Musicie zobaczyć
"Życie do natychmiastowego użytku" w reż. Roberta Walkowskiego w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Recenzja Mileny Orłowskiej w Gazecie Wyborczej - Płock.
Cudownie! Wreszcie mogę napisać coś pozytywnego o propozycji płockiego teatru. "Życie do natychmiastowego użytku" po prostu musicie zobaczyć.
Dlaczego? Po pierwsze - jeśli teatr będzie miał na tym spektaklu komplety publiczności, być może uwierzy w końcu, że warto pokazywać w Płocku rzeczy współczesne, ostre, kontrowersyjne. Tak jak "Życie" - historię piątki błądzących, zagubionych młodych ludzi dzielących czas między ćpanie, imprezy, przypadkowy seks. Z ostrym językiem i odważnymi (jak na płocki teatr) scenami.
Po drugie - sztuka Anny Burzyńskiej jest naprawdę dobra. Nie sili się na artystowskie rozważania o naturze bytu, nie jest przeintelektualizowana. Ale jest w niej prawda - to tęsknota za życiem wyrwanym z codziennej gonitwy za spełnieniem, spokojnym. O tym śnią właśnie Andżela, Ozon, Paula - o własnym domu, stole nakrytym czystym obrusem, leniwą rozmową z kimś, na kogo można liczyć. Chcą się wyrwać z przeklętego straszliwego cywilizacyjno-narkotykowego karnawału, w którym żyją od lat.
Po trzecie - sprawna ręka reżysera Roberta Walkowskiego. W sztuce porusza mnóstwo spraw, jakie dotykają współczesnych młodych ludzi - narkotyki, poszukiwanie tożsamości seksualnej, wszechmocne oko współczesnego bożka - telewizji, znienawidzona prowincja, rodzice oddaleni o tysiące lat świetlnych, pieniądze, agresja, samotność...
I wszystko jest tu na miejscu, jedno wynika z drugiego, historia nie chwieje się w posadach i toczy odpowiednim tempem - na początku szybko, w środku wolniej, na końcu znowu przyspiesza. Mamy tu humor, grozę, refleksję. Aktorzy (Tomaszewska-Karbowska, małżeństwo Cempurów, Bała, Gładyś) - sprawiają, że można w to wszystko uwierzyć. I ta muzyka! The Doors, Janis Joplin, Dżem. Super.
A żeby nie było tak słodko, pozwolę sobie ostrzec widzów. Nie przerażajcie się, kiedy w trakcie pierwszej sceny zobaczycie bohaterów wracających z imprezy. To prawda, zachowują się jak opętani, głośno krzyczą i wyrzucają z siebie młodzieżowe powiedzonka z szybkością karabinu maszynowego. Tak, wiem, że tak naprawdę nikt tak się nie zachowuje. Ale obiecuję, że potem będzie już tylko lepiej. Aż do wstrząsającego finału.