Artykuły

Kultura na uszach

Wielopokoleniową grupą znajomych głowiliśmy się kiedyś w Gdańsku, próbując rozpoznać utwory, i co za tym idzie, rozszyfrować istotne znaki w przeróbce "Hamleta" dokonanej przez Jana Klatę. Dopiero lektury recenzji młodszych kolegów-fachowców uświadamiały poniewczasie, jakie sensy niosły tu dźwięki The White Stripes, Rage Againstthe Machine, Grace Jones czy cover przeboju Davida Bowiego - pisze Jacek Sieradzki w Rzeczpospolitej.

Do książki Rüdigera Safranskiego "Nietzsche. Biografia myśli" zabrałem się w podróży do Krakowa na "Zaratustrę" Krystiana Lupy, chcąc przygotować się do filozoficznego wyzwania, jakiego wypadało spodziewać się w teatrze. Niepotrzebnie. Lupa jest artystą, nie komentatorem filozofii; z prac Nietzschego (i z jego biografii) wziął sytuację natchnionego i osamotnionego proroka, a nie rozważania systemowe, nietzscheańskie metafory pociągnął w swoje, czasem bardzo odległe strony. Ale trud lektury był opłacalny; książka Safranskiego okazała się wspaniałym wykładem teorii niemieckiego filozofa, precyzyjnym, wciągającym, a nade wszystko krystalicznie przejrzystym. Co dla kogoś, kto pamięta ze studiów przedzieranie się przez wywody Zaratustry w młodopolskich zawijasach przekładu Wacława Berenta, było sporą przyjemnością.

A bonusem dodatkowym była żywość myśli komentatora pozwalającego sobie na dygresje dalekie od przedmiotu wykładu, godne prędzej publicysty niż czcigodnego akademika. Jak choćby ta o wspólnocie duchowej, rozpoznawalnej po... słuchawkach. Komentując "Narodziny tragedii z ducha muzyki", przypominając marzenie o dramacie muzycznym jako syntezie sztuk, żywione przez Richarda Wagnera, w którego kręgu obracał się młody Nietzsche, nawiązując też do podziału na sztukę "apollińską": jasną, wysoką, logiczną, pełną szacunku do tradycji, i "dionizyjską": ciemną, niską, splątaną, podległą namiętnościom i popędom - Safranski jednym susem przemierza sto i trochę lat, od Nietzschego do nas. "Ten - powiada - kto z walkmanem siedzi w metrze albo biega po parku, żyje w dwóch światach. W apollińskim jedzie lub biegnie, w dionizyjskim - słucha. (...) Znaczna część ludzkości między trzynastym a trzydziestym rokiem życia żyje dzisiaj w niejęzykowych i przedlogicznych, dionizyjskich przestrzeniach rocka i popu. Fale muzyki nie znają granic, podmywają tereny polityki i ideologii, co pokazał przewrót roku 1989. Muzyka tworzy nowe wspólnoty, przenosi w nowy stan, otwiera inny byt. Przestrzeń słuchania jest w stanie zamknąć się wokół jednostki, świat zewnętrzny czyniąc niewidzialnym, ale na innej płaszczyźnie muzyka łączy przecież słuchających. Mogą oni zamienić się w monady pozbawione okien, ale nie są samotni, gdy rozbrzmiewa w nich to samo".

Czyż nie pociągająca wizja? Tylko niepoprawni złośliwcy zauważą, że niesie ona w sobie mimowolne świadectwo galopującej redukcji kultury. Czymże jest bowiem sprowadzenie jej apollińskiej warstwy do wymiaru gimnastycznego (jogging)? Warstwę dionizyjską ocenić trudniej, jako że sączy się ona prosto do ucha odbiorcy; czasem jednak, gdy głośność nastawiona jest namaksimum, przekaz dociera też i do postronnych - w postaci tępo jednostajnego, rytmicznego dudnienia basu: uć, uć, uć, uć, uć...

Złośliwości, złośliwościami, aliści mocno działa na wyobraźnię ten obraz milionów współobywateli, którzy noszą na uszach własny świat kulturowych przeżyć. Czy naprawdę jest on tak "niejęzykowy i przedlogiczny", jak sugeruje Rüdiger Safranski? Skoro potrafi przekraczać granice i "podmywać" polityczne porządki, musi z definicji mieć zdolność komunikacji, tworzyć dróżki transferu znaczeń. Walkmanowcy nie słuchają przecież, jak leci, wybierają płyty, kasety, muzyczne pliki komputerowe, a sam proces wyboru indukuje selekcję treści. Zatem tworzy się olbrzymia płaszczyzna wymiany nie tylko emocji, ale i sensów artystycznych i ocen! Nieujednolicona, wielościeżkowa - ale potężna i całkowicie niedostępna dla garstki staruchów, którzy słuchawki na uszy zakładają jedynie w niepraktycznym celu słuchania nowych nagrań chopinowskich Kevina Kennera.

Owa niedostępność zaczyna być z wolna bolesna - na przykład przy oglądaniu młodego teatru, gdzie muzyczne aluzje używane są jako nośniki znaczeń. Wielopokoleniową grupą znajomych głowiliśmy się kiedyś w Gdańsku, próbując rozpoznać utwory, i co za tym idzie, rozszyfrować istotne znaki w przeróbce "Hamleta" dokonanej przez Jana Klatę. Dopiero lektury recenzji młodszych kolegów-fachowców uświadamiały poniewczasie, jakie sensy niosły tu dźwięki The White Stripes, Rage Againstthe Machine, Grace Jones czy cover przeboju Davida Bowiego. Czy zatem wspólnota "dionizyjskich przestrzeni rocka i popu" staje się nieodwołalnie jedynym punktem odniesienia, oceniania i rozumienia współczesnych, także tych "apollińskich" dzieł, wypychając na śmietnik stosowane dotąd probierze?

Przed paru laty, jako doradca dyrektora opolskiego festiwalu Konfrontacje Klasyka Polska, jeździłem po kraju, oglądając sceniczne arcydzieła rodzimej sceny w oszalałych godzinach przedpołudniowych - grane były one bowiem wyłącznie gwoli ofiarowania szkolnej smarkaterii legalnych wagarów. W mieście Z. szkoły wykupiły tylko parter; poprosiłem o wpuszczenie mnie na balkon i z obszernej (dla mnie jednego) loży śledziłem i scenę, i widownię. Uwagę moją przykuła jedna monada, jakby powiedział Safranski, młody obywatel, który przez cały spektakl słuchawek z uszu... nie zdjął nawet na chwilę. Można rzecz ująć, parafrazując komentatora Nietzschego, że i on "żył w dwóch światach". Tyłkiem przebywał w wymiarze apollińskim - zatopiony w wygodnym fotelu uczestniczył w zbiorowej kontemplacji pomnika kultury w postaci "Ślubów panieńskich". Na uszach miał swój całkowicie prywatny, dionizyjski trans i najwyraźniej było mu w nim błogo. A myśl, że jedno z drugim winno się jakoś zejść, nawet mu na chwilę do ogolonego łba nie wlazła.

Wolno się obawiać, że nie o taki ideał syntezy sztuk szło Nietzschemu z Wagnerem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji