Artykuły

FAN-CLUB Jezusa Chrystusa

Gdy spóźnionych na spektakl księży dowozi na sygnale samochód z Biura Ochrony Rządu, a z wysokości wznoszonego w Gdyni, na przyjazd papieża, ołtarza polowego wzrok nasz przyciąga napis: "JESUS CHRIST SUPERSTAR", zdobiący szczyt budynku Teatru Muzycznego, to możemy być pewni, że takiej roboty nie powstydziłby się rekin showbusinessu, Robert Stigwood, który jako producent i specjalista od reklamy, walnie przyczynił się do światowego sukcesu tej rock-opery. Reżyser Jerzy Gruza ma świadomość, że choć dzieło Webbera i Rice'a dociera do nas z piętnastoletnim opóźnieniem, to w polskich warunkach może ciągle być tematem wybuchowym. Po sukcesie "Skrzypka na dachu" dyrektor Teatru Muzycznego posądzenia o antysemityzm obawiać się nie musi. Twórcy "JESUS CHRIST SUPERSTAR" zbierali cięgi za przedstawienie żydowskich kapłanów w krzywym zwierciadle. Kontrowersję budziła też pozycja Marii Magdaleny u boku Chrystusa. W Polsce twórca biorący na warsztat tę rock-operę najbardziej musi obawiać się skazania na sukces.

Dlatego zapewne Teatr Muzyczny w Gdyni zaczyna prezentację "JESUS CHRIST SUPERSTAR" od prób otwartych, co jest raczej wybiegiem formalnym, dającym reżyserowi drogę do ewentualnego odwrotu, choć to przedstawienie, które widziałem 6 czerwca br. było premierą całą gębą, z udziałem duchowieństwa i władz partyjno-administracyjnych. Dyrektor Gruza złożył niekonwencjonalną deklarację: "Jest jakby zbyt wiele pytań i wątpliwości, jakby zbyt wielki i poważny temat. Coś, co wykracza poza zwykłą produkcję z góry zaplanowaną na dzień, godzinę i termin. Dlaczego reżyser teatralny nie ma prawa do szkicu, tak jak malarz, do powolnego zbliżania się do tematu, a nie dawania od razu gotowego dzieła (produktu)? Powiem więcej - brak odwagi, aby zapiąć ten spektakl na ostatni "teatralny guzik", zdecydować, że to ma być tylko tak... zagrane przez tych aktorów i w takiej formie, a może całkiem inaczej? Forma propozycji, jedna z wielu, jeżeli chodzi o cały spektakl jak i o przygotowane role aktorów-śpiewaków".

Po obejrzeniu spektaklu muszę przyznać, że to bardzo chwalebny brak odwagi. Entuzjastyczna reakcja widzów, zresztą łatwa do przewidzenia, paraliżuje fantazję reżysera. Przedstawienie jest wzruszające. Atmosfera duchowego uniesienia udziela się widzom i wykonawcom, co wcale nie musi mieć religijnego podłoża. Szybko nawiązuje się nić porozumienia między sceną a widownią, dominuje świadomość uczestniczenia w misterium. Atutem zespołu Teatru Muzycznego w Gdyni jest młodość i żarliwość. Być może to sprawia, że nie zostaje przekroczona cienka linia między sztuką, a "zaangażowaniem". Przy temacie wywołującym tak spontaniczne reakcje łatwo przedobrzyć, zwłaszcza, że dziś potraktowanie Jezusa jako gwizdy już chyba nie szokuje. Forma rock-opery pozwala na odwołanie się do wrażliwości młodego widza, posługującego się językiem kultury masowej. Obserwowałam siedzących obok mnie duchownych, gdy król Herod śpiewał do Jezusa: "/Jesteś przecież gwiazdą gwiazd/ jesteś hitów hit /stwierdzić przykro byłoby/że ludziom wciskasz kit, /chcę z moim dworem/ zwiększyć twój fan-club /wstrząśnij nami, cynikami/ zrób to proszę, zrób. /Bierz się do roboty - swój kunszt ukaż nam /basen mam - rad widziałbym/ jak po wodzie chodzisz w nim /strzel taki numer, a wolność ci dam/ królu Żydów zrób to!/ Herod występujący w otoczeniu broadwayowskich girlasek dostaje burzę braw. W czasie przerwy, w kuluarach doszło do wymiany grzeczności między, jak to się dziś określa w komunikatach, "stroną kościelną i rządową". Jeden z duchownych zapytany o stosunek doktrynalny kościoła do takiej interpretacji dziejów Chrystusa, odparł z miną światowca: "Panowie ja to widziałem ponad dziesięć lat temu w Paryżu. Takie mamy czasy".

Proboszcz sąsiadującej z Teatrem Muzycznym parafii, dziękując Jerzemu Gruzie za odważne podjęcie tematu, podkreślił znaczenie kontrowersji w sztuce, czego sam doświadcza, gdyż jest gospodarzem w kościele, którego nowoczesny kształt architektoniczny również budzi spory. Przy okazji ksiądz proboszcz zauważył, że Judasz jest w przedstawieniu wyjątkowo sympatyczny i przestrzegł przed robieniem z Chrystusa gwiazdy, zaś nawiązując do współczesności wypowiedział się również przeciw kreowaniu papieża na gwiazdę. Stwierdzenie, że: "W tym przedstawieniu Jezus Chrystus nie był gwiazdą" było komplementem choć równie dobrze można je było uznać za mini-recenzję. Z woli autorów JESUS CHRIST SUPERSTAR bohaterem rock-opery jest Judasz, którego rola jest najbardziej złożona. Andrzej Pieczyński nie zmarnował szansy. Jego Judasz jest postacią tragiczną, budzącą współczucie i zrozumienie.

Niefortunnym pomysłem okazało się obsadzenie Marka Piekarczyka w roli Jezusa. Skomplikowanych zadań aktorskich ta postać nie ma, ale nie da się też ukryć, że wokalista TSA ma jedynie fizyczne predyspozycje do kreowania Jezusa. Piekarczyk jest bowiem typowym wokalistą heavy metalowym i niestety nie potrafi śpiewać w sposób konwencjonalny, a tego ta rola również wymaga. Głos Piekarczyka dopiero nabiera brzmienia przy krzyku. W pozostałych przypadkach jego barwa do złudzenia przypomina charakterystyczne "brzmienie" Bogdana Smolenia, co w efekcie daje nie zamierzony efekt komiczny. Szczególnie niefortunnie wypada z tego powodu scena w świątyni, gdy Jezus przepędza lichwiarzy i kupców. Po słowach: "/Domem modlitwy / ma być mój / - wy zeń czynicie / jaskinię zbójców. / Precz stąd! / Precz stąd!", trudno jest zachować powagę, gdyż skojarzenia są jednoznaczne z kabaretowymi popisami Smolenia. W obsadzie tej roli wymieniani też są: Maciej Dunal i Krzysztof Dunal z zespołu Teatru Muzycznego. To byłaby partia dla Stana Borysa.

W roli Marii-Magdaleny - zapowiadane są również gościnne występy Małgorzaty Ostrowskiej. Występująca 6 bm. Katarzyna Chałasińska została bardzo ciepło przyjęta przez widownię, zwłaszcza po wykonaniu pięknego songu "Jak mam go pokochać". Reżyser dzieli się wątpliwościami: "Otwarte próby... taki temat mógłby zająć całe życie, a nie "od... do..." Strach przed wyborem? Też! Kolor sukni Marii Magdaleny - czerwony czy niebieski, sweter biały czy czarny, buty żołnierzy w getrach, czy sznurowane, krzyż prawdziwy, czy z papier mache. Gest Chrystusa gwałtowny, czy miękki, jakie spojrzenie Judasza, kiedy zdradza i jak przekazać słodkość i optymizm Hosanny? ... Powoli znajdujemy odpowiedzi, ale chyba nigdy nie ostateczne".

Na część tych pytań odpowiedziała Jerzemu Gruzie publiczność w sposób owacyjny przyjmując występ zespołu Teatru Muzycznego. Muzyka rock-opery JESUS CHRIST SUPERSTAR jest powszechnie znana. Dwupłytowy album wytwórni DECCA rozszedł się w milionach egzemplarzy. Płyty z nagraniami songów, w wykonaniu gwiazd światowych estrad, docierały również do Polski. Tylko nieliczni melomani widzieli ten spektakl, ale większość stworzyła go w swojej wyobraźni. Konfrontacja z takim mitem bywa ryzykowna. Gdyńska wersja JESUS SUPERSTAR broni się prostotą środków inscenizacyjnych, muzykalnością zespołu, rozpieranego energią "słodkością i optymizmem Hosanny".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji