Artykuły

"GETTO" - spektakl Teatru Nowego na Festiwalu w Lozannie

ARCYKLASYCZNI POLACY

Poważny temat - Wileńskie netto - i realistyczna reżyseria, radykalnie dzielą widzów na tych, którzy nagrodzili spektakl gorącą owacją i na tych którzy opuścili teatr korzystając z antraktu.

Co dziś kryje się pod pojęciem "teatr współczesny"? W sztukach dramatycznych, w przeciwieństwie do innych dziedzin twórczości, nie ma czegoś, co można by nazwać szkołą, albo nowym kierunkiem. Spór Starych z Młodymi to już historia, a pojęcie awangardy wywołuje co najwyżej pobłażliwy uśmiech.

Współczesny teatr jest w istocie zbiorem najróżniejszych tendencji, sprzeczności nawet: i minimalizm, i performance, i klasyka w gruncie rzeczy zmierzają w jednym kierunku: różnorodności, której nie boi się ów teatr. Więcej nawet - ta różnorodność jest jego siłą napędową.

Międzynarodowy Festiwal Teatrów Współczesnych jest częściowym tego odzwierciedleniem. Mogą potwierdzić to widzowie, którzy podczas ostatniego week-endu w Theatre Municipal mogli zobaczyć "Getto". Teatr Nowy z Poznania przyjechał wszak z kraju, który odegrał niepoślednią rolę w ewolucji teatru ostatnich dziesięcioleci. Na poparcie wystarczy przywołać nazwisko Grotowskiego, lub Kantora.

Co zobaczyliśmy zatem: kreację nowatorską, ekstrawagancką, zaskakującą? Otóż nie. Publiczność zobaczyła arcyklasyczny kawałek teatru.

Życie w getcie

Najpierw był tekst izraelskiego dramaturga, Joshuy Sobola. Sięgnął on do historycznych dokumentów, aby na ich podstawie odtworzyć fragment życia w Wileńskim getcie podczas II Wojny Światowej. Postawił więc na scenie grupę aktorów wobec autorytetów zarówno żydowskich, jak i nazistowskich.

O ile niczego nie można zarzucić treści tego utworu i podejmowanym w nim tak ważkim tematom, o tyle jednak należy Zaznaczyć, iż same postaci - z psychologicznego punktu widzenia - zostały potraktowane zbyt powierzchownie. Nie bez znaczenia jest tez fakt, że bardzo wiele ostatnio tak filmów, jak i spektakli na ten właśnie temat. Zbyt często są to konwencjonalne, stereotypowe obrazy, gdzie nazistowskie mundury kontrastują z żydowską nędzą, do przesytu przywołujące okropności sprzed blisko półwiecza.

Eugeniusz Korin w swej inscenizacji postawił na realizm. Cała sztuka jest interpretowana z jednakową intensywnością. Autentyczni są zarówno aktorzy, jak i środki wyrazu użyte do opowiedzenia tej tragicznej historii. Odgłos jadącego pociągu, huk zasuwanych w wagonach drzwi, przywodzą na myśl deportacje, holocaust, masakrę, którą zresztą kończy się spektakl. Jest to i siła i słabość tego przedstawienia, odwołującego się w ten sposób do pamięci zbiorowej i jednocześnie do emocji i wrażliwości jednostki.

Całość jest mistrzowska, Korin wspaniale panuje nad materią. Perfekcyjnie prowadzi aktorów, doskonałe są tak sceny zbiorowe, jak i kompozycja poszczególnych obrazów. Ważny element spektaklu wnoszący nieco światła w ten ponury, obsesyjny świat, to muzyka: przepiękne pieśni z towarzyszeniem akordeonu, bądź skrzypiec.

Grane po polsku "Getto" należy do tych przedstawień, które albo irytują, albo bulwersują. Dowód? Setki widzów, którzy obejrzeli sztukę do końca, zgotowały jej prawdziwą owację. Ale byli też tacy, którzy skorzystali z antraktu, aby już na widownię nie wrócić.

Tutaj rodzi się pytanie wcale nie o poziom tego akurat spektaklu, lecz bardziej ogólnie, o rację bytu niezbyt nowatorskiego teatru dziś i teraz. jeśli już mowa o różnorodności.

Data publikacji artykułu nieznana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji