Elżbiety Golińskiej "Chwila" z poezją
ELŻBIETA GOLIŃSKA Jest aktorką Wrocławskiego Teatru Współczesnego, a w Zakładzie Karnym przy ulicy Kleczkowskiej prowadzi zajęcia teatralne dla skazanych. O niezwykłej wrocławiance pisze Małgorzata Matuszewska.
Świat Wisławy Szymborskiej oswaja od wielu lat. Elżbieta Golińska, mówiąc wiersze noblistki w autorskim monodramie "Chwila", nie "gra", ale po prostu jest na scenie.
Elżbieta Golińska urodziła się w Bolesławcu, skończyła wrocławską szkołę teatralną. Jest jedyną aktorką w rodzinie. Śmieje się, że zaczynała jeszcze w przedszkolu, w którym pracowała jej matka. Uczyła się w liceum pedagogicznym, do przedszkola przychodziła i pokazywała dzieciom teatrzyk lalek. Później skończyła wydział lalkarski. - Proszono mnie, żebym na przykład była narratorką w "Czerwonym kapturku", więc przychodziłam i grałam - opowiada.
Teatrem na dobre "zaraziła się" w liceum, od swoich nauczycielek.
Kiedy Wisława Szymborska wydała tom "Chwila", Golińska została poproszona o zaprezentowanie ciekawych polskich tekstów na Międzynarodowej Konferencji Naukowej "Język polski, literatura i kultura polska w dydaktyce języka polskiego jako obcego". Monodram złożony z 16 wierszy Szymborskiej zaprezentowała w 2003 roku.
"Chwila" grana będzie 2, 3,4,6 i 7 marca na Małej Scenie
Aktorka debiutowała w Teatrze Polskim w Bydgoszczy jako Ninon w "Popasie króla jegomości" Adama Grzymały-Siedleckiego w reżyserii Krzysztofa Rościszewskiego. Te najważniejsze role wiążą się z wrocławską sceną przy ulicy Rzeźniczej.
Akrobacje rodem z Julinka
To przy Rzeźniczej wystąpiła jako Magda w "Sztukmistrzu z Lublina" Jana Szurmieja. - Wspominam tamte czasy z sentymentem - uśmiecha się. Z Maciejem Tomaszewskim, grającym Jaszę Mazura, spędzili miesiąc w szkole cyrkowej w Ju-linku, przygotowując się do akrobatycznych scen.
Wśród wielu jej teatralnych ról warto przypomnieć Martę w "Romeo i Julii" w reżyserii Rimasa Tuminasa.
Aktorka blisko ludzi
Za kreację Marty dostała nagrodę aktorską na XLII Kaliskich Spotkaniach Teatralnych - Festiwalu Sztuki Aktorskiej w 2002 roku.
Jej Matka w "Białym małżeństwie" Tadeusza Różewicza w reżyserii Krystyny Meissner sprzed dwóch lat to także majstersztyk. Golińska można oglądać m.in. w roli służącej Józi w "Pułapce" Tadeusza Różewicza" w reżyserii Gabriela Gietzky'ego (dekadę wcześniej w "Pułapce" grała Elli), Elzewiry Renesans/Przedstawicielki w "...np. Majakowski" w reżyserii Krystyny Meissner, jako Valerie w "Nie do pary" (reż. Agnieszka Olsten) i Erikę w "Przytulonych" (reż. Gabriel Gietzky).
Od trzech lat, razem z Markiem Tyburem, prowadzi zajęcia teatralne dla osadzonych w Zakładzie Karnym przy ulicy Kleczkowskiej. Kiedy dostała propozycję od podpułkownik Beaty Grabińskiej, zastępcy dyrektora Zakładu Karnego, prze-
straszyła się. - W domu nawet się nie przyznałam, musiałam oswoić się z tą myślą - opowiada. Ale podjęła wyzwanie i nie żałuje.
Pod jej kierunkiem kobiety m.in. pokazały etiudę teatralną pt. "Stacyjka Satie", opartą na wierszach Szymborskiej. - To bardzo ważna praca, dająca niezwykłą satysfakcję i doświadczenie - mówi dziś. - Kobiety potrzebują kontaktu z człowiekiem z zewnątrz, potrafią mówić pięknie i wzruszająco, mają talenty - dodaje. Właśnie zaczęła pracę w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii.
Jej głos można usłyszeć w filmie "Włatcy móch. Ćmoki, Czopki i Mondzioły" (Pani Frał). W "Sali samobójców" Jana Komasy zagrała lekarkę.
- Co Pani jeszcze porabia, może robótki na drutach? - żartuję w rozmowie.
- Już nie robię na drutach, kiedyś robiłam, jeszcze jak! - śmieje się. - Jak był ciężki czas, miałam zamówienia na swetry i je sprzedawałam - dodaje.
Od wielu lat jest narciarką biegową. Jeździ do Jakuszyc i oczywiście jest fanką Justyny Kowalczyk, której z werwą kibicuje. Jej żywioł to góry, kocha Izery, od lat wypoczywa również nad morzem.