Z-ręczny Jaś
Są takie widowiska, jak "Gianni, Jan, Johan, Joan, Juan, Iwan, Jean...", których się nie zapomina. Spektakl Teatru 3/4 z Zusna (w woj. suwalskim), prywatnej sceny, założonej trzy lata temu przez Krzysztofa Raua i jego wychowanków z Wydziału Sztuki Lalkarskiej PWST w Białymstoku, zapada w pamięć zaskakująco pomysłową i świeżą formą. Bo treść przygód życia niejakiego Gianniego, Jana... - czy jak on się tam zwie w językach innych narodów - okazuje się w swojej moralitetowej ponadczasowości i uniwersalności nieomal banalna. Postać Everymana (może zresztą Łazika, Sowizdrzała, Kandyda, Kubusia, Colasa Breugnona, Lejzor-ka Rojtszwańca, Szwejka?...) tworzą dwie pary ruchliwych, niezwykle plastycznych rąk wykonawców. Los bohatera - od kolebki po grób - rozpisany jest na kilka znaczących w życiu każdego człowieka epizodów. Bohaterowi nie uda się uniknąć m.in. musztry wojskowej, bliskich wtajemniczeń w sprawy płci, oczyszczania duszy przy konfesjonale, zauroczenia pieniądzem, no, i... władzą. A każda scenka przekazana została z polotem, urzekająco dowcipnie przez pięcioro młodych aktorów: Edytę Łukaszewicz, Martę Rau, Tomasza Bielawca, Darka Jakubaszka i Bohdana Raua. Utworzone z dwóch par dłoni pulsujące usta bohatera wypowiadają epokowe cytaty ("Cogito, ergo sum", "Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate", "To be or not to be, that is the question", ,,l'Etat c'est moi"), a trzy pary rąk wystarczają, by stworzyć chór patriotyczny ("Hej, strzelcy wraz", "God bless America", "Pust` wsiegda budiet soł'nce") lub jedne szeroko rozwarte usta w niemieckim "Gott mit uns".
Postać ze splecionych rąk odnajduje się wreszcie jako chirurg, by dokonać jakiejś mocno podejrzanej operacji, w wyniku której z uroczej pacjentki, uzyskuje brodatego pacjenta. Śmiejemy się przy tym głośno, rozparci w fotelach -nie my w końcu leżymy na operacyjnym stole. Jednakże śmiech nam zamiera na ustach, gdy podobnie udanych cięć nasz swojski Jaś, Iwan, Honza... dokonuje na symbolizującym Ziemię globusie. Szarlatan z tego Jasia, spod każdej szerokości geograficznej. Czyżbyśmy wszyscy byli po trosze, szarlatanami?