten dialog Poety z twórcą przedstawienia toczy się w nienagannej, atrakcyjnej formie, w wyszukanych światłach, które małą katowicką scenę zamieniają w poetyckie pejzaże. Nad sensem pytań i dopowiedzi góruje oniryczna aura i senne, ukryte pod maskami lalek i aktorów, spowolnione, czy wręcz ukryte emocje. Doceniając wagę egzystencjalnych kwestii, trudno jednak uciec od pytania o możliwość percepcji takiej dawki spraw najważniejszych i ostatecznych. Nie wiem, czy w tym nasyceniu nie gubią się hierarchie. A może właśnie mają się gubić? Może w tym gubieniu tkwi dramat? Trudno odgadnąć, czy widownia, szczególnie ta najmłodsza, jest gotowa na taką dawkę trudnych treści. Choć obserwując skupienie, w jakim spektakl jest oglądany, można sądzić, że sceniczne obrazy przynajmniej zaciekawiają. Oddani przedstawieniu aktorzy skumulowaną wewnętrzną emocją zarażają widzów.

Katowickie przedstawienie wieńczące tryptyk andersenowski, zaliczyć trzeba do bardzo osobistych, w pełni autorskich przedstawień Jarnuszkiewicza. Wcześniej, ważnym etapem na drodze reżyserskiej były "Sceny pasyjne" (wspólnie z rzeźbiarzem Tomaszem Woźniakiem, Teatr Mały w Warszawie, 1987), plastyczna impresja "Pasji wg św. Mateusza" Jana Sebastiana Bacha, poetycki hymn sławiący życie i dobro. Potem byli Skandynawowie: "Do Damaszku" Strindberga (Teatr Szwedzka 2/4 w Warszawie, 1994), czyli studium wewnętrznego pejzażu Nieznajomego (grał go Wiesław Komasa) czy "Brand" Ibsena (Teatr im. Jaracza w Łodzi, 1998), szczególnego studium obrońcy boskiej wiary, który jednocześnie nie potrafił odczytywać "znaków" przez Boga dawanych.

W tegorocznym konkursie Jarnuszkiewicz pokazał się nie tylko jako reżyser, ale też jako scenograf w przedstawieniu Zbigniewa Brzozy Sprawa operacyjnego rozpoznania w Teatrze Wybrzeże. Przypomnijmy, że jego debiutem scenograficznym na początku lat siedemdziesiątych była szkolna realizacja Ulissesa wg Joyce'a w reżyserii Zygmunta Hübnera, a pierwszym bardzo znanym przedstawieniem - Balladyna w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym w 1974 roku. To także dzięki jego pracy, jego pomysłowi na przestrzeń łączącą scenę z widownią torem dla słynnych Hond, na kostium Goplany jako Barbarelli, na komiksowe rekwizyty mówiono i pisano, że ten historyczny już Słowacki brzmi nowocześnie i "popkulturowo". Jarnuszkiewicz współpracował z wieloma cenionymi reżyserami: z Agnieszką Holland ("Woyzeck"), Bohdanem Cybulskim ("Akt przerywany", "Odejście głodomora", "Don Juan", "Perykles"), Maciejem Prusem ("Wiele hałasu o nic", "Tymon Ateńczyk") i ze Zbigniewem Brzozą, z którym wcześniej zrealizował kilka spektakli, m.in. "Merylin Mongoł", "Geza dzieciak", czy "Komedia omyłek". O ile w pracach autorskich Jarnuszkiewicz jest twórcą niepodzielnym i suwerennym, o tyle w pracach scenograficznych chętnie podporządkowuje się dominacji reżysera traktując swoje zadanie jako rzemiosło służebne. Nie znaczy to, że nie miał wpływu na kształt przedstawień. Wprost przeciwnie. Jego oryginalne projekcje przestrzeni, sposób użycia koloru, a nade wszystko świateł były bardzo często podstawowymi znakami interpretacyjnymi podstawowych idei przedstawień.

Podobnie jest ze scenografią "Sprawy operacyjnego rozpoznania". Stosując bardzo proste środki: umieszczając ekran tuż za proscenium, rozdzielający scenę na dwie części, stwarza aktywną przestrzeń. rodzaj teatralnego 3D. Operując odpowiednio światłem pogłębia ową przestrzeń lub ją spłaszcza, a wyświetlając na ekranie obrazy, filmy, czy po prostu przesyłając nań kadry z rozgrywanej aktualnie akcji, stwarza płynny przekaz nakładania się perspektyw, planów, a nawet czasów i miejsc akcji. To dynamizuje obraz, a wraz z nim narracje. A równocześnie z obrazem płynnie przenikają się i łączą rozmaite materie językowe, literackie, od Płomieni Brzozowskiego, po raporty z PRL-owskiego SB. Częste zbliżenia portretów aktorów występujących na scenie, miksowane z portretami autentycznych bohaterów gdańskiej historii dopełniają iluzję "opowieści w opowieści". Skromna praca scenograficzna Jarnuszkiewicza implikuje wiele możliwości interpretacyjnych. To jeden ze znaków rozpoznawczych jego najlepszych prac.

Obserwując od czterdziestu lat bogatą i różnorodną twórczość Marcina Jarnuszkiewicza można zyskać pewność, że - mimo, iż nigdy nie ogłosił żadnego pisemnego manifestu, że na ogół nie komentuje tego, co robi - każdym swoim przedstawieniem umacnia swą pozycję jednego z najbardziej rozpoznawalnych i wyrazistych twórców swojego czasu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji