Artykuły

Ostatnia porcja "Tiramisu"

Spektakl kultowy, który bił rekordy popularności, dotykał tematów tabu, prowokował do ostrych dyskusji. I miał swoich fanów, którzy oglądali go po kilka razy. W weekend w Teatrze na Woli ostatnie pokazy "Tiramisu"

Na widowni zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Kobiety - często pracujące w agencji reklamowej, które w bohaterkach odnajdowały ten specyficzny świat, siebie, swoich znajomych. Mężczyźni - już wychodząc ze spektaklu, mówili: czy to możliwe, że kobiety w ten sposób rozmawiają ze sobą, tak myślą o mężczyznach? "Tiramisu" to intymne monologi kobiet sukcesu. Wszystkie bohaterki są przed trzydziestką, pracują w agencji reklamowej. Za sukces płacą brakiem życia osobistego. I nie potrafią się do tego przyznać. - Dla naszych bohaterek tematem tabu jest to, że się nie miało orgazmów, że się nie ma faceta. Kłamią, bo jest taka presja, wymóg. Jesteśmy świetne, spełnione, szczęśliwe, w życiu zawodowym i prywatnym. Tematem tabu są nasze niepowodzenia, jakie w głębi ukrywamy przed innymi - mówiła w "Gazecie" reżyserka Aldona Figura przed premierą spektaklu.

Autorka sztuki Joanna Owsianko opisała w "Tiramisu" postawy, z jakimi spotkała się w rzeczywistości. Wówczas 30-letnia absolwentka SGH trzy lata pracowała w agencji reklamowej. - Na początku wszystko wydawało się piękne: imprezy, prezenty, wyjazdy. Później okazało się, że stoją za tym okrutna praca, stres, potworne zmęczenie psychiczne i fizyczne. Życie prywatne nie istnieje, związki rozpadają się, zanim na dobre powstaną. Przyjaciół nie ma, wszyscy mówią o jednym: w jakiej knajpie byli w weekend i co zjedli - mówiła w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".

Takiego trybu życia miała dość już po roku, dwa kolejne lata przepracowała siłą rozpędu. Kiedy odeszła, prosto z działu kadr trafiła do lekarza. - Pół roku zajęło mi doprowadzenie się do porządku - opowiadała.

"Tiramisu" miało dobre recenzje. "Owsianko w bezlitosny sposób obeszła się z bohaterkami, które rywalizują ze sobą non stop, także w życiu prywatnym. W jednej ze scen dziewczyny licytują się, która miała więcej orgazmów w weekend, w innej zrywają z siebie ubrania, aby sprawdzić, jakie noszą ciuchy i czy na pewno są oryginalne - pisał w "Gazecie" Roman Pawłowski.

"Tiramisu" miało dziesiątki fanek, które przychodziły na przedstawienie, niezależnie w jakim teatrze było pokazywane. Premiera odbyła się siedem lat temu w Laboratorium Dramatu działającym wówczas przy Teatrze Narodowym. Potem tytuł trafił na afisz Studio Buffo, wreszcie do Laboratorium Dramatu przy Olesińskiej, a ostatnio do Teatru na Woli. Spektakl był także dobrze przyjęty przez tłumy widzów podczas pokazu na naszym pierwszym pikniku "Gazety Co Jest Grane" w Królikarni. To właśnie wtedy w 2007 r. Tadeusz Słobodzianek, szef Laboratorium Dramatu, ogłosił, że już czas na pożegnanie ze spektaklem. Tymczasem po tym piknikowym pokazie "Tiramisu" zyskało nowe życie. Aktorki grały po raz pierwszy w plenerze, ale zrobiły prawdziwą furorę.

Spektakl był nazywany "Kobiecą odpowiedzią na Testosteron" Andrzeja Saramonowicza. Wzbudził także gorące emocje wśród badaczy zajmujących się genderem. Część feministek oskarżała autorkę o posługiwanie się stereotypowymi kliszami na temat kobiet, ale część badaczy uważała, że Owsianko uchwyciła zmiany naszych czasów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji