"Tango" po latach
Upalny letni wieczór, nowa, wystylizowana na awangardową zgrzebność "Scena w baraku" Teatru Współczesnego w Warszawie. To tutaj, przy ulicy Mokotowskiej, dokładnie przed 32 laty miała miejsce światowa prapremiera "Tanga" Sławomira Mrożka. Sztuki, która spotkała się z najbardziej jednogłośnym aplauzem rodzimej publiczności od czasu pamiętnej premiery "Wesela"(1901 r).
Melodia "La Cumparsity", tańczonej w finale przez gbura Edka i wuja Eugeniusza, nauczonego wreszcie, że postęp to znaczy marsz "przodem do przodu", zabrzmiała równie zrozumiale w Krakowie co w Paryżu. W Santiago de Chile oraz w Wilnie. To było jednak przed 30 laty. Jak odbierzemy "Tango" w końcówce naszych polskich lat 90.? Okazuje się, że w dalszym ciągu sztuka - grana przez teatr znów od końca sierpnia - brzmi aktualnie. Prowokując pytanie, ilu dokoła nas, wiecznie eksperymentujących, niewydarzonych artystów? Ile pozornie "nowoczesnych", w istocie gęsiowatych Eleonor? Ilu koniunkturalnych wujów, gotowych podporządkować się temu, kto aktualnie "na górze"? Rzecz jasna, autorowi chodzi nie tyle o chodzące pierwowzory fikcyjnych postaci, umieszczone w przejaskrawionych groteskowo sytuacjach, raczej o modele postaw. Ponieważ te ostatnie w najlepsze funkcjonują dalej, "Tango" 1997 brzmi tak, jakby zostało napisane wczoraj... Słusznie więc Maciej Englert, reżyser spektaklu we Współczesnym, cały jego niebagatelny "ciężar" przerzucił na aktorów; znakomitych - co nie od dzisiaj jest tradycją tej sceny. Stwarzając pole dla Marty Lipińskiej (Eloeonora), Danuty Szaflarskiej (Babcia), Zbigniewa Zapasiewicza (Stomil), Wiesława Michnikowskiego (wuj Eugeniusz), wreszcie dla Krzysztofa Kowalewskiego (Edek) i młodego Piotra Adamczyka (Artur), reżyser nie próbował uprzywilejować żadnego z tropów myślowych tej filozoficznej groteski. Wtłoczonej w ramy opowieści o XX-wiecznej rodzinie inteligenckiej. Rodzina ta, na początku z pretensjami do kroczenia w awangardzie prądów epoki, w finale poddaje się potulnie terrorowi prymitywa Edka. "Cicho siedzieć, nie podskakiwać, uważać co mówię, a będzie wam ze mną dobrze". Posłuch musi być! Właśnie dla aktorów - i dla przekonania się, dlaczego mianowicie Mrożkowe "Tango" pozostaje jednym z ważniejszych dramatów XX wieku, warto wybrać się na Mokotowską.