Artykuły

"Kordian" na wariackich papierach

MOTTO:

Wmówcie w niego

Że był wariatem.

(Szekspir, Ugłaskanie sekutnicy)

1.

Znana to rzecz, iż ludzie teatru uważają się za głęboko wtajemniczonych we wszelkie arkana sztuki dramatycznej i niejako z urzędu powołanych do ideowej i artystycznej egzegezy dzieł wystawianych na scenie. Niby w myśl zasady, że teatr jest ostatnią instancją dramaturgii.

Zasada to tylko częściowo słuszna, w technicznym zakresie poruszonego tutaj zagadnienia. Historia teatru i sceniczne losy arcydzieł dramatycznych uczą, że nie można jej rozszerzać na sprawy głębsze z dziedziny poetyki i estetyki. Nie wolno z niej czynić jakiegoś bezwzględnego miernika i niezawodnego sprawdzianu dramatycznej sztuki. Teatr nie może być ostatnią instancją, albowiem to, co nazywamy umownie "teatrem", jest historycznie rzecz biorąc przeglądem teatralnych konwencji, które się zmieniają w ciągu wieków.

Nie koniec na tym. Również węższe, techniczne pojęcie teatralności nie może się ostać jako absolutna miara. Dumny aforyzm o ostatniej instancji można odwrócić, że także dzieło sztuki dramatycznej bywa często próbą ognia i wody dla teatru, miernikiem żywotności, przydatności i celowości jakiejś konwencji, sprawdzianem inscenizacyjnej trafności czy zgoła sensowności przedstawienia.

2.

Tematu do tych uwag dostarczyło mi przedstawienie "Kordiana" w piwnicy Krzysztoforów w Krakowie, które pokazał "Teatr 13 rzędów" z Opola. Jak wiadomo, bohatera tego dzieła zamknięto w szpitalu wariatów po niedoszłym zamachu na cara. Słowacki wsadził Kordiana do czubków na przeciąg jednej sceny. Jerzy Grotowski postąpił wobec romantycznego młodzieńca znacznie surowiej, niż policja Królestwa Kongresowego: zawarł cały dramat Kordiana w domu dla obłąkanych. Każdego z widzów w teatrze witają, jakby symbolicznie, padające ze sceny słowa dozorcy:

"Wać Pan przyszedłeś zwiedzić szpital waryjatów?"

Wielki książę Konstanty wpada pod koniec sceny do szpitala i każe porwać Kordiana na egzekucję. W ten sposób rozstrzygnął dość brutalnie lecz zdecydowanie sprawę jego poczytalności i odpowiedzialności za czyny. W ten sposób także uratował - przyznajmy mu to bezstronnie - cały sens dramatu Słowackiego! Jerzy Grotowski i Ludwik Flaszen mieli ambicję pokazać się głębszymi psychologami od Wielkiego Księcia. W ich ujęciu Kordian był od początku do końca szaloną pałką. Poszczególne zaś sceny i akty pierwszej części trylogii "Spisek koronacyjny" są w koncepcji "Teatru 13 rzędów" majakami obłąkanej głowy. Całą treść swego dramatu Kordian przeżywa w wyobraźni jako pensjonariusz zakładu dla nerwowo chorych.

Przebywający razem z Kordianem wariaci i wariatki pomagają mu "inscenizować" różne obrazy jego życia. Jedna obłąkana gra Laurę, druga Wiolettę. Naśladują bieg i rozparcie się konia, który zgubił słabo przyczepione złote podkowy. Ba! Udają nawet skrzeczenie papugi w czasie audiencji u papieża. Ojca Świętego gra pewien wariat w ten sposób, że wchodzi na łóżko i wkłada głowę do klosza wiszącej u sufitu lampy, niby w tiarę! Czekamy na sławny monolog na Mont-Blanc. Oto Kordian wspina się na górne piętro szpitalnej pryczy, staje na głowie i machając w powietrzu nogami zaczyna deklamować:

"Jam jest posąg człowieka na posągu świata!

Kiedy zaś zaczął krzyczeć:

Ludy! Winkielried ożył!

Polska Winkielriedem narodów!

- dopadają dozorcy, krępują rozgorączkowanego patriotę sznurami do łóżka i lekarz puszcza mu dla uspokojenia krew. Scenę przed sypialnią cara, pasowanie się z Imaginacją i Strachem, Kordian gra oczywiście nie w mundurze podchorążego, lecz w kaftanie bezpieczeństwa.

3.

Patrząc na to osobliwe widowisko w piwnicy Krzysztoforów pomyślałem o Józefie Kotarbińskim, pierwszym inscenizatorze naszych wielkich dramaturgów romantycznych. W swych pracach wspominał on nieraz teatralną rewolucję, jaką na przełomie XIX i XX wieku było wystawienie dzieł Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. W książce "Ze świata ułudy" (1926) Kotarbiński krytykował wznowienie "Nieboskiej Komedii" w Krakowie w 1919 roku m. in. z tego powodu, że opuszczono scenę w szpitalu wariatów: "Niepotrzebnie też usunięto ustępy dramatyczne i efektowne, jak np. scenę w domu obłąkanych, która w grze p. Wysockiej sprawiała wstrząsające wrażenie". Autor uważa to za błąd ideowej natury i przypomina zdanie Stanisława Tarnowskiego, który pisał, że to "odbicie w małych rozmiarach domu obłąkanych tego, co równocześnie dzieje się, myśli i mówi w świecie niby zdrowych". Po czym dodaje już od siebie, mając na myśli rewolucję październikową: "Dzisiaj nawet ta scena posiada głębokie znaczenie jako skupiony symbol zamętu i anarchii, mającej wstrząsnąć ustrojem świata".

W innej pracy Kotarbińskiego zatytułowanej "W służbie sztuki i poezji" (1929), znajdujemy ciekawe wspomnienia z jego krakowskiej inscenizacji "Kordiana" w 1899 roku. Jak wiadomo, dokonano wówczas wielu skrótów w tekście Słowackiego. Skreślono epizod londyński, scenę watykańską, obraz koronacyjny i szpital obłąkanych ("Usunąłem potem scenę "W domu wariatów", jaskrawą, tamującą ruch dramatyczny"). Mimo to autor twierdzi, że "W układzie tym nie zginął ani jeden moment przeżyć bohatera".

Czy Kotarbiński dobrze rozumiał "Kordiana"? Czy jego inscenizacja oddała trafnie ideowy i dramatyczny sens dzieła Słowackiego? To sprawa, którą muszę zostawić na boku. nie widziałem przedstawienia Józefa Kotarbińskego. Patrzę za to na teatralny popis Jerzego Grotowskiego i Ludwika Flaszena. Zajmuje mnie tedy rzecz inna. Stawiam sobie pytanie: co by miał do roboty "Teatr 13 rzędów", gdyby w "Kordianie" nie było sceny w szpitalu wariatów? Dla tego bowiem teatru scena w domu obłąkanych stała się komórką zarodową całego spektaklu. Inscenizator wtłoczył do klatki bogate i złożone dzieło Słowackiego. Na odwrót dramatyczny pomysł Słowackiego, który w decydującym momencie przydał swemu bohaterowi za partnerów Imaginację i Strach, Grotowski rozprządł z zabójczą i monotonną, wręcz maniacką konsekwencją na całe przedstawienie.

4.

"Kordian" jest sztuką historyczną. Pewna znajomość epoki zawsze może się przydać ludziom teatru. Romantyzm lubował się w psychologicznych niezwykłościach. Dość wymienić dwa charakterystyczne nazwiska: E. T. Hoffman i E. A. Poe. Nie na darmo cieszyły się wówczas wielką sławą takie literackie symbole jak Orland Szalony, Don Kichot, Hamlet, Werter, a z postaci historycznych (oprócz rzymskich cezarów-szaleńców) - Torquato Tasso. Ludwik Kamiński, autor nowego przekładu oktawą Jerozolimy wyzwolonej (1846) rozwodził się, jak przystało na człowieka epoki, nad głośnym, szpitalnym epizodem z życia Tassa, który w dobie romantycznej stał się ulubionym tematem dramaturgów, kompozytorów i malarzy (np. Delacroix): "Wszakże po 22 miesiącach ciężkiego więzienia usunięto wielkiego męża z sąsiedztwa obłąkanych, których zgiełk ustawiczny mógłby najzdrowszy pomieszać rozsądek, a z którymi pospołu pokazywano go ciekawym". W przypisie zaś podaje wiadomość, że w tym stanie widział go w przejeździe do Rzymu Montaigne.

Ponieważ w polskim dramacie romantycznym nieraz pokazywano realistyczne sceny ze szpitala wariatów ("Kordian" Słowackiego, "Nie-boska komedia" Krasińskiego, "Torquato Tasso" Edwarda Mariana Galii), może nie od rzeczy będzie wspomnieć, że jedną z osobliwości Warszawy przed powstaniem listopadowym, którą zwiedzali członkowie wyższego towarzystwa stołecznego i osoby przyjezdne z prowincji, był szpital wariatów, zostający pod opieką Bonifratrów. W "Pamiętnikach" Szymona Konopackiego znajdujemy ciekawe wspomnienie z wizyty w tym zakładzie. Pewien profesor historii naturalnej, ksiądz Pijar, tak się głęboko zadumał nad fiołkiem, jako dziełem Boga, że dostał pomieszania zmysłów - ofiara modnej podówczas nauki o Opatrzności. Jeden z obłąkanych, który z powodu swej spokojności czynił wrażenie pomocnika przy doglądaniu chorych, uważał się za Ducha Świętego. Inny, były żołnierz, mniemał, że weszła w niego dusza Napoleona po klęsce pod Waterloo. Byli też tam ludzie pomieszani w bardziej skomplikowany sposób.

Wielkie wstrząsy dziejowe, jak Rewolucja Francuska, wojny napoleońskie i odwetowe rządy Restauracji, nie przeszły bez głębokich śladów w ludzkiej psychice. Ówczesne czasopisma zajmowały się politycznym aspektem naruszenia równowagi zmysłów. Ze względu na nierzadko symboliczny charakter motywu obłędu w twórczości romantyków przypominam szkic "Różnica między obłąkaniem mężczyzn i kobiet", który ukazał się w "Pamiętniku warszawskim" (1818). Autor zastanawiał się w nim nad spostrzeżeniem, że mężczyźni, którzy zwariowali w czasie Rewolucji Francuskiej byli rojalistami, a kobiety zwolenniczkami rewolucji: "Skąd to pochodzi? Może ta jest przyczyna, że rojalizm przemawia więcej do rozsądku a demokracja do czucia".

5.

Na przedstawionym tle może bardziej zrozumiały stanie się dla współczesnych czytelników i widzów romantyczny bohater o zwichniętej równowadze psychicznej: Gustaw w IV części i w pewnym sensie Konrad w III części "Dziadów", jeden z bohaterów "Godziny myśli", "Kordian" i "Zawisza Czarny" Słowackiego, "Adam Szaleniec", żona i potrosze syn hr. Henryka w "Nieboskiej komedii" oraz matka greckiego mściciela i jego ukochana, chrześcijanka Kornelia, w "Irydionie" Krasińskiego. "Król Zamczyska" Seweryna Goszczyńskiego, "Ulana" J. I Kraszewskiego, "Halka" Włodzimierza Wolskiego, wiele postaci w utworach Ludwika Sztyrmera i bohater "Melodii z domu obłąkanych" Władysława Syrokomli.

Romantycy przy pomocy tego motywu kompromitowali panujący porządek. Wzniosły szaleniec był protestem przeciw socjalnym konwenansom, więzom obyczajowym i moralnym normom epoki, obłęd Karusi w "Romantyczności" i szaleństwo Gustawa w IV części "Dziadów" to manifestacja nowego prądu literackiego. Samozwańczy burgrabia z powieści Goszczyńskiego stanowi niezły przykład zamiłowania romantyków do psychologicznych niezwykłości. Goszczyński zestawia ruiny zabytków przeszłości z ruiną umysłu dziwacznego stróża narodowej tradycji: "Znam cześć dla gruzów umysłu ludzkiego, jak dla wszystkich innych". Postać wariata Machnickiego w "Królu Zamczyska" to symbol gorącego patriotyzmu. Rozmowa doktora z wariatem w "Melodiach z domu obłąkanych" Syrokomli to satyra na kolonialny ucisk i wyzysk. "Ulana" Kraszewskiego i "Halka" Wolskiego, to ofiary społecznej krzywdy.

Tylko w tym ideowym i artystycznym kontekście można zrozumieć takie najbardziej osobiste wyznania romantyków, jak ustęp z listu Juliusza Słowackiego do matki z 20 października 1835 roku: "Teraz zdaje mi się, że jestem na coś potrzebny; gdyby mi powiedziano, że nie, to okryłbym się moim płaszczem i położyłbym się spokojnie do snu, pytając Boga, na co mi kazał grać rolę wariata na tym świecie".

6.

Jeśli obecnie po tych uwagach wrócimy do "Teatru 13 rzędów", to nietrudno będzie wykazać, że "Kordian" w inscenizacji Grotowskiego nie ma nic wspólnego z dziełem Słowackiego. Poeta niezwykle subtelnie przedstawił psychologię swego bohatera i dał ciekawy wykres dramatyczny jego żywota; od próby samobójstwa do niepokoju, który pędzi młodzieńca po różnych krajach Europy, od przelotnych uniesień do rozczarowań, od porywów entuzjazmu do halucynacji i nerwowego załamania. Inscenizator zaś "Kordiana" ograniczył bohatera do jednego stanu psychicznego: wariat od początku do końca przedstawienia.

Scena w "Szpitalu wariatów" (która zdaniem Kotarbińskiego, jako człowieka teatru, hamowała ruch dramatyczny) była potrzebna Słowackiemu z różnych powodów. Bez głębokich analiz można wskazać, jak mi się zdaje, trzy poważne funkcje, jakie pełni owa tragifarsa w narodowym dramacie. Pierwsza to rozprawa z mesjanizmem. Kordian zwraca się do demonicznego doktora z pytaniem:

"Słuchaj! powiedz szczerze,

Czy nie widziałeś nigdy człowieka-

anioła?

Co swe cierpienie ludom przynosi

w ofierze

I gromom spadającym wystawia

cel czoła

I śmierć za Zbawiciela ponosi

przykładem,

Za lud cierpiąc...

Na to doktor-szatan przywołuje dwu wariatów. Jeden chodzi z rozkrzyżowanymi ramionami, ponieważ przywidziało mu się, że jest żywym krzyżem Zbawiciela. Przedziwne bywają nieraz ciągi natchnień poetyckich! Ten sam Słowacki za parę lat stworzy w "Anhellim" postać człowieka-anioła i da krwawą parodię narodowej Golgoty w obrazie dobrowolnej męki przywódców politycznych stronnictw! Drugi obłąkaniec podniesioną dłonią podtrzymuje niebo:

"Ciszej mów! nieba sufit

lazurowy

Trzymając na tej dłoni,

zasłaniam świat cały.

Niebo, słońce, księżyc biały

Chcą upaść ludziom na

głowy;

Lecz ja stoję pod nieba

nachylonym stropem,

Znużony, tęskny, bezsenny.

Módlcie się do mnie, jam zbawca

codzienny.

Zasłaniam ludy przed nieba

potopem...

W tym obrazie mamy jeszcze coś ponad trawestację romantycznej idei o poświęceniu i ofierze: ten wariat, to ironiczna paralela Kordiana na iglicy Mont-Blanc! To parodia uczucia wzniosłości, które gra niemałą rolę w dramatycznej biografii Kordiana, jako jedno z typowych przeżyć romantycznego pokolenia.

I wreszcie sprawa trzecia. Pod koniec rozmowy Kordiana z doktorem można by dopatrzeć się jakby aluzji do subiektywnego idealizmu, który był filozoficzną podstawą wielu romantycznych złudzeń i uroszczeń:

KORDIAN

To waryjaty oba! i tyś sam mózg

skręcił.

DOKTOR

A cóż wiesz, że nie jesteś jak ci

obłąkani?

Ty chciałeś zabić widmo, poświęcić się za nic:

O! złota rybko w kryształowej

bani,

Tłucz się o twarde brzegi

niewidzialnych granic;

Mały kryształ powietrza, w którym

pluszczesz skrzelą,

Jest wszystkim, a świat cały

nicości topielą.

KORDIAN

Myślę.

DOKTOR

Więc świat jest myślą twoją.

7.

Podsumowując to, co się rzekło, szpital wariatów w "Kordianie" Słowackiego to pretekst do sądu nad bohaterem (potępienie jego egotycznej i estetycznej postawy życiowej) oraz krytyka idealistycznych i cierpiętniczych koncepcji polskiej emigracji. Natomiast umieszczenie "Kordiana" w szpitalu wariatów doprowadziło inscenizatora do przekreślenia całego dzieła Słowackiego, razem z jego postępowymi, patriotycznymi i politycznymi ideami. Jeśli treść dramatu mają stanowić majaki obłąkanego, to ofiarą inscenizacyjnej zabawy w "Teatrze 13 rzędów" pada nie tylko psychologiczny dramat Kordiana, jako przedstawiciela młodego pokolenia szlachty polskiej w dobie powstania, lecz także zawarte w tym dziele pierwiastki społecznej krytyki, antykościelne akcenty oraz idea walki wyzwoleńczej. Słowem, wszystko! Jak wariat, to wariat!

Podobnemu zniekształceniu, co myśl uległa w "Teatrze 13 rzędów" dramatyczna forma Słowackiego. "Kordian" był jaskrawym przykładem zerwania z trzema klasycznymi jednościami. Co więcej, stwarzał nowy wzór kompozycji dramatycznej typu powieściowego, a dzisiaj powiedzielibyśmy nawet, że typ to filmowy. Inscenizacja Grotowskiego sprowadziła rewolucyjną dramaturgię polskiego romantyzmu do karykaturalnej postaci trzech jedności: miejsca, czasu i akcji. Szpital wariatów w "Teatrze 13 rzędów" to mimowolnie parodystyczna realizacja ideału klasycznej tragedii.

8.

Jak widać z tych rozważań, wystawiony w "Teatrze 13 rzędów" Kordian nie ma nic wspólnego z utworem Słowackiego. Nic nie pomogą komentarze Ludwika Flaszena do inscenizacji Grotowskiego w typie: "z problematyki anachronicznej pragnie się uczynić żywą". Powtarzam, spektakl Grotowskiego nie ma nic wspólnego z "Kordianem", tak jak poetyka "Teatru 13 rzędów" nie ma nic wspólnego z dramaturgią Słowackiego. Inscenizacja Grotowskiego uczyniła z romantycznego dzieła modny dramat "współczesny" w modnym Kafkowsko-Sartre'owskim stylu.

Dewizą "Teatru 13 rzędów" jest ścisły i żywy kontakt z widownią. W piwnicy Krzysztoforów nie trudno było salę teatralną zamienić na wielką scenę. Wystarczyło ustawić w dwa rzędy szpitalne łóżka dla aktorów i kazać ludziom w białych kitlach zaglądać w oczy wybranym widzom oraz macać głowy i badać puls upatrzonym wśród publiczności osobnikom, powoli, w miarę rozwoju akcji coraz więcej zacierała się umowna granica pomiędzy "sceną" i "salą". "Akcja" przenosiła się na "salę". "Sala" wchodziła na "scenę". Dramat stawał się coraz bardziej "nowoczesny".

Według Flaszena był to jeden z celów tego teatralnego eksperymentu: "Szpitalem wariatów czyni się cały teatr, a widzom - nie bez sztubackiej satysfakcji - narzuca się rolę pacjentów..." Przypomnijmy dla ścisłości, że tego rodzaju obronę przyszłych inscenizatorów "Kordiana" przewidział już dozorca domu obłąkanych w sztuce Słowackiego:

"Chciałbyś mi ostrym słówkiem

odpalić wet za wet

I abyś dowiódł, że ten młody pstro

ma w głowie,

Może dowiedziesz, żem ja szalony?...

Młodzież krakowska entuzjastycznie przyjęła narzuconą sobie rolę pacjentów, jako nowoczesną zabawę ideologiczną. Panny kokieteryjnie podstawiały platynowe i miedziane koki pod "paluszek Gallowy" ludzi w białych kitlach. Młodzieńcy z uśmiechem podawali doktorowi i dozorcy dłoń do zbadania pulsu. Jeszcze żywiej odpowiedziała krytyka na poetykę szaleństwa, którą z wyzywającą dumą reprezentuje "Teatr 13 rzędów". Recenzent wojewódzkiego "Dziennika Polskiego", Tadeusz Kudliński, uznał inscenizację Grotowskiego za "wielką wizyjną metaforę romantycznego szaleństwa". Centralny zaś organ krytyki, dwutygodnik "Teatr", piórem swej korespondentki z Opola rozniósł triumfalnie na całą Polskę, że w przedstawieniu Grotowskiego: "Jest klimat, każdy trochę czuje się "lżejszym przypadkiem" choroby psychicznej. Mało tego. Czytamy dalej: "Grotowski - wbrew pozorom, wbrew wszelkim udziwnieniom - "uracjonalnił" "Kordiana". Może się to wydawać paradoksem, ale w jego adaptacji dramat "Kordiana" jest pomyślany w sposób znacznie bardziej "trzeźwy" niż u Słowackiego". Autorka zapewnia w końcu czytelników, że "gorzki morał" inscenizacji Grotowskiego jest: "Bardzo zresztą bliski Słowackiemu". ("Teatr" 1962 nr 8). Słowem ideologiczna zabawa zaczęta w "Teatrze 13 rzędów" zatacza coraz szersze kręgi... Cóż dziwnego? Każdy chciałby uważać się za nowoczesnego człowieka i trochę czuć się "lżejszym przypadkiem" choroby psychicznej, mówiąc stylem recenzentki "Teatru".

9.

Jeden z pisarzy minionej epoki, która szaleństwu nadawała metafizyczne zabarwienie, zastanawiał się ze zgrozą, co by to było, gdyby przypadkiem Pan Bóg oszalał na niebie. My jesteśmy stanowczo skromniejsi w zakresie wymagań katastroficznych. Mniej wzniośli i mniej uduchowieni. Nam zupełnie wystarcza widok świata, na którym szaleją ludzie!

Fragment z tomu szkiców teatralnych, złożonych w "Wydawnictwach Artystycznych i Filmowych" w Warszawie.

(data publikacji artykułu nieznana)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji