Artykuły

Teorie spiskowe

Na forach internetowych, blogach, portalach społecznościowych wykwita coś w rodzaju drugiego obiegu, podsycanego głównie przez tych, którzy czują się odrzuceni czy złośliwie wyłączeni z głównego teatralnego nurtu - pisze Paweł Sztarbowski w felietonie dla e-teatru.

Jak to jest być zniewolonym w wolnym kraju? Najnowszy "Tygodnik Powszechny" przynosi blok tekstów poświęconych temu zagadnieniu. Wynika z niego, że jedna czwarta obywateli naszego kraju uważa go za ograniczenie suwerenny, a demokrację za fikcję. Ot, takie dwudziestoletnie przedłużenie PRL-u, konstruowane pod przykrywką wolności, a w gruncie rzeczy będące czymś w rodzaju aksamitnej dyktatury. I nie jest to wcale opinia ludzi niewykształconych lub takich, które poniosły największe koszty transformacji. Podwaliny tego poglądu steoretyzowane zostały przez światłych intelektualistów, którzy obudowali je szeregiem odniesień historycznych, co dokładnie opisuje Marek Zając w pięknym tekście "Epidemia przesady". Zwolennicy takiego poglądu pod hasłem Wolnych Polaków tworzą coś w rodzaju drugiego obiegu, informującego o tym, co naprawdę dzieje się w kraju rządzonym przez tzw. Salon. Fikcją więc okazuje się lansowana na koncertach disco-polo teza, że "wszyscy Polacy to jedna rodzina". Bliższy rzeczywistości jest raczej podtytuł ze sztuki Pawła Demirskiego wskazujący, że "w heroicznych walkach narodu polskiego wszystkie sztachety zostały zużyte". Cóż, zbyt duże przywiązywanie wagi do niuansów nigdy nie było polską specjalnością.

***

Zaskoczyło mnie, gdy dosłownie kilkanaście minut po ogłoszeniu informacji o śmierci Wisławy Szymborskiej, na profilach kilku moich znajomych na facebooku znalazły się wiersze poetki nawołujące do wstąpienia w szeregi Partii czy wysławiające dzieło Stalina. Wierszom towarzyszyły oczywiście stosowne, złośliwe komentarze. Niedługo potem w mediach błyszczeć zaczęła posłanka PiS, Krystyna Pawłowicz, zwierzająca się, że nie gustowała nigdy w wierszach poetki, mimo ich urody literackiej, bo nie towarzyszyły one Polakom w chwilach trudnych dla narodu. Przypomniała mi się wtedy (zresztą, zapewne nie tylko mnie) awantura wokół pochówku Czesława Miłosza na Skałce. Ale przecież ten język i te zachowania znamy nie tylko z tej strony barykady. Tuż po katastrofie smoleńskiej również rozpisywano się o "ścierwie", którego pochówek zaplanowano na Wawelu, a kilka lat wcześniej znalazła się grupa osób, która w jakimś namiętnym natchnieniu chciała wszem i wobec obwieścić, że nie płakała po papieżu. Mimo pozornych różnic światopoglądowych, wszystkie tego typu zachowania wrzucić można do jednego worka postaw nietolerancyjnych, kibolskich, na wstępie już nastawionych nie na wymianę myśli i spokojną dyskusję, ale na dziką awanturę, na tyle atrakcyjną, by szybko podchwyciły ją media.

***

Mam wrażenie, że od identycznych teorii spiskowych roi się w polskim teatrze. Każda, najuczciwiej nawet zakrojona dyskusja przeradza się zwykle w nawalankę. Każda nagroda czy zaproszenie na festiwal, łącznie z tymi międzynarodowymi - niemal z miejsca traktowane są jako udział w salonowym układzie. Każda zakończona sukcesem premiera odbierana jest jako sprawa podejrzana, a nieudane premiery interpretowane bywają jako głos ostatnich sprawiedliwych, którzy po prostu nie mieszczą się w medialnym szumie. Chwilowy kryzys tych, którzy do niedawna byli doceniani też z miejsca staje się powodem do wyciągania wniosków daleko idących, tropiących układ i zmowę.

I znów sprawa ma dwie strony - bo poszkodowanymi są zawsze ci, którzy akurat w tej chwili nie są w centrum uwagi. Ostatni spektakl reżysera uznawanego do tej pory za wybitną osobowość to niewypał? Spisek i bezmyślne gonienie za nowością! Spektakl debiutanta lub początkującego reżysera okazuje się sukcesem? Spisek i wynik lansu! Spektakl jeździ na wszystkie festiwale i jeszcze zdobywa na nich nagrody? Toż to już do kwadratu spisek! Spektakl na festiwale nie jeździ? Ano, bo spisek jest i ciągle jeżdżą ci sami, więc dla innych już miejsca nie ma! Można by tę listę mnożyć. A mozolna praca na to, by wypuszczać możliwie najlepsze premiery staje się w tej atmosferze zajęciem wyjątkowo podejrzanym.

Na forach internetowych, blogach, portalach społecznościowych wykwita coś w rodzaju drugiego obiegu, podsycanego głównie przez tych, którzy czują się odrzuceni czy złośliwie wyłączeni z głównego teatralnego nurtu. Nawet tak rozsądny człowiek jak Lech Raczak donosił ostatnio z Sycylii, że ruszać zamierza na bój ostatni... Generalnie więc, atmosfera powstańcza, zbroić się trzeba, ułański kostium nakładać, na barykady wskakiwać. I krzyczeć! Bo przecież ton nazbyt spokojny i rozsądny skazuje na niebyt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji