Pierwsze wariacje z poetami
Godzina, w której nie wiedzieliśmy nic o sobie nawzajem" Petera {#au#716} Handkego{/#} i "Francis Bacon, czyli Diego Velazquez na fotelu dentystycznym" według Różewicza - dziś w Teatrze Studio odbędą się dwie premiery rozpoczynające cykl "Wariacje z poetami".
Głównym wątkiem cyklu ma być "pewien oryginalny sposób widzenia rzeczywistości, zrywający z ustalonymi konwencjami". Ten sposób widzenia pozwala - jak zapowiada Teatr Studio - "zobaczyć to, co wymyka się tradycyjnej obserwacji".
Reżyserem "Godziny..." jest Zbigniew Brzoza. Drugą inscenizację przygotował Jerzy Grzegorzewski. Na początek lutego zapowiadana jest trzecia część cyklu - Marcin Jarnuszkiewicz wystawi dwie sztuki Helmuta Kajzara "Samoobronę" i "Koniec pół świni".
Widowisko bez słów
"Godzina, w której nie wiedzieliśmy nic o sobie nawzajem" jest utworem nietypowym. Nie ma w nim dialogów. Zbudowany jest z samych didaskaliów. Stąd nazwany został "dramatem milczącym".
- Miałem ochotę napisać sztukę, w której nikt nie otwiera ust, choć między postaciami zachodzi pewien rodzaj komunikacji. Obok języka sztucznego, wymyślonego, istnieje język ciała - podkreślał w jednym z wywiadów Peter Handke. Przez plac przechodzą ludzie, zatrzymują się, patrzą, kroczą dalej. Wracają z biura, od dentysty, z meczu.
- Tworzy się obraz, który pociąga za sobą inny. Jedno zdarzenie wpływa na następne - tłumaczył sam autor. - Człowiek, który teraz idzie, i ten nadchodzący zaraz za nim podają sobie ręce, a skoro tak robią, muszą mieć ze sobą coś wspólnego. W "Godzinę..." wpisany jest zatem język, tyle że się nim nie mówi. - To, że postacie tego antydramatu nie mówią, ma ogromne znaczenie. Moim zdaniem podstawowy temat inscenizatorski to odpowiedź na pytanie, dlaczego oni nie mówią i co to znaczy mówić -mówi reżyser warszawskiej inscenizacji Zbigniew Brzoza. - Handke podnosi do wymiaru sztuki codzienną obserwację-mówi. Nazywa"Godzinę... widowiskiem rozpiętym pomiędzy prozą, utworem poetyckim i dramatem.
Reżyser przyznaje, że miał wiele wątpliwości, jak podejść do tego tekstu. - Od czego zacząć? Od budowania drobnych sytuacji, a dopiero potem komponowania z tego całości czy odwrotnie - najpierw ustalić temat, a później dochodzić do szczegółów. Czy kompletnie nie fabularyzować scen, kompletnie nie łączyć ich ze sobą, czy jednak budować zbitki znaczeniowe? Zdecydowałem się na budowanie związków i zależności - mówi.
Wyjaśnia, że bohaterem tekstu nie są jednostki, konkretni bohaterowie, ale zbiorowość, która w pewnej godzinie znalazła się na placu. Ten plac zmienia swój charakter.
- Jest to plac przed jakimś centrum handlowym, po chwili plac w małej miejscowości w Austrii, jednocześnie nasuwa się skojarzenie ze słonecznym placem we Włoszech czy na południu Francji - mówi reżyser.
Sam Handke wyjaśniał, że choć w trakcie pisania wyobrażał sobie placyk we wsi, w której się urodził i spędził dzieciństwo, ale konkretyzowanie miejsca w wypadku tej sztuki nie miałoby sensu. - Chciałem zaprojektować przestrzeń zmienną, chimeryczną. Czasami jest to plac we wsi, czasami plac w mieście, czasami okolica centrum handlowego.
Prapremiera sztuki austriackiego dramatopissrza Petera Handkego odbyła się w 1992 r. w wiedeńskim Burgtheater. Recenzent "Theater heute" Andreas Kilb stwierdził jednak, że wydarzeniem teatralnym okazało się dopiero wystawienie w berlińskiej Schaubuhne w reżyserii Luca Bondy'ego.
Zbigniew Brzoza nie pierwszy raz reżyseruje w Teatrze Studio, kilka lat temu, kończąc studia reżyserii w warszawskiej PWST, wraz z kolegami z roku wystawił, pod opieką Tadeusza Łomnickiego, "Kartotekę" Różewicza.
Do tej pory był głównie związany z teatrami łódzkimi: Studyjnym (gdzie debiutował "Trawestacjami" Toma Stopparda) i im. Jaracza ("Zbrodnia z premedytacją", pokazywana na tegorocznych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych). W Warszawie wystawiał także "Przemianę" Kafki w Teatrze Dramatycznym.
Surrealna burleska
Poemat "Francis Bacon, czyli Diego Velazquez na fotelu dentystycznym" Różewicza został w inscenizacji Jerzego Grzegorzewskiego rozpisany na pięć postaci. - Pierwsza z nich to Tadeusz R., poeta wypowiadający tekst poematu, lecz czasem także i malarz. Prócz niego pojawia się Innocenty - papież z przerażającego obrazu Francisa Bacona, portretowany wcześniej przez Velazqueza, Omar - bokser, Diego - postać na fotelu dentystycznym - oraz jedyna kobieta - rodzaj rozegzaltowanej muzy, o wdzięcznym imieniu Kiksa - zapowiada Ewa Bułhak, kierownik literacki teatru.
Jerzy Grzegorzewski nie pierwszy raz sięga po dramatyczny tekst Różewicza. Głośna była jego inscenizacja "Śmierci w starych dekoracjach" we wrocławskim Teatrze Polskim, a także poemat "Złowiony" zarejestrowany dla telewizji w zgliszczach spalonej wrocławskiej sceny.
- Różewicz i "Francis Bacon..." odegrany jest w przestrzeni niekonwencjonalnej. Przedstawienie to jednak różni się od poprzednich poetyką idącą w stronę niezwykle ostro rysowanej surrealnej burleski. Wynika to zresztą z samego tematu, ze stylistyki samego Różewicza i przywołanego przez niego malarstwa Francisa Bacona - twierdzi Ewa Bułhak.
W "Godzinie..." wystąpią m.in.: Wiesława Niemyska, Maria Peszek, Monika Świtaj, Stanisław Brudny, Andrzej Butruk, Dariusz Jakubowski, Omar Sangare. Scenografia Katarzyna Jarnuszkiewicz, kostiumy Dorota Kołodyńska, muzyka Paweł Mykietyn.
W spektaklu Jerzego Grzegorzewskiego wystąpią: Mariusz Benoit, Zdzisław Tobiasz, Anna Chodakowska, Omar Sangare i Jacek Różański. Scenografia Jerzy Grzegorzewski i Barbara Hanicka, muzyka Stanisław Radwan.