Artykuły

Pieśni wróbelka

"Piaf" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Miejskim w Gdyni. Po spektaklu przedpremierowym pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.

Na ciemnej scenie w czarnej sukni, maleńka, niepozorna... Dorota Lulka. Jednak kiedy zaczyna śpiewać, elektryzuje publiczność. Tak jak Edith Piaf śpiewa całym ciałem. Jej niespokojne ręce wędrują po sukni lub wznoszą się do nieba, gdy błaga świętą Tereskę o łaskę dla ukochanego.

Dorota Lulka stworzyła postać kobiety uparcie poszukującej miłości, czasem zabawnej, niekiedy irytującej. Obok niej na scenie pojawia się galeria kochanków: Yves Montand, Charles Aznavour i wielu innych. Na koniec młodszy od Piaf o lat dwadzieścia - Theo Sarapo.

Spektakl "Piaf" Pam Gems w Teatrze Miejskim to opowieść o życiu legendy francuskiej piosenki. "La móme Piaf" znaczy "wróbelek". Oglądamy niezwykłą historię wróbelka z paryskiej ulicy, który wzleciał na szczyty. Na scenie Piaf (Lulka) młoda, zabawna, zadziorna, zakochana lub nieszczęśliwa. Fenomenalna, gdy śpiewa piosenkę "Bravo" lub "Padam". Potem widzimy Piaf starszą, uparcie walczącą z cierpieniem, uzależnieniem od narkotyków.

Spektakl perfekcyjnie wyreżyserował Jan Szumnej, do pięknej scenografii Sabiny Bicz.

Publiczność cicho nuciła. Po każdej piosence rozlegały się brawa. Gdy po przedstawieniu na scenę weszła Dorota Lulka, widzowie zerwali się z miejsc i zgotowali aktorce owacje na stojąco. Potem przez prawie pół godziny zmuszali ją do bisów. Byt to spektakl przedpremierowy. Premiera dopiero na otwarcie sezonu jesienią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji