Artykuły

Truchła ludzkie i zwierzęce

"Oresteja" w reż. Mai Kleczewskiej Teatru Narodowego i Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Starożytni Grecy fascynowali się serią mordów w królewskim rodzie Atrydów, współcześni Polacy z fascynacją śledzą kolejne newsy o rodzinie z Sosnowca i teorie o zbiorowym morderstwie pod Smoleńskiem. Ludzka fascynacja zbrodnią i trupami jest niezmienna, zmieniają się tylko, na coraz bardziej banalne, pretensjonalne i kiczowate, formy, jakimi się żywi. Pewnie można zrobić niebanalny spektakl o banalności naszych fascynacji, jednak to zdecydowanie nie przypadek "Orestei" Mai Kleczewskiej, z kolejnymi zbrodniami popełnianymi, jak to w życiu, między kanapą, lodówką, kuchenką i wanną.

Agamemnon (Mirosław Konarowski) - prostak i domowy macho - zostanie utopiony przez żonę (Danuta Stenka), udręczoną kobietę mającą dość wiecznego usługiwania mężczyznom. Ją z kolei zabije złotym strzałem podczas narkotykowego tripu odrzucony syn (Sebastian Pawlak). Ajgistosowie (w liczbie czterech), złoci młodzieńcy balujący na cudzy koszt, umrą, bo skończyła się impreza. Ich trupy stopniowo pokrywają scenę, pospołu z trupem jelenia i truchłami kotów, a nad nimi lata na linach umazany krwią trup Ifigenii (Anna Sąsiadek). W tle słychać muzykę autorstwa Agaty Zubel, złożoną z szeptów i krzyków (chór) wspomaganych przez świetne solo perkusji. Żywi żyją w cieniu zmarłych, trudno zresztą ich egzystencję nazwać życiem, bliżej im do stanu zombie. Wygłaszany na koniec przez Orestesa apel do widzów, by pochowali swoich zmarłych i wreszcie zaczęli żyć, też nie brzmi ani świeżo, ani przekonująco. Spektakl Kleczewskiej, mimo poświęcenia aktorów, jest martwy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji