Artykuły

Poczet mistrzów scenicznej komedii

"Ożenek", obok "Rewizora" należy do najbardziej znanych i najczęściej granych sztuk Gogola. Niemniej o ile mechanizmy władzy, które są tematem "Rewizora", nie zmieniły się ani na jotę, to sposoby zawierania małżeństw, które jak sama nazwa wskazuje, są tematem drugiego utworu, zmieniły się znacznie. Takie słowa jak "posag" czy "swatka" przeszły do słowników słów dawnych i nie będących w użyciu. "Ożenek" jednak śmieszy, a to za przyczyną Mikołaja Gogola, który potrafił tworzyć galerię przezabawnych i rozśmieszających typów. Portretowanie rosyjskiej klasy urzędniczej XIX wieku było zarówno źródłem natchnień autora "Nosa", jak i niewyczerpanym źródłem jego humoru. Historycy powiadają, że cała rosyjska literatura wyszła spod "Płaszcza" Gogola; równie prawdziwe byłoby stwierdzenie, że rosyjska komedia wyszła od "Rewizora" i "Ożenku" właśnie.

Typy prezentowane w tej ostatniej komedii głęboko zapadają w pamięć. Taki asesor kolegialny trzeciej rangi na stanowisku egzekutora - Jajecznica (nie zmienił nazwiska na Jajecznicyn tylko dlatego, że za bardzo kojarzyłoby się to z obelgą "sobaczy syn") to ogromny worek potencjalnego śmiechu. Historia surduta z angielskiego sukna, którą opowiada spensjonowany porucznik marynarki, to też materiał na wspaniałą aktorską etiudę.

I tu przechodzimy do drugiej przyczyny śmieszenia. Jak powiadał pewien reżyser starej daty, Gogola trzeba mieć kim grać. A tu, w przedstawieniu Ewy Bonackiej, jest kim. Ośmielam się zasugerować, że tak doborowego zespołu komediowego Teatr Telewizji nie widział długo przedtem i długo potem. Wystarczy wyliczyć: Wiesław Michnikowski, Jerzy Turek, Czesław Wołłejko, Irena Kwiatkowska, Anna Seniuk, Janina Seredyńska, Kazimierz Brusikiewicz, Jan Kobuszewski, Ryszard Nawrocki, Wojciech Pokora, Jan Stockinger i siostry Winiarskie. Wystarczyłoby wpuścić na plan dwu, no, góra trójkę z tych artystów, a już otrzymalibyśmy wspaniały koncert gry. W takim zestawie mamy do czynienia z pełną symfonią.

Gogol stworzył wspaniałe typy, które wspaniali artyści powołali do życia swą grą. Jednak nie wszystko w tym spektaklu było takie wspaniałe. Do słabych stron należała scenografia. Gdy pięciu na raz konkurentów chce podejrzeć toaletę panny przez dziurkę od klucza, ściany trzęsą się jak przy wybuchu Wezuwiusza i nie wiadomo, czy kamerzysta był po paru głębszych, czy oszczędzono na sklejce na rzecz tektury. Owa daleko posunięta "umowność" była charakterystyczna dla pewnego okresu inscenizacji w Teatrze Telewizji. Dziś, gdy umie on imitować wszystko i coraz częściej korzysta z naturalnych wnętrz, rozczulają tamte dawne inscenizacje swym prymitywizmem technicznym i realizmem komponowanym w bardzo ubogich magazynach. I gdy potrafimy abstrahować od mocno niedoskonałych szczegółów materialnych, gogolowski duch w tuwimowskim przekładzie i tak dostarczy nam satysfakcji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji