Artykuły

Palce zniszczenia

"Poper. Komedia z piosenkami" w reż. Any Nowickiej w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Adam Domalewski w Teatraliach.

"Popera" w reżyserii Any Nowickiej doskonale ilustruje już pierwsza scena, w której nie tyle do kłótni, co nieomal do rozpadu małżeństwa doprowadza... palec Szwarciski, włożony tam, gdzie nie trzeba.

Nieporozumienie na linii mąż-żona narasta jednak przede wszystkim z powodu poczciwego sąsiada - tytułowego Popera. Ów podstarzały kawaler ma tę wadę, że przychodzi nie w porę, w ogóle za często przychodzi w odwiedziny, czym doprowadza do napadów wściekłości zazdrosnego Szwarca. Oliwy do ognia dolewa oczywiście usprawiedliwianie przez małżonkę postępowania samotnego, szukającego towarzystwa i w gruncie rzeczy zaufanego sąsiada.

W pewnym momencie Szwarc nie wytrzymuje tej sytuacji i zaczyna życzyć Poperowi śmierci ("ażebyś ty umarł!"). I oczywiście Poper się rozchorowuje: na grypę, w czerwcu. Nagła choroba wywołuje kolejne przypływy litości Szwarciski, przekonanej o tym, że mąż musi wycofać się ze swego życzenia, żeby Poper nie umarł. Jednak interwencje kobiety utwierdzają tylko Szwarca w jego "postanowieniu": modli się słowami "Boże, zabierz Popera", po czym z uśmiechem na ustach powiadamia przestraszonego sąsiada, że wszedł na drogę śmierci. Mówiąc "powodzenia!", pokazuje mu swój "boski palec" zniszczenia.

Środkami scenicznymi, jakie podsuwa dość absurdalny tekst komedii Levina, i którymi z ochotą operuje Nowicka, są przerysowanie i groteska. Aktorzy - m.in. Daniela Popławska (Szwarciska), Paweł Binkowski (Szwarc) i Mirosław Kropielnicki (Poper) - dobrze odnajdują się w tej konwencji, choć trudno tu mówić o znaczących kreacjach aktorskich. Atrakcyjności na pewno przydają zaś spektaklowi piosenki - z muzyką skomponowaną przez Piotra Lewickiego - wplatane co rusz w tkankę spektaklu, niczym operowe arie i arietki (ich tonacja oscyluje zresztą między powagą i dramatyzmem a farsową dosadnością - to niewątpliwie kolejna ich zaleta). Wszyscy ciekawi, jak aktorzy śpiewają, powinni wybrać się do poznańskiego Teatru Nowego, bo niektórzy robią to bardzo dobrze (choćby Łukasz Mazurek).

Farsowe, momentami niezbyt przekonujące chwyty używane w pierwszej części spektaklu stopniowo ustępują w drugiej, wraz z pojawieniem się Kulpy. Prostytutka, którą sprowadza dla Popera młody kuzyn Kac, mogłaby coś zmienić: tak w szarym życiu mężczyzny, jak i we własnym, pozornie kolorowym i beztroskim, a w rzeczywistości kompletnie wypranym z uczuć, w którym wszyscy mężczyźni to klienci. Dorota Abbe-Kuźmińska nie gra swej postaci farsowo i to zdecydowanie służy spektaklowi, który nabiera poważniejszego odcienia. Kulpa zmienia układ sił w - wydawałoby się - nienaruszalnej "wspólnej świadomości" Szwarca, Szwarciski i Popera. Najsmutniejsze ma zatem dopiero nadejść i to za sprawą tego, który dotąd walczył o uczciwość i niewchodzenie z butami do cudzego życia, czyli Szwarca. Czarny finał silnie kontrastuje z lekkością komedii domowej - wyraźnie widać, że taki był zamysł twórców. Nie ma zatem mowy o szczęśliwym zakończeniu, o przemianach na lepsze w życiu którejkolwiek z postaci. W życiu Kulpy nadal wszyscy mężczyźni będą klientami. Od błahostek i niewinnego złorzeczenia do realnego cierpienia i wyrządzenia komuś krzywdy granica jest bardzo cienka - zdaje się nam mówić Ana Nowicka. I ma w tym wiele scenicznej racji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji