Artykuły

Gorki - po latach

Mieszczańskie sprzęty znów zapełniły scenę Teatru im. J. Słowackiego. Irina Mołostowa wyreżyserowała gościnnie dramat Maksyma Gorkiego pt. "Mieszczanie" - w 75 lat od prapremiery w języku polskim, która odbyła się w tym właśnie gmachu. Mieszczańskie, mroczne wnętrze rosyjskie z początków naszego wieku. Niemal naturalistyczna "pudełkowa" scenografia Michała Ułanowskiego (z tą wszakże różnicą, że w konsekwentnym naturalizmie zegar umieszczony na pierwszym planie musiał naprawdę odmierzać czas). Tutaj, w obrębie czterech ścian, przy okazji codziennej herbaty, wokół samowara gromadzi skłócona rodzina Biezsiemionowów. I tak oto ujawniają się zasadnicze konflikty społeczne z okresu poprzedzającego rewolucję 1905 roku.

Z krytyką mieszczaństwa u Gorkiego łączą się także klęski osobiste, niemal Czechowowskie tragedie ludzi przebranych, pozbawionych wiary w cokolwiek, skazanych na wzajemną wrogość i niezrozumienie. Ale niemożność porozumienia się nie wynika u Gorkiego z "mijania się" replik i dewaluacji słowa: dialog w "Mieszczanach" służy ostremu zarysowaniu przeciwieństw i sprzeczności, a wszelkie starcia słowne ujawniać mają społeczne napięcia.

W dziejach interpretacji "Mieszczan" zarysowały się trzy możliwości wyboru pierwszoplanowego konfliktu: przeciwstawienie dwóch pokoleń Biezsiemionowów (rodzice i dzieci), przeciwstawienie mieszczaństwu - świadomego już proletariusza Niła. Irina Mołostowa, zgodnie z dzisiejszą wiedzą społeczną, wybrała wariant trzeci, w okresie powstania dramatu zauważany jedynie przez Czechowa (autor "Wiśniowego sadu" wysuwał ponadto postulat zmiany kolejności aktów w "Mieszczanach"). Wyraźne w nowej inscenizacji jest pewne odejście od posępnej, Mchat-owskiej tradycji tego dramatu. Podobnie postępuje się dziś i z Czechowem. Adam Hanuszkiewicz wystawił na przykład "Płatonowa" jako błyskotliwie ironiczną komedię. W "Mieszczanach" na scenie Teatru im. Słowackiego również często dochodzi do głosu element satyry.

Daje się zauważyć troskę reżyserii o szczegóły charakteryzujące: w tym przedstawieniu liczy się każde działanie, każde zmrużenie oczu, każde westchnienie, każda pauza - demaskujące podłość i śmieszność zarazem owych "strasznych mieszczan"; starego Biezsiemionowa, jego żony, ich dzieci: Piotra i Tatiany. Liczy się zabarwienie herbaty. Liczy się irytujący skrzyp drzwi prowadzących do pokoju Biezsiemionowa. Jest to bardzo bliskie doświadczeniom teatru radzieckiego, ale stawia przed aktorami niemałe wymagania warsztatowe, gdyż założeniem takiego spektaklu jest właśnie popis aktorski.

Zespół Teatru im. Słowackiego prezentuje tu grę co najmniej poprawną, niekiedy nawet godną podziwu. Ale że w naszych teatrach dawno zaginęła zasada zespołowości, pewną wadą tych aktorskich popisów jest znaczna rozbieżność stylowa. Jednolitą (w założeniu) stylistykę spektaklu rozbija na przykład zestawienie przerysowanej parodystycznie Akuliny Iwanowny (Halina Zaczek) z "dramatem duszy" Tatiany (Maria Przybylska), rodem raczej z Przybyszewskiego. Zgodnie z polską tradycją w roli Pierczuchina (Solski, Opaliński) świetnie wypadł Józef Skwark; dyskretnymi środkami stworzył postać celnie kontrastującą zarówno z dynamicznym Biezsiemionowem Mariana Cebulskiego, jak i z filozofującym Tietieniewem Jerzego Sagana (role bardzo udane). Tak zwany pozytywny bohater Nił zyskuje dużo naturalności w przekonującej interpretacji Krzysztofa Jędryska. W tym bez wątpienia aktorskim przedstawieniu (co wynika z decyzji reżysera) każda rola z osobna jest starannie przygotowana i stanowi swego rodzaju osiągnięcie: i Piotr Tomasza Miedzika, i Pola Danuty Wiercińskiej, i Helena Haliny Wiśniewskiej, i Szyszkin Feliksa Szajnerta, i Cwietajewa Iwony Świdy, i Stiepamida Małgorzaty Dareckiej, wreszcie Doktor Stanisława Jędrzejewskiego.

Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że zaciera się idea nadrzędna, by "Mieszczan" odczytać jako sztukę nam współczesną. Inscenizacja Iriny Mołostowej, obciążona opisowością szczegółów, przechyla się w stronę obrazu obyczajowego. I dlatego mieszczańska wierność stereotypom może się wydać prawdą już historyczną. Podobnie zresztą jak krytykowany przez Gorkiego Nietzsche'ański kult indywidualizmu i relatywizm etyczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji