W Polsce czyli w Polsce
Dzisiaj "Król Ubu" stanowi pewną symbolikę, postrzegamy go w kontekście politycznym, historycznym, wręcz filozoficznym. Ciągle poszerza się krąg prototypów postaci tytułowego bohatera, rośnie skala odniesień, istnieje już nawet swoista "mitologia" wokół "Króla Ubu". Aż dziw, że ten, nie najwyższych lotów utwór, tak mocno wpisał się w świadomość literacką. Można by właściwie napisać dysertację, pokazującą ewidentny przykład, jak autonomizuje się dzieło żyjąc własnym, niezależnym od nadanego mu przez autora, życiem.
Bo przecież "Króla Ubu" napisał 15-letni sztubak wraz z dwoma innymi małolatami, zaś główny bohater jest po prostu stylizacją jednego z ich gimnazjalnych profesorów. Bardzo szybko jednak utwór zyskał znaczenie symboliczne, a jego bohater stał się mitem. W Polsce zyskuje on znaczenie dodatkowe, albowiem tu umieścił Jarry akcję, co jednak nie oznacza, że chodzi właśnie o Polskę. Dla autora bowiem, owa Polska, w XIX w. nie istniejąca przecież na mapie, była krainą fantazji, baśni. W każdym razie miejscem groteskowym i dalekim od realności. W Polsce czyli nigdzie.
Jednak w tradycji polskiej inscenizacji, sztuka ta zazwyczaj ma konkretne odniesienia, a jej bohater prawie zawsze jednoznacznie kojarzy się z głową państwa.
W najnowszej inscenizacji tego utworu, dokonanej przez Kazimierza Dejmka (wg nowego przekładu, w którym tytuł sugestywnie brzmi "Ubu królem"), materiał literacki służy reżyserowi także do własnej wypowiedzi na temat naszych dziejów historycznych, władzy, narodu, i legendy narodowej. Spektakl wyraźnie idzie w kierunku silnej, chwilami natrętnej wręcz, aktualizacji. Oczywiście, podanej w sposób skarykaturowany; utwór Jarry'ego jest wszak groteską. Zarówno nowe tłumaczenie sztuki, jak i satyryczny charakter tekstów piosenek, napisanych do tego przedstawienia przez Ryszarda M. Grońskiego, sytuuje tę wypowiedź teatralną w dość konkretnym, współczesnym nam czasie i miejscu.
Aluzyjność, częste tzw. mruganie do publiczności nadaje temu przedstawieniu charakter nieco kabaretowy i spłyca tym samym poziom rozmowy z widzem. Koncepcja postaci głównych bohaterów: Kum Ubu (Jan Prochyra) i Kuma Ubowa (Magdalena Zawadzka), jest tu - można powiedzieć - w opozycji do tradycji tych postaci. Zwłaszcza jeśli idzie o Ubową. Zamiast dotychczasowego kobietona, rozczochrańca, kocmołucha mówiącego basem, oglądamy młodą, ładną, powabną i inteligentną kobietę. Magdalena Zawadzka zdominowała aktorsko swego partnera.
W tym bardzo nierównym artystycznie i nierzadko nużącym spektaklu pięknie brzmi muzyka Wojciecha Karolaka.