"Edward II" konkurentem "Babci i wnuczka"
Warszawski Teatr Nowy zapowiada na 5 i 6 bm. aż dwie premiery. Na Scenie Kameralnej - "Babcię i wnuczka" Gałczyńskiego, a na dużej - dramat z epoki elżbietańskiej "Edward II" Christophera Marlowe'a.
- Dlaczego właśnie Gałczyński został wybrany na otwarcie sezonu i nowej sceny? - pytamy reżysera "Babci i wnuczka", Ryszarda Majora.
- Złożyło się na to kilka przyczyn. Po pierwsze, w roli głównej występuje Irena Kwiatkowska, która grała z Gałczyńskim w Teatrze Siedem Kotów i robimy to trochę dla niej. Chcieliśmy też zainaugurować otwarcie Sceny Kameralnej polską pozycją, autora znanego i powszechnie lubianego.
- Jednak sama sztuka nie jest znana publiczności...
Jest to zapomniany i dawno nie wystawiany w Warszawie dramat. Wzbogaciłem go innymi utworami Gałczyńskiego, muzyką i tańcem. Będzie to coś w rodzaju kabaretu, żartu muzycznego i farsy. Chcę, aby spektakl wywołał uśmiechy na twarzach ale i zadumę nad tym, co człowieka boli. Pracuję ze znakomitymi fachowcami (Kwiatkowska, Pokora, Bończak, Wardejn), którzy potrafią wydobyć z tego utworu wszystko, co najlepsze: nastrój liryczny, groteskę, ironię, czasem zaskakujący humor.
Na sąsiedniej Dużej Scenie ostatnie "przymiarki" do "Edwarda II" Marlowe'a w reżyserii Macieja Prusa.
- Marlowe pozostaje w cieniu swojego wielkiego rodaka Szekspira - zwracam się do reżysera Macieja Prusa.
- To prawda, jednak do tego dramatu Marlowe'a przywiązuję szczególne znaczenie. Przed 13 laty debiutowałem w Koszalinie - w Słupsku "Edwardem II" i dostałem się do grona młodych, zdolnych reżyserów lansowanych przez red. Koeniga z miesięcznika "Teatr".
- Jest to więc powrót po latach.
- Tak, chcę sprawdzić, czego nauczyłem się w tym zawodzie.
- Jakie jest przesłanie tej sztuki?
- Jest to dramat o ludziach, którzy zawsze mnie interesowali i fascynowali. Ludziach mających odwagę i siłę do prowokowania świata i Boga przez łamanie pewnych konwencji obyczajowych i politycznych.
Rozmawiała: AGNIESZKA KOBYLIŃSKA