Artykuły

Wirtuozi metafory

Najpierw był strach i wstyd: nie sprzedano ani jednego biletu...! Po­tem był strach i radość. - Gdzie ja ich wszystkich posadzę? - za­martwiała się pani Lidka. Później był już tylko zachwyt. - Dawno nie widziałem tak wspaniałego teatru - mówił do kolegów licealista.

Teatr Ósmego Dnia nie gościł dotąd w Radomiu. Niewielu wi­dzów miało więc okazję by zapoz­nać się z niemałym już dorobkiem poznańskiego zespołu. Wyrósł z nurtu teatrów studenckich, ale najgłośniejsze jego spektakle powstały w latach osiemdziesią­tych. Tkwił mocno w opozycji, to­też przedstawienia odbywały się w kościołach.

Od początku swego istnienia Teatr Ósmego Dnia podjął próbę stworzenia postaci i bohaterów bez literackiego scenariusza. To aktorzy są twórcami tekstów, sce­nariuszy, scenografii, obrazu przestrzennego i akcji. Teatr trak­tują jako sztukę, której zasadą jest niejednoznaczność i wątpienie, a obowiązkiem dążenie do uogól­nienia i syntezy. Znając te podsta­wowe reguły Teatru Ósmego Dnia łatwiej rozumieć jego sceniczne propozycje, które przecież i tak przez każdego z widzów zostaną odebrane inaczej. Tak jest zarów­no w przypadku "Ziemi niczyjej", jak "Piołunu" - oba przedstawie­nia pokazano w Radomiu.

"Ziemia niczyja" (premiera 8.1.1991 r. w Poznaniu) jest pełną metafor opowieścią o tym, jak nam, ukształtowanym w pewnym konkretnym miejscu Europy wschodniej, nie sposób dojść do "raju wyśnionego": Zachodu. Zie­mią niczyją nazwano pas nieużyt­ków pomiędzy zasiekami z drutu kolczastego z reflektorami i samostrzelnymi karabinami, oddziela­jącymi Berlin Zachodni i Berlin Wschodni. Ziemia niczyja to czterdzieści lat budowania muru w poprzek cywilizacji Europy. To wyrwa po murze, którego nie ma, to przepaść między nami a wami. Nie uda się więc ucieczka za pas ziemi niczyjej.

"Piołun" (premiera 27.IV.1985 r. w kościele w Mistrzejowie) to przejmujący i gorzki obraz Polski wczesnych lat 80. To rejestr pols­kich wad i grzechów głównych, a jednocześnie tęsknot i marzeń. Do innych światów, innych ludzi. "Piołun" to przeraźliwe wołanie o nadzieję. Czy potrafimy jeszcze odnaleźć ten wiatr, który niesie człowieka ku rzeczom pięknym i niezwykłym? - Wstań, Polsko, sąd idzie - mówi Tadeusz Jani­szewski i czujemy dreszcze. Lecz dzięki przepięknej scenie finało­wej wychodzimy jakby inni, lepsi.

Aktorstwo osobowości - to ma­ło powiedziane. Byliśmy świadka­mi aktorskiego kunsztu, wręcz wirtuozerii. Nieczęsto zdarza się to oglądać na scenie. Daria Anfelli, Ewa Wójciak (rewelacyjna!), Adam Borowski, Tadeusz Janiszewski i Marcin Kęszyc przekazują włas­nym ciałem i głosem informacje przeznaczone specjalnie dla nas, dla widzów. Krytycy mówią: krea­cja zbiorowa. I to jest właśnie to, co odróżnia ten teatr od innych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji