Artykuły

Historia panny Golightly

Poniedziałkowe spotkanie z Holly Golightly, bohaterką uroczej książki Trumana Capote'a "Śniadanie u Tiffany'ego" wypadło na szklanym ekranie, szczerze mówiąc, nie najszczęśliwiej. Autorom spektaklu oraz Kalinie Jędrusik - wykonawczyni tytułowej roli, nie udało się to, co wydaje się najważniejsze w całej sprawie: przekonać nas telewidzów. mających przecież i prawo nie znać powieści, co do niezwyczajnego zupełnie czaru tej dziewczyny, powodującego zainteresowanie nią tylu aż mężczyzn, różnych profesji, warstw i stanów. Zapewne to sprawa innego typu aktorstwa niż to które prezentuje obecnie Kalina Jędrusik, ale chyba także i samej koncepcji spektaklu.

Zbyt wielka nadzieję pokładali po prostu, jak sadzę, twórcy przedstawienia w tym, że natarczywie pojawiająca się co chwila plansza z fotografiami Manhattanu, potrafi dość skutecznie powiązać w naszych oczach, powikłane losy bohaterki z duszną atmosferą wielkiego, niebezpiecznego miasta. W gruncie rzeczy jednak "Śniadanie u Tiffany'ego", to przecież nie tyle oskarżenie Nowego Jorku, co dzieje pewnej miłej, chociaż bardzo nieuporządkowanej i lekkomyślnej dziewczyny. Dziewczyna, która tak mocno waży na życiu otaczających ją mężczyzn swym niecodziennym romantyzmem, serdecznością i pogardą dla mieszczańskich, nowobogackich ideałów. Tego typu dziewczyny po prostu zabrakło w tym spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji