Artykuły

Matthew Bourne - król teatru tańca

Dlaczego zamiast wystawiać zupełnie nowe spektakle, Matthew Bourne na nowo interpretuje klasykę muzyki baletowej? Jak mówi w wywiadach, po prostu ją kocha i chce udowodnić, że jest ciągle żywa - Izabela Szymańska o legendarnym angielskim choreografie.

Jako nastolatek marzył, by zostać gwiazdą hollywoodzkich musicali, i zbierał autografy - do dziś uważa, że najcenniejszym przedmiotem w jego domu jest list, który napisał do niego w odpowiedzi Charlie Chaplin. A potem Bourne zakochał się w muzyce baletowej.

"Wirtuoz opowieści, choreograf najbardziej cool, bezdyskusyjny król teatru tańca" - pisze o nim anglojęzyczna prasa. "Dansicals" - tak nazywają jego przedstawienia krytycy, mając namyśli połączenie tańca i komedii muzycznych. Bourne żongluje konwencjami ruchowymi, stylistycznymi, gatunkowymi. W jego brawurowych przedstawieniach siłą motywującą bohaterów jest pożądanie. To ono rani, burzy związki, ale też daje odwagę do spełnienia zakazanej i zarazem wyśnionej miłości hetero- i homoseksualnej.

Urodzony w 1960 roku w Londynie Bourne tańcem zainteresował się na studiach. Najpierw teorią, a dopiero w wieku 22 lat praktyką - uczył się w Laban Dance Centre. Kilka lat po szkole założył grupę Adventures in Motion Pictures (dziś nosi ona nazwę New Adventures) i zaczął eksperymentować - do melodii z klasyki baletu opowiadał współczesne historie.

Spektaklem, którym rzucił na kolana i publiczność, i krytyków, było "Jezioro łabędzie". Przedstawienie miało premierę w 1995 roku i grane jest w kolejnych obsadach do dziś. W wersji Bourne'a akcja spektaklu rozgrywa się w angielskiej rodzinie królewskiej. Główny bohater Zygfryd stylizowany jest na księcia Karola, ale z charakteru przypomina raczej księżnę Dianę - jest nadwrażliwy, prawy, od pierwszych scen widzimy, że organicznie nie cierpi paparazzich, którzy w końcu doprowadzają do jego upadku.

Zamiast nad jezioro, jak w tradycyjnej wersji, trafia do miejskiego parku, gdzie spotyka pięknego łabędzia-mężczyznę, o którym zawsze skrycie marzył, i to w nim się zakochuje. Jednak nagle w jego życiu pojawia się nikczemny, piękny bohater w czarnym stroju. Uwodzi wszystkich, od królowej począwszy, a naZygfrydzie skończywszy. W scenografii, która przypomina filmy ekspresjonistyczne - jest wyrazista i jakby na bohaterów za duża - słynne pas de quatre tańczy czterech mężczyzn z gołymi torsami i głowami upudrowanymi na biało, w pantalonach obszytych piórami.

W Bourne'owskiej "Carmen" - a właściwie "The Car Man" - do muzyki Bizeta zamiast historii zazdrości o piękną kobietę oglądamy fabułę przypominającą tę z filmu "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy". Młoda żona znudzona małżeństwem ze znacznie od niej starszym właścicielem diner baru uwodzi jednego z pracowników warsztatu samochodowego. Razem zabijają jej męża. Jednak kochanek manipuluje nią i uwodzi także młodego, niewinnego chłopaka. Gdy kobieta się o tym dowiaduje, oskarża chłopca o morderstwo. Bohaterowie spektaklu stylizowani są na lata 60. Umorusani smarem mężczyźni wyczołgują się spod samochodów, mają na sobie koszule w kratę, podkoszulki, podarte i podwinięte dżinsy. Przerzucają się oponami, przeskakują przez maski samochodów. Za chwilę pojawiająsię dziewczyny, które między dynamicznymi skokami wachlują się rozkloszowanymi sukienkami, ponętnie się przeciągają przy stolikach. W jednej scenie są elementy twista czy rock and rolla, ale też ruch jak z bójki.

Dlaczego zamiast wystawiać zupełnie nowe spektakle, Matthew Bourne na nowo interpretuje klasykę muzyki baletowej? Jak mówi w wywiadach, po prostu ją kocha i chce udowodnić, że jest ciągle żywa. Rzeczywiście, oglądając przedstawienia, można odnieść wrażenie, że Czajkowski czy Bizet komponowali specjalnie dla niego - dźwięk pasuje do ruchu perfekcyjnie.

Matthew Bourne działa już od 25 lat, ale jego spektakle wciąż są świeże. Nic nie wiadomo o tym, by ktoś zamierzał zaprosić go do Polski, więc pozostaje oglądanie nagrań DVD, które można kupić na Amazonie. A podczas wizyty w Londynie koniecznie należy poszukać w repertuarach teatrów któregoś z jego nowszych tytułów: "Śpiącej Królewny", której akcja rozgrywa się w czasie wojny, "Doriana Graya" czy "Play Without Words".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji