Spisek koronacyjny
Entuzjastycznie przyjęto warszawskich aktorów: nie tylko owacją na stojąco, lecz także tłumnym udziałem w spotkaniu po spektaklu
Nie podzielam tego powszechnego zachwytu. Oto powody. Marcin Sosnowski, autor przekładu, na spotkaniu przyznał, że przetłumaczył tragedię Sofoklesa, nie znając greki. Nie poprzestał na kompilacji istniejących przekładów. Dopisał kilka scen o tym, co "mogło się wydarzyć". Według adaptatora nie jest wykluczone, że Edyp przeprowadził z Jokastą melodramatyczną rozmowę o uczuciu.
Tebańska policja
Mało tego: Sosnowski dopisał nową postać! Prawdopodobnie Sofokles zapomniał o Szefie Policji i w wybrakowanej wersji antycznej Edyp nie ma kogo zapytać: "Czy masz tam swoich ludzi?". Chodzi o to, czy obstawiono drogę, którą Kreon wróci z odpowiedzią apollińskiej wyroczni.
W jakim celu policję prewencyjnie wysłano na przedmieścia Teb? W przedstawieniu Kreon spiskuje przeciw władcy, o czym Edyp dobrze wie. Dlaczego zatem król po słowa Pytii - kluczowe dla dławionego przez zarazę miasta - wysłał kogoś, kto pod nim dołki kopie? U Sofoklesa Edyp posyła po radę Apolla zaufanego szwagra. A rojenia, że Kreon dąży do puczu, Edyp zaczyna mieć dopiero po rozmowie z Tyrezjaszem. Sosnowski zaś każe Kreonowi spiskować z wróżbitą!
Grube nadużycie. A jeszcze gorzej, że wątek spisku nijak nie łączy się tu z wyrokiem fatum. Wychodzi na to, że Kreon chce obalić z tronu Edypa, ale szczęśliwie uprzedzają go bogowie.
Styl z dagerotypu
Spektaklu Gustawa Holoubka tyczy się problem podnoszony przez Monty Pythonów. Zawsze, gdy rzecz dotyczy starożytności, grana jest dwa razy wolniej. Realizatorzy argumentowali, że aktorzy antyczni grali statycznie. Być może: tylko towarzyszył im tańczący chór!
Inscenizacja jest manieryczna. W scenografii Marcina Stajewskiego pustą scenę markuje pochylnia i zamykająca ją z tyłu płachta. Kostiumy Ireny Biegańskiej bardziej niż greckie chitony przypominają stroje Rycerzy Jedi. Muzyka Wojciecha Borkowskiego to patetyczne chóry; na ich tle Gustaw Holoubek recytuje kwestie chóru.
Gra aktorska odtwarza XIX-wieczne wzorce epoki gwiazd. Teresa Budzisz-Krzyżanowska (Jokasta) wykonuje gesty wprost podpatrzone u Sary Bernhardt. Aktorzy rwą rytm wiersza szukając efektów w akcentowaniu poszczególnych słów. Prym wiedzie Piotr Fronczewski.
Tytułowego bohatera obdarza porywczością i ten rys charakteru buduje jednostajnym krzykiem.
Nad tym na wskroś nieudanym przedstawieniem pracowali najwięksi: Holoubek, Fronczewski, Budzisz-Krzyżanowska, Jerzy Trela, Jerzy Kamas, Jan Kociniak i Marian Kociniak... Przekroczono masę krytyczną?