Artykuły

Autobiografia banity...

Nie ma chyba w Polsce bezkompromisowego tak w swej po­stawie etycznej jak i artystycznej teatru jak ten właśnie. On jeden właściwie do samego końca po­trafił zachować twarz. Nie ugiął się przed administracyjnymi nakazami i zakazami. Robił swoje i nie za bardzo nawet wikłał się w politykę. Bronił raczej pewnych racji moral­nych człowieka i zapłacił za to okre­śloną cenę. Najpierw było nim nie­istnienie i bezdomność. A potem wygnanie.

Ale oto przed z górą rokiem owia­ny legendą Teatr Ósmego Dnia, powrócił w pełni glorii do kraju i zdecydował się znowu, jak przed laty, osiąść w Poznaniu. O dziwo jednak przez rok cały nie był w sta­nie na nowo zaistnieć. Nie z racji już politycznych, ale tych najbardziej prozaicznych. Braku własnej sali, braku satysfakcjonującego go sta­tusu prawno-organizacyjnego, ogólnej niemożności. Ale oto przedwczoraj dał on pierwszą, od dawna przez środowisko oczeki­waną premierę. A nie ukrywam, że właśnie od strony artystycznej się jej jednak trochę obawiałem. Największą niewiadomą było dla mnie to, czy ów żyjący dotąd buntem i protestem teatr, zdoła w nowej sytuacji odnaleźć się. Czy nie ubie­rze znowu swych przedstawień, w niemodny już teraz patos męczeństwa? Czy znajdzie dla nich jakąś na dziś przekonywającą for­mułę?

Premiera "Ziemi niczyjej" w Teatrze Ósmego Dnia poprzedzona została wystawą w Klubie "Eskulap" poświęconą emigracyj­nym jego dziejom. A otwiera ją tutaj fotokopia potwierdzenia nadania, tak brzemiennego w skutki, listu do Adama Michnika, adresowanego na warszawskie więzienie śledcze przy Rakowieckiej. Co było w liście nie wiemy. Ale to właśnie sam fakt jego wysłania spowodował całą la­winę spadających na teatr represji. I ona została tutaj pokazana obok bardzo szczegółowej dokumentacji występów zagranicznych, tego od 1986 rok, emigracyjnego już teatru. Dlaczego jednak ja o tym tutaj pi­szę? Otóż przede wszystkim dlate­go, że zarówno wystawa, jak i to­warzyszący jej w Klubie "Eskulap" film Andrzeja Titkowa lepiej może pozwolą nam zrozumieć samą is­totę i przesłanie, tego dość trud­nego może w odbiorze - a na dobrą sprawę niemal afabularnego - przedstawienia.

"Ziemia niczyja" oglądana przez pryzmat wystawy, wydaje się bo­wiem być, pokazaną przy pomocy świetnie zakomponowanych scen, obrazów i znaków teatralnych, au­tobiografią tego teatru. Sumą do­świadczeń różnych ruchów decydenckich, przede wszystkim jednak opowieścią o samym sobie.

Spektakl wyraźnie dzieli się na trzy części. Pierwsza, ubrana w reaIia Rosji Radzieckiej, opowiada nam o marzeniach, nadziejach i ilu­zjach jej decydentów. Druga o ży­ciu na emigracji. A trzecia, spinają­ca to wszystko w jakąś całość - o powrocie do tak utęsknionego kraju, który zmienił się przecież. Jest wolny, ale nie do końca jakby zrozumiały.

Spektakl Lecha Raczaka opo­wiada nam to, w sposób teatralnie interesujący, przy pomocy scen i obrazów pełnych w tym samym chyba stopniu grozy jak i humoru, groteski i autoironii. A to właśnie zdaje się sugerować, że teatr odnaj­dzie się w nowej rzeczywistości. Że nie będzie sprzedawał swe cierpie­nia, lecz będzie uprawiał nadal te­atr. Własny, a więc niezależny i nie polityczny, ale o szerszym i bardziej uniwersalnym wymiarze. I tego właśnie mu wszyscy życzymy...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji