Parada Równości mimo zakazu
Z okrzykami "Niech nas zobaczą" uczestnicy dzisiejszej (11 czerwca) Parady Równości w stolicy przeszli sprzed Sejmu na Plac Defilad. Na czele pochodu szli wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka, wicemarszałek Senatu Kazimierz Kutz oraz parlamentarzyści niemieckiej partii Zielonych, którzy przyjechali dziś do Warszawy.
Według policji w Paradzie uczestniczyło ok. 2,5 tys. osób. Doszło do utarczek z kontrmanifestantami. Trzy osoby zostały ranne. Prezydent Warszawy zaprotestował przeciw "preferowaniu określonych nielegalnych zgromadzeń".
Trasę przemarszu próbowało blokować kilkudziesięciu przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej, którzy siadali na ulicy. Policja, po nieodnoszących skutku apelach o opuszczenie jezdni, usuwała ich z drogi.
Do utarczek słownych doszło tuż przed rozpoczęciem Parady. Naprzeciwko uczestników parady zebrała się grupka młodych ludzi. Krzyczeli: "Pedały, faszyści". Uczestnicy parady odpowiadali im: "I tak was kochamy".
Parada Równości dotarła przed Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Pod koniec demonstracji, na placu Defilad członkowie Młodzieży Wszechpolskiej rzucali w uczestników Parady kamieniami, butelkami i jajkami.