Artykuły

Kraków. Komisja będzie oceniać ulicznych artystów

Rynek Główny bez tancerzy i mimów? To prawdopodobne, bo od czerwca będą oni musieli określać, kiedy wystąpią. - Jak mamy to robić, skoro nasza praca zależy od pogody?! - denerwują się artyści, których czeka też specjalna selekcja. O tym, komu należy się miejsce na chodniku, zdecyduje specjalna komisja.

Niedawno opisaliśmy przedsiębiorców ze ścisłego centrum Krakowa protestujących przeciwko przepisom dotyczącym Parku Kulturowego, które zaczną obowiązywać w czerwcu. Obawiają się kar za niedostosowanie reklam do nowych zasad czy handel rękawiczkami w bramach kamienic.

Teraz dołączyli do nich artyści występujący na Rynku Głównym i okolicznych ulicach. Ich zdaniem uzyskanie zezwolenia na występy będzie znacznie trudniejsze niż dotąd. - W formularzach trzeba podać dokładną lokalizację oraz liczbę dni i godzin pracy. I to na bardzo długi czas - mówi Ewa Zawalska, występująca na Rynku jako mim. Tymczasem większość z nich inaczej pracuje podczas sezonu turystycznego, a inaczej przez resztę roku. - Czy pojawiamy się na Rynku, zależy nie tylko od liczby turystów, ale też np. od pogody. A za każdy dzień pozwolenia trzeba płacić, i czekać na nie nawet ponad miesiąc - podkreśla.

To jednak nie wszystkie obawy ulicznych artystów. - Mamy też nieoficjalne informacje, że pozwolenia będą wydawane tylko na Mały Rynek i pl. Szczepański, a nie na nasze dotychczasowe lokalizacje na Rynku Głównym - mówi Zawalska. - Problem w tym, że widzowie nie zaczną nagle chodzić w te miejsca tylko dlatego, że przenieśli się tam artyści - dodaje.

Popierają ją inni muzycy z Rynku; przekonują, że przecież artyści występujący na ulicach miasta stanowią o jego kolorycie i tworzą klimat miasta. Nie wszyscy z nich będą mogli szansę wystąpić. Gdy przepisy o Parku Kulturowym wejdą w życie, artyści uliczni, by uzyskać pozwolenie na występy, zostaną zobowiązani do zaprezentowania próbki swoich umiejętności przed specjalną komisją. - W jej skład wchodzą osoby z właściwym przygotowaniem, które będą mogły ocenić, czy artyści reprezentują wystarczająco wysoki poziom, by występować w centrum Krakowa - wyjaśnia Stanisław Dziedzic, dyrektor wydziału kultury w magistracie. - Wszystko zależy od rodzaju działalności danego artysty. W przypadku zespołu muzycznego komisja sprawdzi, czy jego członkowie faktycznie potrafią grać. Jeśli ktoś posiada odpowiednie umiejętności, to nie powinien mieć problemu z uzyskaniem akceptacji - przekonuje.

Miejscy urzędnicy przypominają, że to radni są odpowiedzialni za uchwałę o Parku Kulturowym. Przyznają jednak, że artyści powinni określić, kiedy chcą występować. - Muszą zawrzeć umowę udostępnienia terenu z gminą, bo zajmują pas ruchu drogowego. Umowy zawierane są na czas określony przez artystę. Za wyznaczony w umowie okres naliczana jest opłata 2 zł za metr kwadratowy dziennie. Nie zapadła natomiast żadna decyzja, z której wynikałoby, że zezwolenia będą wydawane wyłącznie na Mały Rynek i pl. Szczepański - wyjaśnia Filip Szatanik, zastępca dyrektora wydziału informacji urzędu miasta. Przyznaje przy tym, że jeżeli artysta nie poda okresu, w jakim chce zawrzeć umowę, wniosek będzie uważany za niekompletny. - W takim przypadku umowa nie może zostać zawarta. A za występowanie bez umowy straż miejska może nałożyć mandat karny - przypomina.

Strażnicy uspokajają jednak, że mandat będzie ostatecznością. - Zastosujemy taką karę dopiero w przypadku osób, które regularnie będą wracać na Rynek bez ważnych zezwoleń - twierdzi Marek Anioł, rzecznik prasowy krakowskiej straży miejskiej. - Na razie strażnicy przypominają artystom ulicznym, że po wejściu w życie przepisów o Parku Kulturowym będą musieli uzyskiwać zezwolenia na nowych zasadach. W przypadku Rynku Głównego wystawia je miejski wydział spraw administracyjnych, a dla przylegających ulic - Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

KOMENTARZ

Polscy politycy, także samorządowi, są mistrzami w tworzeniu prawa, które generuje absurdy. W tym wypadku absurdem mogą być strażnicy miejscy goniący po Rynku Głównym mimów albo tabliczki z informacjami w rodzaju: "W tym miejscu o godz. 12 pojawia się codziennie pan przebrany za klauna, który robi fikołki, żongluje i staje na głowie".

Podoba mi się idea Parku Kulturowego. Przepisy powinny być jednak elastyczne, dostosowywane do realiów. A skoro w zawód artysty ulicznego niejako wpisana jest niepunktualność, często wynikająca z czynników od nich niezależnych, np. pogody, to dokładne określenie czasu występu nie może być warunkiem przyznania im zezwolenia, a opłata powinna być ryczałtowa (chyba że miasto liczy na zasypanie wpływami z nich dziury budżetowej). Magistrat dzięki temu panowałby nad sytuacją, bo wiedziałby, kto występuje i zachował możliwość oceny poziomu artystycznego, a przed występującymi nie piętrzono by sztucznych barier.

Bo choć bywają uciążliwi (pracując od wielu lat w kamienicy przy ul. Szewskiej wielokrotnie tego doświadczyłem), to jednak - trudno się z nimi nie zgodzić - sprawiają, że Kraków jest barwniejszy i atrakcyjniejszy. I to nie tylko dla turystów. Bo nie wierzę, że choć raz nie zachwyciliście się śpiewem lub grą ulicznego muzyka (niekoniecznie od razu Macieja Maleńczuka czy Gienka Loski) albo nie przystanęliście, żeby obejrzeć występ szalonych, roztańczonych hiphopowców. A może sami macie też zdjęcie z Białą Damą?

Ryszard Kozik

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji