Artykuły

J. CH. SUPERSTAR

Tego spektaklu właściwie nie było. Nie wolno.

Można za to zaprosić na otwartą próbę generalną, co dyrektor Jerzy Gruza zrobił i chwała mu za to. Zadziwiające jak bardzo ludzie potrafią być zawistni (?), samolubni (?), samemu nie wziąć, ale i drugiemu nie dać (?). A wszystko ponoć w imię Sztuki. Nie wiesz, o co chodzi, drogi czytaczu (czko?). Chwila, moment, wszystko zostanie wyjaśnione. Ale cofnijmy się najpierw o 16 lat albo i jeszcze trochę...

Na początku lat 70., nie bardzo wiadomo dlaczego (hippiesowska spuścizna?) twórcy rockowi zainteresowali się tematyką religijną. Pierwszym zwiastunem był musical "Godspell" spółki Schwartz/Tebelak, prezentowany na Brodwayu. Po-czątkowo szokował przyjętą konwencją (no bo jak tu pogodzić golusieńki balet z męką Chrystusa), wkrótce jednak stał się prawdziwym bestsellerem. Wystawiono go ponad 3000 razy, choć nie był ani doskonały, nie wylansował specjalnie prze-bojów, scenariusz okazał się dość przeciętny, a jednak... a jednak chwycił temat i sposób jego podania: w feerii świateł, z rozmachem, tak jak nikt się po prostu nie spodziewał.

Jesus Christ Superstar powstał inaczej, zaczęło się bowiem od małej płyty, na której umieszczono kompozycję Superstar, napisaną przez Andrew Lyoyd Webbera i Tima Rice. Gdy okazało się, że stworzyli niezły przebój, postanowili pójść za ciosem i pod koniec 1970 roku ujrzał światło dzienne podwójny album Jesus Christ Superstar - gotowy materiał na rock-operę. W sesji nagraniowej wzięli udział wybitni muzycy i wokaliści, a wśród nich m.in. Ian Gillan (Jesus), Yvonne Elliman (Maria Magdalena), Mike D'Abo (Król Herod). Tytuły utworów, ich chronologia wyraźnie sugerowały, że twórcy na płytach nie poprzestaną, że szykuje się coś znacznie większego. Ten kto tak właśnie myślał, nie pomylił się. Chodziło jednak o przygotowanie gruntu, by zamierzone przedsięwzięcie nie przyniosło plajty. Jakże jednak miałoby tak się stać, skoro już w kilka tygodni po ukazaniu się wspomnianych krążków na rynku, świato-wą popularność zyskały takie utwory jak choćby Everything's Alright czy wspaniały, dzisiaj już niewątpliwie standard śpiewany przez bardzo wielu wykonawców l Don't Know How to Love Him. Wszystko więc szło po myśli zdolnych młodzieńców: nagrania robiły furorę, płyty sprzedawały się z tygodnia na tydzień coraz lepiej, należało pomyśleć o... rock-operze. Webber i Rice szybko zabrali się do roboty i 17 października 1971 roku w nowojorskiej Mark Hellinger Theater odbyła się prapremiera spektaklu, a w rok później oglądali go już Anglicy w Pałace Theater przez ponad 2000 wieczorów.

Jesus Christ Superstar stał się więc prawdziwym szlagierem wcale nie jednego sezonu. Choć, przyznajmy, nie wszędzie, gdzie go wystawiano. Na przykład w Hiszpanii i we Włoszech przeszedł niemal nie zauważony. Nie chodziło jednak o stronę artystyczną, aktorzy wywiązali się ze swych obowiązków bez zarzutu; w grę wchodziła interpretacja Nowego Testamentu, a przede wszystkim przedstawienie postaci Judasza. Człowiek ten, ex definitio zbrodniarz, zdrajca, sprzedawczyk itp. w operze Webbera i Rice'a okazuje się być osobowością o bardzo skomplikowanej psychice. Całe jego postępowanie świadczy o wielkim tragizmie tej postaci, w życiu której "srebrniki" właściwie nie odegrały żadnej roli. Judasz nie był wcale przekonany o boskości Jezusa i tylko dlatego, wyłącznie dla dobra ludzi wokół niego zgromadzonych oddaje go w ręce straży. Gdy uświadamia sobie swój tragiczny błąd, popełnia samobójstwo.

Nie po myśli ortodoksów była również postać Marii Magdaleny, zarysowanej momentami dość dwuznacznie.

Oczywiście wszystkie te dywagacje należy pozostawić religioznawcom, rock-opera rządzi się swoimi specyficznymi prawami, a w końcu pryncypia zostały przecież zachowane. Zresztą zważywszy wiek autorów... a propos, skoro już o nich mowa. Obydwaj poznali się jeszcze jako nastoletni młodzieńcy i tak bardzo ich zainteresowania okazały się zbieżne, że niemal natychmiast przyniosły dość nieoczekiwane owoce. Pierwszym wspólnym dziełkiem było oratorium o biblijnym Józefie, z czasem przekonstruowane w dość głośny spektakl muzyczny Joseph And the Amazing Technicolor Dreamcoat. Potem był Jesus, a dalej słynna Evita. Webber zapisał jeszcze na swoim koncie Cats, Upiora w Operze (Ghost In the Opera) i Requiem (nagrał je Placido Domingo). Z kolei Rice może poszczycić się librettem do głośnego dzisiaj musicalu Chess z muzyką Benny Andersona (ABBA).

Po 16 latach od dnia prapremiery Teatr Muzyczny w Gdyni zaprosił na próbę generalną otwartą Jesus Christ Superstar. l myli się ten, kto myśli, że po próbie nastąpi polska prapremiera, potem premiera i tak dalej, i tak dalej.

Niestety, okazuje się, że Sztuka to jedno, a ambicje - drugie. Cofnijmy się znowu nieco, tym razem jednak o lat pięć. Wtedy to został podpisany kontrakt z jedną z londyńskich agencji na , wystawienie rock-opery w naszym kraju. Prawo pierwszeństwa otrzymał warszawski Teatr Współczesny, dyrektor Gruza stanął w kolejce jako drugi. Wojciech Młynarski przygotował polską wersję libretta, odpowiednie departamenty powyrażały zgodę i nic nie wskazywało, że będą jakiekolwiek kłopoty. W Teatrze Muzycznym rozpoczęto opracowywanie materiału muzycznego. Praca to była żmudna, bowiem wypożyczenie na 2 miesiące kompletnego wydawnictwa kosztować miało 100 tyś. zł dewizowych, dlatego korzystano przede wszystkim z nagrań płytowych oraz fragmentarycznych części partytur. Zaczęto również przygotowywać obsadę i to w kilku wersjach, tak, aby wybrać z nich najlepszą. Do współpracy zaproszono m.in. zespół TSA z Markiem Piekarczykiem, któremu powierzono rolę Chrystusa, oraz Małgosię Ostrowską jako Marię Magdalenę. Zaczęły się próby, w których brało udział około 200 osób. Gdy dotarła do Gdyni informacja, że Teatr Współczesny przygotowuje swoją wersję na kwiecień tego roku, spokojnie szykowano się do własnej premiery.

l nagle bomba! Prapremiera została przeniesiona na styczeń... roku następnego. A więc cały wysiłek miałby pójść na marne? Decyzja zapadła natychmiast: wystawiamy, ale jako próbę. Choć prawo nie powstrzymywało dyrektora Gruzy przed oficjalnym spektaklem, zasady etyki zawodowej kazały tak właśnie postąpić. Szkoda, że nie pozostała im wierna druga strona. Oczywiście można by cytować treści pism, wniosków, odpowiedzi, zgód i tak dalej, ale po co. Gdynia miała być druga nawet gdyby przyszło czekać i 20 lat.

Czy była to rzeczywiście próba generalna? Fakt, scenografia niepełna, odtwórcy głównych ról ledwie w zarysowanych kostiumach, chór - private. A jednak

publiczność z kwiatami, wieczorowo, dystyngowanie.

Ciche rozmowy, uściski dłoni. Dzwonek - jeden, drugi, trzeci i raptem lawina wspaniałych i jakże dobrze znanych dźwięków: uwertura i Heaven on thetr minds. Skupienie na widowni i jednocześnie podniecenie. Tyle mówi się i pisze o braku tradycji teatru muzycznego w Polsce, a tu tymczasem obejrzeć mamy i wysłuchać dzieła jednego z najwybitniejszych. Czy dadzą sobie radę? To nie "Skrzypek na dachu", również trudny, ale jakże inny... Jesus Christ znany z płyt, oglądany w wersji filmowej, jest porównywalny... czy Marek P. nie-aktor da sobie radę, czy An-drzej Pieczyński (Judasz) nie-piosenkarz podoła najtrudniejszej bodaj roli w tej operze, czy Katarzyna Chałasińska zaśpiewa tak, jak tego wszyscy oczekują przepiękny utwór l don't Know How To Love Him? No cóż, oczywiście można szukać niedociągnięć, próbować obiektywnie oceniać, analizować i wartościować. Ja tego robić nie będę, a uzasadnię to być może w sposób całkowicie nieprofesjonalny. A więc po pierwsze: Marka znam dość długo i wiem, że nikt tak nie potrafi utożsamić się z Chrystusem, jak on właśnie. To nie bluźnierstwo! Fakt, nie we wszystkich momentach dawał sobie radę, ale po prostu czuło się, że ta postać jest prawdziwa. Po drugie: Andrzej Pieczyński jest znakomitym aktorem, ale nigdy nie śpiewał. Po-kusa roli Judasza okazała się zbyt silna, przełamał swoje wewnętrzne opory i stworzył postać, która na długo pozostanie w pamięci widzów: każdy gest, grymas opracowane w najdrobniejszym szczególe i jakże przekonywające. Walka z sobą sa-mym - oto wielka tragedia kreowanej partii. "... biedny Judasz, żegnaj stary..." - śpiewał chór, gdy na sznurze zawisły jego zwłoki. Wreszcie Maria Magdalena - powabna, ale uduchowiona, niby kochanka, ale i matka, l zaśpiewała swoją pieśń nad pieśniami. Ciekawe, jak zrobi to Małgosia Ostrowska?... Wreszcie chór i balet, prawdziwa armia na scenie. Hosanna w ich wykonaniu wywołuje ciarki na grzbie-cie. Tak, siła tkwi w muzyce, ale cóż po dźwiękach, gdy twarze pozostają martwe. Na szczęście nie było tak w Gdyni. Tak więc jeszcze raz zadaję sobie sam pytanie: potrafimy robić teatr muzyczny czy nie. Potrafimy?

l jeszcze jeden ukłon, tym razem w stronę firmy jedynej w swoim rodzaju - Wojciech Młynarski. Kto widział Brela, ten wie, kto zobaczy Jezusa nie będzie miał już żadnych wątpliwości. Autor dokonał tylko dwóch zabiegów - użył bardzo współ-czesnego języka, jakim posługują się dzisiaj młodzi ludzie, postarał się również, aby charakterystyczne fragmenty np. refreny, brzmiały podobnie jak oryginał. Razem - libretto jakby całkiem nowe. Cała reszta to właśnie Młynarski.

Ot i wszystko.

SUPER - STAR

Głos Judasza - Pojąć tego nie potrafię ja i nikt w krąg

jak ty mogłeś szansę taką wypuścić z rąk?

Czemuś wybrał dla swych działań - odpowiedź

daj

takie zacofane czasy i dziwny kraj?

Gdybyś przybył dzisiaj, miałbyś start znakomity

cały świat by słyszał cię przez telesatelitę

Ach nie gniewaj się

Ale wiedzieć chcę

Tak to wiedzieć chcę

Chór - Jezu nasz, Super - Star

Czemu nam z siebie złożyłeś dar? Gwiazdo gwiazd powiedz, że ty jesteś Bogiem i zbawisz mnie!

Judasz - Kto prócz ciebie do śmietanki należy i

kto twym zdaniem tak wysoko zaszedł jak ty?

Może Budda lub Mahomet równy ci jest?

Czy Mahomet ruszył górę, czy to zwykły greps?

Czy tak chciałeś umrzeć, czy ci przyszło do głowy

że twa krwawa śmierć to będzie

super hit światowy?

Ach, nie gniewaj się itd.

Chór - Jezu nasz itd.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji