Artykuły

Podpisz apel. Teatr to nie produkt

Jak będziecie chcieli strajkować, to dajcie znak, pomogę - deklaruje Henryka Krzywonos. Słynna tramwajarka wsparła wczoraj sygnatariuszy listu "Przeciwko degradacji polityki kulturalnej w Polsce"

Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Magdalena Cielecka, Andrzej Chyra i dziesiątki innych artystów podpisało się pod manifestem, którego główne hasło brzmi "Teatr nie jest produktem/Widz nie jest klientem". Wczoraj podczas debaty w stołecznym Teatrze Dramatycznym środowisko teatralne wsparła również Henryka Krzywonos, która podobnie jak aktorzy i reżyserzy nie chce, aby umarł teatr artystyczny, który na świecie jest wizytówką Polski. List, protesty i debata to pokłosie cięć finansowych oraz pomysłu wicemarszałka Dolnego Śląska Radosława Madonia, aby w teatrach rządzili menedżerowie, a nie artyści. I mimo że polityk wczoraj wycofał się z pomysłu, w środowisku wciąż wrze. Po raz pierwszy od stanu wojennego twórcy teatru mówią jednym głosem i apelują o wsparcie - pod akcją można się podpisać na Popieram.info. Domagają się też utworzenia organizacji chroniącej ich prawa czy nowej ustawy dotyczącej teatrów. Wierzą, że nie są sami w walce z "uproduktowieniem" teatrów.

Teatr nie jest na sprzedaż

- Jak będziecie chcieli strajkować, to dajcie znak, pomogę - deklaruje Henryka Krzywonos. Słynna tramwajarka wsparła wczoraj prawie tysiąc sygnatariuszy listu "Przeciwko degradacji polityki kulturalnej w Polsce"

"Teatr nie jest produktem/Widz nie jest klientem" - pod takim hasłem ludzie kultury debatowali wczoraj w stołecznym Teatrze Dramatycznym. Szukali sposobu na to, jak powstrzymać komercjalizację teatrów publicznych. Bo zdaniem aktorów (na sali była m.in. Katarzyna Figura), reżyserów (odczytano list Krystiana Lupy) i dyrektorów (m.in. Mikołaja Grabowskiego z Teatru Starego w Krakowie) istnienie teatru artystycznego jest zagrożone. Dlatego swój manifest w obronie sztuk społecznie zaangażowanych, krytycznych i refleksyjnych od kilku dni odczytują po każdym spektaklu Warszawskich Spotkań Teatralnych. Liczą też na wsparcie widzów - od wczoraj ci, którzy nie chcą w teatrach samych komedii, mogą wpisać się na stronie popieram.info.

Kto ma robić teatr

- W badaniach ocenia się, że zainteresowane sztuką wysoką jest 5-7 procent społeczeństwa. Głupie jakieś. Jest nas więcej, tylko często nie stać nas na bilety! - mówiła wczoraj Henryka Krzywonos. Znana opozycjonistka broni teatru artystycznego, choć taki często nie przynosi zysku. Chce do niego zabierać swoje dzieci. Jej zdaniem godne dotacje dla państwowych teatrów i zarządzanie nimi przez artystów to podstawa "sztuki wysokiej". - Szewc ma robić buty, tramwajarka kierować tramwajem, a aktor ma robić teatr - mówiła.

Innego zdania, jeszcze do wczoraj, był wicemarszałek Dolnego Śląska Radosław Madoń. Manifest i protesty artystów zaczęły się od jego kontrowersyjnego pomysłu, aby podległymi mu teatrami kierowali nie dyrektorzy artystyczni, a menedżerowie. Dyrektorzy scen byli oburzeni. O "rewolucyjnej idei", która ich zdaniem doprowadzi do komercjalizacji scen, dowiedzieli się z prasy.

To zbiegło się z ogromnymi cięciami budżetowymi dla stołecznych teatrów ("w tym roku obcięto im dotacje o kolejne 12 procent. Te pieniądze zostały przeniesione do budżetu promocji miasta, który wzrósł prawie dwukrotnie z 35 min zł w ubiegłym roku do 60 min zł w obecnym" - czytamy w liście "Przeciwko degradacji polityki kulturalnej w Polsce").

Jak mówił wczoraj Mikołaj Grabowski, teatry już od lat ledwo funkcjonują. - Jestem na skraju uduszenia, nie wiem, co robić. Od lat prowadzę politykę "krótkiej kołdry", tnę wydatki gdzie mogę, nie zatrudniam, ciągle kombinuję - mówił reżyser i dyrektor teatru. Jest przekonany, że jeśli ludzie nie są zainteresowani teatrem, to często z powodu drogich biletów. - Pamiętam, jak 11 lat temu w Łodzi w weekend majowy, w czas komunii, kiedy teatr

zwykle świeci pustkami, obniżyliśmy ceny do 5 zł. Mieliśmy dwa komplety publiczności - opowiadał. Za każdym razem, gdy podwyższa cenę biletu o kilka złotych, traci widzów. A rozliczanie go z ilości widzów i przychodów - to zaprzeczenie jego pracy.

Minister obiecuje, artyści nie wierzą

Kilka godzin przed słowami Grabowskiego, minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski w Radiu TOK FM zapewniał, że menedżerowie nie przejmą dyrekcji w teatrach. Mimo że zaproponował konsultacje ze środowiskiem, artystów to nie usatysfakcjonowało. Są przekonani, że gdyby nie larum, które podnieśli, decyzje uderzające w teatr artystyczny na pewno by zapadły. Zdaniem takich artystów jak Monika Strzępka, Paweł Demirski, Weronika Szczawińska, Bartosz Frąckowiak, ale też zdaniem prezesa ZASP-u Olgierda Łukaszewicza teatr, który jest wizytówką Polski na świecie, wciąż nie jest bezpieczny. Dlatego artyści postulowali wczoraj o utworzenie organizacji chroniącej ich prawa, o nową ustawę dotyczącą teatrów, ale co najważniejsze, o nowe porozumienie społeczne. Wierzą, że nie są sami w walce z "uproduktowieniem" teatrów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji