Artykuły

Zacząłem od sopranu

- Na scenie uwielbiam kochać, ale również wbijać sztylet w serce. Być amantem i czarnym charakterem - mówi bydgoski tenor PIOTR TRELLA, który wczoraj świętował 50-lecie pracy artystycznej.

Rozmowa Piotrem Trellą [na zdjęciu]:

Marta Leszczyńska: Pamięta pan swój pierwszy występ w Bydgoszczy?

Piotr Trella: Jakże mógłbym zapomnieć? To było dla mnie ogromne przeżycie. Był 1972 r. Do Bydgoszczy ściągnął mnie ówczesny dyrektor opery Włodzimierz Ormicki. Byłem nowy w zespole i strasznie bałem się, że się nie sprawdzę, a on zaraz obsadził mnie w głównej roli "Poławiaczy pereł" Bizeta. Czułem ogromną presję. Pamiętam, że pracował ze mną czasem do późna w nocy. Każdą frazę szlifowaliśmy do perfekcji. Kiedy na premierze wyszedłem na scenę, byłem stremowany, ale wiedziałem też, że jestem świetnie przygotowany.

I zaraz stał się pan ulubieńcem bydgoskiej publiczności. Zdobył pan wtedy swoją pierwszą Złotą Maskę. Pamięta pan którąś z recenzji po tym przedstawieniu?

- Pękały od superlatyw, ale żadnej nie przytoczę. Zawsze w pamięć bardziej zapadały mi te krytyczne.

Która była najostrzejsza?

- To było jeszcze w Poznaniu. Słynny Kazimierz Nowowiejski napisał o mojej roli w "Damie od Maxima": "Zawsze sympatyczny Piotr Trella niepotrzebnie robi z siebie idiotę. Chyba z tym Księciem Valmontem tak źle nie było".

Mocne słowa.

- Ja zawsze lubiłem role charakterystyczne i każdą ze swoich postaci starałem się jeszcze dodatkowo ubarwić. Mam jakieś takie skłonności, że kiedy myślę o moim bohaterze, do głowy przychodzi mi coś komicznego. Lubię wygłupiać się na scenie. Wtedy chyba rzeczywiście przesadziłem. Dlatego po tej recenzji nie obraziłem się. Krytyka zawsze działa na mnie konstruktywnie. Pozwala się doskonalić.

Kiedy zakochał się pan w operze?

- Talent dostrzegła we mnie matka. Zawsze mówiła, że jestem nadwrażliwy muzycznie. Pamiętam, jak zabrała mnie do teatru na operę Mascagniego "Rycerskość wieśniacza". Już wtedy jako kilkuletniemu chłopcu zakręciła mi się łza w oku, tak byłem przejęty i wzruszony tą muzyką. To na tym przedstawieniu obiecałem sobie, że zostanę śpiewakiem operowym.

Zanim jednak podbił pan największe sceny w kraju, śpiewał pan w kościele w rodzinnym Wągrowcu.

- I to jeszcze nie jako tenor, ale sopran (śmiech). Miałem wtedy jakieś 10 lat, nie przeszedłem jeszcze mutacji. Kościół był moją pierwsza sceną. Występowałem razem z chórem męskim, ale to mi przypadały partie solowe. Szybko stałem się atrakcją wszystkich programów artystycznych w mieście.

Był pan lokalną gwiazdą?

- To bywało kłopotliwe. Przez ciągłe występy nie nadążałem czasem z odrabianiem lekcji. Miałem nauczycielkę od niemieckiego, która zawsze sprawdzała, kiedy śpiewałem najakiejś akademii w szkole. Następnego dnia zawsze wywoływała mnie do odpowiedzi. "No tak, pięknie wczoraj śpiewałeś, to zobaczymy, jak teraz zaśpiewasz z niemieckiego" - mówiła.

Ale nie zniechęciła do marzeń o operze?

- Nie. Do dziś muzyka to moja największa miłość.

A które z dzieł ukochał pan najbardziej?

- Trudno byłoby mi wybrać jeden tytuł czy konkretną postać. Na scenie uwielbiam zarówno kochać, ale również wbijać sztylet w serce, być amantem i czarnym charakterem. Z takim samym sercem śpiewam swoją partię w "Carmen", pieśni neapolitańskie, czy najpopularniejsze melodie musicalowe.

PIOTR TRELLA - z Bydgoszczą związany od 1972 r., kiedy do Opery i Operetki zatrudnił go Włodzimierz Ormicki. Występował na scenach teatrów muzycznych w całej Polsce. Ma na swoim koncie wiele nagród

- m.in. Srebrny i Złoty Krzyżem Zasługi, Honorowy Medal w uznaniu zasług dla województwa, odznakę Zasłużony Działacz Kultury. Obecnie jest prezesem Stowarzyszenia Klubu Środowisk Twórczych w Bydgoszczy. Swój jubileusz Piotr Trella obchodził wczoraj podczas uroczystego koncertu w Ostromecku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji