A jeszcze wczoraj stał tu w kulisie
Co o teatrze od kulis pisał Czechow? Jaki jest teatr od kulis dziś? Czy zmienili się aktorzy? Jak przeplata się ich życie zawodowe i prywatne? Co takiego jest w teatrze, że przyciąga nawet niezadowolonych?
Zbigniew Zapasiewicz przygotowuje w Teatrze Powszechnym widowisko "Historie zakulisowe". Scenariusz, którego autorem jest Władysław Zawistowski, powstał na podstawie opowiadań Czechowa o teatrze. Zapasiewicz zrealizował go już kilka lat temu w Teatrze Telewizji. Teraz powraca do Czechowa i jego trafnych, błyskotliwych obserwacji teatralnych.
Bohaterowie "Opowieści zakulisowych" - aktorzy, ludzie sceny - rozmawiają o głupstwach, kłócą się z błahych powodów. Kochają się, nienawidzą. Narzekają na teatr, a jednocześnie nie potrafią stąd odejść. Magia teatru, jakaś tajemnicza siła ich tu przyciąga.
A jak jest dzisiaj? Czy teatr od kulis bardzo się zmienił od czasów Czechowa? O swoich historiach zakulisowych opowiadają aktorzy występujący w spektaklu.
Kazimierz Kaczor
Teatr różni się i nie różni. Na zapleczu teatru są teraz zapewne lepsze warunki. Ale pytania, które zadaje sobie aktor - i te prozaiczne: "za co przeżyć?", i te egzystencjalne: "czy poświęcić się dla sztuki?" - są niezmienne. Jak to, co robimy, robić najlepiej bez względu na zapłatę i otaczające warunki? To pytania, które wciąż sobie zadaję.
Gram dyrektora teatru, który skrzyknął zespół. Nie za bardzo go tutaj lubią, za to bardzo się z nim liczą. Nigdy i nigdzie aktorzy nie kochali dyrektorów. Nie kochamy tych, którzy stoją nad nami i przypisują sobie władzę dyktatorską. Z drugiej strony dobry impresario potrafi przyciągnąć dobrych aktorów. Mój bohater jest, niestety, przeciętnym dyrektorem.
Historia zakulisowa: To opowieść nie moja, ale samego mistrza Adolfa Dymszy. Pewnego dnia Dymsza stoi za kulisami, rozpoczyna się trzeci akt, a on wyciąga patyk, wyciąga scyzoryk i zaczyna coś tam sobie strugać. Wszyscy aktorzy patrzą, a on stoi i struga...
Następnego dnia znów przedstawienie, znów trzeci akt - mistrz Dymsza znów wyjmuje patyczek, znów struga. Po trzecim czy czwartym wieczorze koledzy nie wytrzymują: "Mistrzu, ale czemu tak mistrz stoi w tej kulisie i struga?". A on na to: "Bo gdybym na przykład jutro umarł, to byście powiedzieli: A jeszcze wczoraj stał tu w kulisie i strugał swój patyczek".
Władysław Kowalski
Teatr się zmienił. Coś zyskaliśmy, coś straciliśmy. Na pewno nie gramy dziś w tak ekstremalnie złych warunkach. Za to kiedyś teatr był jedyny, był wszystkim. Dla aktora nie było nic innego. Z tym zawodem jest tak, że jak się raz do niego wejdzie, to wyjście z niego jest prawie niemożliwe. O tym jest nasz spektakl: jak ciężko być, a jednocześnie, jak ciężko jest odejść z teatru.
Jak jest dziś za kulisami? Normalnie, jak wszędzie. Jest narzekanie, że mogłoby być lepiej. Ale to jest chyba naturalne. Jest dużo innych kulis, równie ważne stały się kulisy telewizyjne. A teatr to miejsce pracy, zakład pracy.
Gram jednego z aktorów tej trupy, aktor - powiedzielibyśmy dziś - offowy, nieprzekonany co do formy, jaką uprawia jego teatr. Stojący z boku. Dziwny człowiek, jak każdy aktor.
Historia zakulisowa: To było wiele lat temu, w teatrze Ateneum. W kulisach przede mną stała Aleksandra Śląska. Miała wejść na scenę ze szklanką herbaty. Tak się zagadała, że zapomniała wziąć ze sobą szklankę. Ale była tego zupełnie nieświadoma. Wchodzi na scenę z ręką wyciągniętą, przekonana, że ma szklankę z herbatą i łyżeczkę. I wykonuje niesamowity ruch, jakby łyżeczką mieszała cukier. Brawurowo.
Dominika Ostałowska
Niewiele się zmieniło, tylko drobiazgi. Namiętności są wciąż te same: wszyscy marzą o wielkiej roli, chcą stać się gwiazdą, zostać główną atrakcją programu. Tak samo narzeka się na dyrektorów, dziś też na producentów filmowych.
Status aktora jest dziś lepszy niż w czasach Czechowa. Jedna z postaci "Historii zakulisowych" mówi: "Kobieta może kochać aktora, ale wyjść za niego za mąż już nie". Dziś na szczęście jest inaczej.
W "Historiach zakulisowych" gram młodą aktorkę, osobę "napaloną" na sławę i marzącą o światłach jupiterów.
Historia zakulisowa: "Zdaniem Amy" to spektakl, przed którym zawsze obawiałam się wyjścia na scenę. Kiedy byłam w ciąży, wszelkie niepokoje minęły. Czułam się bezpieczna, silniejsza. To tak, jakbym wychodziła na scenę z kimś z rodziny. Z kimś, kto mi w każdej chwili pomoże. To chyba marzenie każdego aktora, żeby móc zabrać ze sobą na scenę w małej kieszonce kogoś bliskiego, kochanego.
Tomasz Sapryk
W teatrze od zawsze aktorzy chcieli grać Hamleta. Zawsze chce się mieć główną rolę. Aktorzy lubią te szmerki na widowni i oklaski.
W "Historiach zakulisowych" gram aktora z teatru prowincjonalnego, który ma o sobie bardzo dobre mniemanie. Jest kabotynem. To dla mnie ciekawe wyzwanie, muszę zwolnić swój rytm wewnętrzny - zwykle jestem bardzo rozpędzony, energiczny. Tym razem muszę być stonowany.
Historia zakulisowa: To były dla mnie chwile grozy. Do teatru przyprowadziłem swojego ogromnego psa. Pies był bardzo grzeczny. Zamknąłem go w garderobie. Obiecał na mnie czekać. Ale jak już byłem na scenie i trwała właśnie fantastyczna pauza w spektaklu, usłyszałem okropne wycie. Nie wiem, czy widzowie również je słyszeli. Tak. Ten ogromny brytan, który wył w garderobie, to był mój pies.