Artykuły

Czemu one kochają Płatonowa?

"Płatonow" w reż. Krzysztofa Nazara w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Roman Antonowicz w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

Bohater wieczoru - Michał Płatonow. Świetnie się zapowiadał, błyskotliwy, światowy, pociągający, "młody Byron". Wylądował jako nauczyciel w wiejskiej szkółce, bez nadziei i perspektyw. Czaru i elokwencji wystarcza mu tylko na to, by rozkochać w sobie cztery kobiety.

Owacje na stojąco zakończyły sobotnią premierę "Płatonowa". I trudno się dziwić, bo spektakl mógł olśnić: magia Czechowa, mnóstwo doskonałych aktorów, świetna muzyka Janusza Stokłosy, czasami nawiązująca do walca w stylu "Na sopkach Mandżurii".

Reżyser Krzysztof Nazar spełnił zapowiedzi, i wyeksponował dwa wątki. Pierwszy to "komercja": grupa znajomych i "przyjaciół" to drapieżniki polujące wszelkimi metodami na pieniądze, i ich ofiary, które rozpaczliwie potrzebują zastrzyku gotówki.

Drugi wątek dominuje: to magia uwodziciela Płatonowa. Artur Steranko zagrał go doskonale, z każdą z kobiet inaczej, każdej dawał to, czego jej potrzeba. Z żoną Saszą (Katarzyna Kropidłowska) był bezczelny, lekceważący, pełen dawnego, wielkomiejskiego szyku, którym zapewne podbił serce prowincjonalnej dziewczyny. Z Anną (Joanna Fertacz) uwodzicielska "Generałowa" traktowała go jak domowe zwierzątko, choć rozpaczliwie potrzebowała. Z Sonią (Agnieszka Grzybowska) odżywał w nim "młody Byron", był kochankiem tragicznym, który ma świadomość, że nigdzie razem nie uciekną. Wreszcie naiwną Marią (Ewa Pałuska) bawił się jak kot myszą, choć do końca miała nadzieję, że tkwi w nim ukryta romantyczna miłość.

Mimo to nie zrozumiałem, czemu one akurat za Płatonowem przepadały. Może, jak opowiadał reżyser, uciekały przed samotnością? Pewnie tak, ale czemu akurat w jego objęcia? Nie przeszkadzała mi umowna scenografia, pewne anachroniczności (np. dotykanie się, szarpanie, skakanie szacownych postaci) ani przerysowany finał ze zdradzonym mężem, licznymi kochankami i umierającym Płatonowem, sięgający niemal komedii dell'arte, tylko to jedno: co one wszystkie w nim widzą?

A może to po prostu młody Antoni Czechow uwiecznił młodzieńcze fantazje: o dojrzałej uwodzicielskiej Annie, szaleńczym romansie z Sonią, ciepłej, opiekuńczej Saszy oraz wszechwładzy nad zakochaną gąską Marią...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji