Artykuły

Przygoda z Vaterlandem

Premiera debiutu Leona Kruczkowskiego jako dramaturga. Premiera po dwudziestu kilku latach. Osobliwe, niemal sensacyjne są dzieje "Przygody z Vaterlandem". We wrześniu 1939 roku miała się odbyć premiera w Krakowie... Egzemplarz sztuki został po wkroczenia Niemców zniszczony jako niebezpieczny, rękopis również gdzieś zaginął w latach wojny i dopiero na kilka lat przed śmiercią Leona Kruczkowskiego został odnaleziony. Autor "Niemców" jeszcze raz powrócił wtedy do "Przygody z Vaterlandem", dokonując w niej poprawek i nosząc się z myślą o wystawienia.

Temat nie stracił bowiem na aktualności. Niewiele nawet w sztuce trzeba było zmienić. Za Łabą, w Niemczech zachodnich nadal mówi się - i nie tylko mówi - poszukuje się bohaterów do wielkiego "drangu", a zwykli mordercy wyciągani są na piedestał narodowych cnót... Tak właśnie, jak w "Przygodzie z Vaterlandem". Nikogo wiec dziś nie zawodzi lokalizacja akcji sztuki w latach trzydziestych, w okresie rozwijającego się hitleryzmu.

Zwykły złodziejaszek i oszust, Karol Hummel, po wieloletniej włóczędze pragnie wrócić do Vaterlandu. Ponieważ nie ma jednak grosza na drogę powrotną, wpada na pomysł pewnej mistyfikacji, pozwalającej mu łatwiej zdobyć pieniądze. Przyjmuje nazwisko swego kolegi szkolnego, niejakiego Daubmanna i jako Daubmann - żołnierz powracający po latach z niewoli francuskiej, zgłasza się w Neapolu do konsulatu niemieckiego. I tu się zaczyna pierwsza przygoda Hummela z Vaterlandem. Przyjęty z otwartymi rękoma, powitany z kolei w ojczyźnie jako bohater i symbol "krzywdy" narodu niemieckiego, niespodziewanie dla siebie rozpoczyna grać "wielką rolę", a coraz bardziej uwikłany, nie mając odwagi przyznać się do fałszywej skóry, rozsmakuje się nawet w tej roli. Widz czeka teraz tylko na moment zdemaskowania. Zdemaskowanie następuje, ale... W tym właśnie cały smak finału. Naród uwierzył w bohatera, brunatnym nazistom potrzebny jest on zresztą do propagandowych celów, oszust więc nadal pozostanie w skórze bohaterskiego Daubmanna. Dotychczasowa komedia kryminalna otrzymuje znakomitą pointę polityczną.

Pomysł jest kapitalny. Przypomina gogolowskiego "Rewizora", Hummel podobny jest do Chlestakowa, grającego swą fałszywą rolę. Analogie sięgają również brechtowskiej "Kariery Artura Ui". Sztuka w podtekstach zawiera materiał na groteskę polityczną i taki właśnie klucz zastosował do niej Kazimierz Dejmek. W groteskowej konwencji nieważne stały się pewne uproszczenia, czy nieprawdopodobieństwa. Dejmek wszystkie je pozostawił, ale roztopił w atmosferze farsowej szopki politycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji