Artykuły

Schizofrenia, logika, teatr. Premiera Aurory Lubos

"Koń, nóż i schody" w choreogr. Aurory Lubos w klubie Żak w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

W autorskim spektaklu Aurory Lubos "Koń, nóż i schody" mamy nie tylko taniec, ale też filmowe animacje, instalacje plastyczne, śpiew i muzykę na żywo. To przedsięwzięcie bardzo interesujące i efektowne, choć momentami nie wszystkie elementy przedstawienia płynnie ze sobą współgrają.

Aurora Lubos, przez lata związana z trójmiejską sceną taneczną, od dekady pracuje przede wszystkim w Anglii. Jednak premiera jej najnowszego dzieła, specyficznego solo "Koń, nóż i schody" odbyła się w gdańskim klubie Żak. Artystka łączy w nim rozmaite media: tańca nie ma w nim za dużo, jest za to sporo plastyki (instalacji?), muzyki, są proste czarno-białe animacje oraz śpiew.

Niezwykle efektowna jest oprawa plastyczna spektaklu Lubos. Cała scena klubu Żak starannie, po sam sufit, wyklejona została białym papierem. Główne elementy scenografii to, także wykonane z białego papieru lub nim oblepione, ogromne schody sięgające sufitu, zwisający wielki nóż i postać człowieka konia. Co najważniejsze, scenografia ta jest niezwykle funkcjonalna, co chwila bardzo konsekwentnie ogrywa ją artystka. Pojawia się ona na scenie, wycinając nożem dziurę w papierze, w zabawnej choreografii, towarzyszącej jednej z piosenek "dźga" się ogromnym papierowym nożem, w finale wreszcie wchodzi na schody i zrzuca z nich wielkie, papierowe kule z doklejonymi twarzami.

Istotnym elementem przedstawienia jest świetna muzyka Jerzego Mazzolla, wykonywana na żywo przez samego autora z towarzyszeniem czwórki muzyków (Oleg Dziewanowski - perkusja, Izabela Łątkowska - altówka, Michał Żurawski - klarnet oraz Wojtek Kopylec - gitara). Dopracowane kompozycje momentami budzą spory niepokój, większość z nich przypomina efektowną filmową muzykę ilustracyjną z najlepszych hollywoodzkich produkcji. Słucha się jej z ogromną przyjemnością, jednak chwilami nie do końca przystaje ona do tego świadomie "poszarpanego" przedstawienia. Niestety trudno ocenić piosenki Lubos - z winy słabo ustawionego sprzętu nagłaśniającego w Żaku było słychać, że artystka ma niezły i mocny głos, jednak niemożliwe okazało się zrozumienie większości tekstu.

Według koncepcji artystki, przedstawienie "Koń, nóż i schody" miało być próbą wejścia w psychikę chorej na schizofrenię kobiety. I faktycznie, poszczególne elementy spektaklu dają się według tego klucza odczytać: od wejścia w chorobę, czyli w kierowaną schizofreniczną logiką przestrzeń sceny, do symbolicznego oswojenia choroby w finale (tancerka wnosi miniaturowy model sceny Żaka - tej przestrzeni, w której właśnie sama się znajduje - i zostawia go na podłodze, pod kąpiącą wodą). Temat schizofrenii dał artystce pretekst do zerwania z logiką tradycyjnego spektaklu i przygotowania dzieła łączącego różne media i bardzo autotelicznego.

Bo "Koń, nóż i schody" to dziesiątki, w większości bardzo oryginalnych i interesujących pomysłów scenicznych. Artystka bardzo sprawnie bawi się materią teatru. I to nie tylko teatru tańca. Wyśmienita (i zabawna) jest choćby scena, w której Lubos próbuje zatańczyć synchroniczną choreografię wspólnie z... postaciami z wyświetlanej właśnie animacji. I to właśnie dla tych błyskotliwych pomysłów - choć nie wszystkie z nich płynnie ze sobą współgrają - warto obejrzeć przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji