Artykuły

Oni z Marsa, One z Wenus

"Piaskownica" w reż. Jerzego Bielunasa w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Maria Sztuka w Śląsku.

Drugą w tym sezonie premierą w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu była "Piaskownica" Michała Walczaka, w reżyserii Jerzego Bielunasa. Kiedy ukazała się zapowiedź tego spektaklu, aż trudno było oprzeć się lekkiemu zniechęceniu - znowu? Wszak, nagrodzony w łódzkim konkursie dla młodych dramatopisarzy "My - na progu nowego wieku 2001", utwór jednego z najciekawszych dramaturgów młodego pokolenia, obiegł już sceny wielu teatrów, włącznie z telewizyjnym. Zdawać by się mogło, że wszystko już o nim powiedziano i niczego nowego ani oryginalnego w tym tekście odnaleźć nie można. A jednak! Oszałamiający wręcz sukces sztuki młodziutkiego (autor miał wówczas 25 lat) sanockiego pisarza od ponad 11 lat wciąż inspiruje i przyciąga teatralnych twórców, uruchamiając ich wyobraźnię i odkrywając za każdym razem nowe, jakby wcześniej niedoczytane pokłady treści. Skąd takie możliwości? Otóż "Piaskownica" stawia dziesiątki pytań, krążących wokół relacji emocjonalnych dwojga ludzi (bez względu na ich wiek) i sposobu wyrażania przez nich swoich uczuć. A raczej niemożności ich wyrażania. Dlaczego owe relacje są tak dalece zdeformowane, gdzie tkwią korzenie psychicznych ograniczeń, prowadzących do dotkliwych okaleczeń? Kim stają się wielbiciele Batmanów, zafascynowani i ukształtowani przez twory współczesnej subkultury? Żadna z pojawiających się odpowiedzi nie jest rozstrzygająca, żadna nie pretenduje do rangi panaceum na całe zło. Każda z nich jednak próbuje zdiagnozować chorą rzeczywistość i niczym w ankiecie odpowiedzieć, wedle swojej wiedzy, doświadczeń i obserwacji - gdzie tkwi źródło schorzenia.

Od ponad dziesięciu lat, dzielących od napisania "Piaskownicy", Batman nie tylko ma się dobrze, ale grono jego krewniaków pokaźne się rozrosło. Świat komiksów Marvela powoli odchodzi do historii, ale po nową dawkę adrenaliny, podsycaną agresją i przemocą, młodzi nie muszą już sięgać do niezbyt lubianych książek, wszak producenci filmowi i telewizyjni prześcigają się w wymyślaniu coraz absurdalniej szych krwawych jatek "mięśniaków", zadziwiając i przyciągając zainteresowanie totalnymi zagrożeniami, wojnami, rozbojami czy atakami nawet na skalę pozaziemską. Portfele twórców owych abstrakcji pęcznieją, podobnie jak gama zaburzeń rozwojowych odbiorców tych widowisk. Niewiarygodna wręcz "kariera" białej maski Guya Fawkesa, jako symbolu ruchu "Anonymous" zdaje się być przykładem niewiarygodnego zabiegu marketingowego.

Sosnowiecka "Piaskownica" wpisuje się w trwającą już od ubiegłego wieku dyskusję o powstrzymaniu fali przemocy, którą epatują media. Jak widać jednak słowa te przynoszą mierne efekty. Nawet Rok Janusza Korczaka nie jest w stanie powstrzymać tej machiny, ponieważ wszelkie próby ograniczenia, nie mówiąc już o zakazie emisji tego typu bezmyślnej rozrywki, kończą się spektakularnymi protestami, z groźbą powrotu cenzury na ustach, czy odsyłaniem autorów takich propozycji do lamusa, a nawet proponując im eutanazję.

I tak Protazek z biernego czytelnika, zafascynowanego niepokonanym Batmanem, staje się reżyserem swojego dramatu, w którym wszelkie lęki zagłusza zwierzęcymi okrzykami a nieudane próby przekroczenia muru świata fikcji, kwituje atakami histerii. Michał Bałaga (On) świetnie poradził sobie z rolą idola i spadkobiercy reguł życia Batmana, którego filozofia jest wyjątkowo krótka i nieskomplikowana - zwycięża silniejszy. Fantomy wyobraźni Protazka zamykają bezpieczną przestrzeń w obrębie osiedlowej piaskownicy, pozwalając na niekończące się wariacje na temat: kto, kogo i ile razy może unicestwić. Gdzieś tam poza nią jest inne - być może trudniejsze, bardziej skomplikowane ale prawdziwe życie, jednak dostępu do niego skutecznie strzegą chorobliwe obsesje i wyimaginowane lęki.

Może więc zabawa ludzikiem, samochodzikami, jak i reżyserowanie krwawych widowisk z udziałem Batmana, jego wrogów i sprzymierzeńców, byłaby ukoronowaniem pragnień Protazka, gdyby w osiedlowym "pokoju zbaw" nie pojawiła się Ona, Miłka (Martyna Żaremba), uosobienie obcego, nieznanego, ale pociągającego doznania. Prosty komiksowy schemat zaczyna się chwiać, gdzieś w głębi budzi się uśpione pragnienie rozmowy z kimś bliskim, dojrzewa tęsknota za uczuciem... Miłka jest jednak także odrzuconym przez otocznie kolejnym sprzętem z jednego z blokowiskowych mieszkań i nie szuka następnego obiektu, który musi podziwiać. Oczekuje zrozumienia, kogoś bliskiego, chce być potrzebna i zauważana. Nie rozumie zabawy swego rówieśnika, jego dowcipów, a tym bardziej napadów agresji. Usuwa się w swoją samotność, kiedy czuje, że wyznaczone jej pole zabawy jest zagrożone.

Spektakl Jerzego Bielunasa opiera się na nieskomplikowanej konstrukcji, wspiera go znakomita scenografia Anny Chadaj, której prostota nie zakłóca przekazu, umożliwia zarówno pełne ekspresji pojedynki Protazka i jego bohaterów, nie ogranicza także pola zabawy Miłki. Dopełnieniem spektaklu jest rewelacyjna muzyka Mateusza Pospieszalskiego. To ona często podkręca tempo i nadaje rytm przedstawieniu a jednocześnie zespala chaotyczne inscenizacje Protazka. Porządkuje je i sprowadza do wykrzyczenia a czasem wyszeptania tkwiącego w podświadomości pragnienia nawiązania dialogu, stęsknionych normalnych uczuć bohaterów.

Oboje zagubieni w gąszczu nieokiełznanych emocji nie tylko nie potrafią nad nimi zapanować, ale ze strachem wycofują się przed jakąkolwiek próbą dominacji czy zawłaszczenia swojego terytorium, On z hukiem i wrzaskiem, Ona ze spokojem i cichym popłakiwaniem. Podoba mi się koncepcja takiego przeciwstawienia sobie obu postaw bohaterów spektaklu. On wulkan, z widocznymi cechami ADHD, którego rozsadzają emocje, Ona z widocznymi oznakami zespołu Aspergera - spokojna, wycofana i zdystansowana do pomysłów podwórkowego Batmana, skupia uwagę jedynie na swojej lalce. Taka interpretacja, to jakby epizod z polskich policyjnych kronik kryminalnych początku XXI wieku. To właśnie Oni wyruszają ze swoich piaskownic na stadiony, uzbrojeni w kije bejsbolowe, noże, czy maczety. One zaś, wtapiając rozmarzone oczy w "mydlane opery", w ciszy oczekują na powrót swych panów i władców...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji