Artykuły

Kilka migawek warszawskich

Trzy dni w Warszawie... "Pułapka" Tadeusza Różewicza w Teatrze Studio; reżyseria Jerzego Grzegorzewskiego.

Gdy Grzegorzewski był w bliższym Poznania Wrocławiu, nie opuściłem żadnej jego premiery. To wizjoner teatru. O własnej, niepowtarzalnej stylistyce reżyserii.

Pamiętam do dziś "Śmierć w starych dekoracjach" Różewicza. Widzowie siedzieli stłoczeni na scenie, a ogromna widownia tamtejszego Teatru Polskiego płonęła. Dosłownie jakby. Tam właśnie, pośród krzeseł, na piętrach rozgrywał się Różewiczowski teatr zagubienia człowieka.

Od kilku lat Grzegorzewski jest w Warszawie, (gdzie kieruje Centrum Sztuki Studio w Pałacu Kultury). Jest to właściwie fenomen owo "przejęcie pałeczki". Zazwyczaj zespoły teatralne po odejściu swego dotychczasowego kierownika artystycznego rozpadają się i kształtowanie oblicza teatru zaczyna się zupełnie od początku. Rzadko, ogromnie rzadko jest zachowywana tu ciągłość...

I oto po tak silnej indywidualności twórczej jaką był Józef Szajna przyszedł Grzegorzewski. I Teatr Studio swój styl zachował. To znaczy spektakle Grzegorzewskiego są zupełnie inne niż te dawne Szajny. Ale nadal Studio jest to teatr poszukujący nowego, współczesnego języka wypowiedzi twórczej.

"Pułapka" w reżyserii Grzegorzewskiego jest wspaniałym spektaklem. Jest w nim cała stylistyka tego artysty. I w scenografii, której jest twórcą, jak zwykle "otwartej", ze stałymi elementami typu owych rozdartych, pokazujących swe struny fortepianów. I w sposobie prowadzenia spektaklu, owych napięć znaków emocji międzyludzkich. Ale przy tym "Pułapka" jest dalszym krokiem myślenia teatralnego Grzegorzewskiego. Jest tu przeprowadzona ogromnie jasno idea spektaklu, tego zagrożenia psychicznego człowieka; ciążenia na jego wrażliwości, świadomości - świata. Żadnych tu naciąganych metafor, spraw pozornych. I wielka kreacja Marka Walczewskiego jako ojca oraz bardzo dobra gra Olgierda Łukaszewicza - Franza Kafki. Piękny, czysty to spektakl.

Teatr Studio to część Centrum Sztuki Studio. We foyer jest stała galeria plastyczna. "Za Szajny" wypełniały ją zbiory własne, obrazy najwybitniejszych współczesnych plastyków. Teraz są tu wystawy "bieżące". Oglądałem obrazy W. Łukaszewskiego, należące do nurtu "malarstwa dzikiego", szalenie agresywne w kolorze i treści, pełne drwiny i brutalności. W bocznej sali zaś jest wystawa "Dedykacja i reedykacje" Moniki Małkowskiej - obrazy, grafiki, fotografie, teksty ofiarowane artystce przez czołówkę polskich twórców i odpowiedzi na nie - rysunki Małkowskiej. Świetna, wieloznaczna, bardzo nie schematyczna wystawa.

***

Zupełnie inny nastrój w Teatrze Kameralnym przy ulicy Foksal. To druga scena prowadzonego przez Kazimierza Dejmka Teatru Polskiego.

Inna tu publiczność - u Grzegorzewskiego była głównie młodzież artystyczna, tu przeważa nobliwa widownia.

Przyszli - "na aktorów". Na scenie - Jan Englert, Andrzej Łapicki, Magdalena Zawadzka. Grają - w reżyserii Dejmka i scenografii Krzysztofa Pankiewicza - "Letni, dzień" Sławomira Mrożka.

Grają - tak jak tego ta publiczność oczekuje. Brawurowo, efektownie. Z świetną rutyną aktorską jak u Łapickiego, autentyczną swobodą sceniczną jak u Zawadzkiej. Ale NIEUD Englerta ma w sobie już wspaniałą wieloznaczność transformacji człowieka...

Może i ten spektakl nie jest najbardziej odkrywczy teatralnie, jednakże wielka to radość móc oglądać i słuchać tę bezbłędną "teatralną orkiestrę".

***

W Muzeum Narodowym przy Alejach Jerozolimskich wystawa "Współczesne malarstwo hiszpańskie". Sławni malarze... Liryczne obrazy Joana Miro... Wspaniale "obejmujące przestrzeń" płótna Antoniego Tapiesa. "Trzy sławne tajemnice Gali", obraz Salvadora Dali, przed którym gromadzą się tłumy. Prace Jose Guerrero, Manola Millaresa, Antoniego Saury, Luisa Gordillo, Rafaela Canogara... I obrazy zupełnie mi nieznanych malarzy młodego pokolenia, wśród nich wspaniałe w swej swobodzie kolorystycznej płótna Jose Manuela Broto i Miguela Angela Campano.

Bardzo poetyckie, w gruncie rzeczy liryczne jest to współczesne hiszpańskie malarstwo. Ciekawe, że uciekające od brutalności dzisiejszego realizmu. Może zresztą tak właśnie tylko dobrane na tę wystawę?

***

Staromiejski Dom Kultury na warszawskiej Starówce. Wręczenie - po raz dwudziesty - nagród literackich imienia Stanisława Piętaka. Wśród czterech laureatów jest Tadeusz Wyrwa-Krzyżański; odbiera nagrodę za swą opublikowaną przez Wydawnictwo Poznańskie powieść "Kobieta anioł". Mówi teraz: "Ja myślę, że sztuka polega na tym, że człowiek szuka centrum świata. Moje centrum świata jest na prowincji, w małych miasteczkach. A w ogóle centrum świata jest w człowieku".

Gdy słucham tych wypowiadanych w samym sercu Warszawy słów, przypomina mi się maleńka wioseczka Gulcz pod Czarnkowem. Na moje pytanie, czy nie tęskni "do świata", mieszkający tam poeta - rolnik Stanisław Neumert, mnie z kolei pyta - "A świat według pana gdzie jest?" A potem opowiada jak z małym Tadeuszem tu po łąkach... Bo Tadeusz Wyrwa-Krzyżański też mieszkał w Gulczu. A przed laty tę samą nagrodę Piętaka dostał także Stanisław Neumert.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji