Artykuły

Na zadany temat

Bardzo nie lubię pisać wypracowań na zadane tematy, ale po poniedziałkowym spektaklu Teatru Telewizji przyszedł do mnie mój sąsiad i powiedział: pan powinien coś więcej o tym Smoku napisać. Sąsiad, jak to sąsiad, lubi zawsze wpuszczać mnie w maliny i zwykle, gdy czegoś sam nie zrozumie lub nie dosłyszy, podpuszcza mnie abym o tym szerzej gdziekolwiek i cokolwiek napisał. Ja piszę, on to później czyta i w ten sposób wzbogaca się intelektualnie.

Rzecz jednak w tym, że sztuki Eugeniusza Szwarca pt.: "Smok" ja też nie zrozumiałem i chętnie sam bym sobie coś o niej poczytał - no bo jakże tu pisać o czymś czego się nie rozumie? Nie jest to wprawdzie najważniejszy powód - większość piszących nie wie zwykle o czym pisze - ale ja mam wręcz wrodzoną niechęć do pisania o Smokach.

Gdy jednak głos sąsiada poparty został innymi głosami, zrozumiałem, że społeczeństwo nasze, żywione od tylu lat prawdą, samą prawdą i tylko prawdą, zatęskniło raptem do bajek w ich najczystszej, najbardziej fantastycznej postaci. To chyba zdrowy objaw - pomyślałem i postanowiłem pomóc społeczeństwu.

Cóż ja jednak wiem o Smokach? - Dorawdy niewiele. Ten nasz rodzimy Smok, wiem, że mieszkał sobie nad Wisłą, że był z niego duży pies na dziewczyny i że żywił się baranami. Barany stanowiły od wieków podstawowe menu Smoków i przypuszczam iż gdyby nie było baranów, nie byłoby i Smoków. Nadziany baran - jak wszyscy pamiętamy z naszej uroczej legendy - stał się przyczyną niesławnego zejścia naszego Smoka, który rozleciał się w kawałki po zjedzeniu barana faszerowanego siarką i popiciu wiślaną wodą. I to nie ta siarka tak mu chyba zaszkodziła, co właśnie ta woda z Wisły, królowej rzek naszych.

Jak świadczy nieoceniony ksiądz Benedykt Chmielowski w swych "Nowych Atenach": "SMOK jest także z Wężów rodzaju; gdy Wąż w mieyscu ukrytym, wygodnym przez długość lat, do wielkiego przyidzie wzrostu..." - wtedy taki Wąż skrzydeł dostaje i w Smoka się przeistacza. Z ciekawszych informacji o Smokach godna jest i ta uwagi: "Gdzie Orłów y Sępów wiele, tam mało tych strasznych bestyi". Nasz Smok Wawelski wymieniany jest przez księdza Chmielowskiego jako ten, który był najdalej na północ i na wschód ówczesnej Europy wysunięty i stanowił swego rodzaju smocze przedmurze. Wprawdzie "w Bibliotece Carogrodzkiey była kiszka Smocza, na stóp 120 długa, na którey Wiersze Homera Poety pisane były literami złotymi, według Zonara" - ale co kiszka to nie Smok. Swoją drogą, to nie mieli lekkiego życia ci Carogrodzianie czyli Konstantynopolczycy, oj nie mieli, żeby wiersze poety zapisać, też musieli najpierw Smoka wypatroszyć.

Właśnie dlatego nie rozumiem sztuki Eugeniusza Szwarca. W jego kraju nigdy przecież żadnych Smoków nie było, skąd więc autor czerpał swą dogłębną wiedzę o tych potworach? Ani ksiądz Chmielowski, ani też inne źródła naukowe nie wspominają słowem o Smoku, który mógłby przybierać postać człowieczą. Podziwiać zatem należy przede wszystkim bogactwo wyobraźni autora, która, pracując w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości, stworzyła baśń interesującą, o jakże fantastycznej fabule.

Brak mi jakichkolwiek wytycznych abym mógł właściwie ustosunkować się do samej trójpostaci Smoka, natomiast wśród jego otoczenia odnalazłem mnóstwo znanych i bliskich mi osób. Nie mogę jednak pojąć zachowania się niektórych z nich. Ot, dziewczyna imieniem Elza, przed którą otwiera się piękna przyszłość poprzez małżeństwo z Prezydentem - czego ona właściwie jeszcze chce od życia? Niezadowolona czegoś, wiecznie jakieś grymasy i narzekania. A Pogromca Smoka - też jakiś taki niewyraźny. Wspomina na początku o jakiejś książce zażaleń i każdy już-już myśli, że za moment naprawdę coś ważnego zacznie działać się na scenie - a ten najzwyczajniej zakochuje się w Elzie z wzajemnością. Do obsady aktorskiej nie mam specjalnych zastrzeżeń, chociaż w roli Pogromcy to widziałbym raczej pana Bogdana Smolenia. Jakby miał taką czapkę-niewidkę i latający dywanik, też by mu żaden Smok nie podskoczył.

Najwięcej cech człowieczych ma jednak były Burmistrz, a późniejszy Prezydent i jego syn Henryk. Bardzo podobała mi się postawa tych dwóch oddanych sprawie działaczy i szczerze żałowałem gdy niespodziewany powrót Pogromcy pokrzyżował ich dalsze ambitne plany.

Poetyka baśni i bajek nigdy nie była dla mnie w pełni zrozumiała. Nad tego rodzaju utwory przedkładam jednak te, które jasno i szczerze mówią o naszym życiu codziennym, o naszej drodze pełnej osiągnięć ku świetlanej przyszłości.

Telewizja Polska też nie ułatwia mi życia. Najpierw ogłasza, że sztuka Eugeniusza Szwarca pt. "Smok" zostanie nadana 1 grudnia, a później - z niezrozumiałych powodów - przenosi spektakl na następny tydzień. Przydałoby się także jakieś słowo wstępne. Skąd mam się bowiem domyśleć gdzie autor lokalizuje akcję swej sztuki? Cały czas jest tylko mowa o jakimś mieście, w którym żyje Smok. No, jeśli jest Smok - muszą być barany i nie może być orłów, ale takich miast to może być bardzo dużo. Albo ten Prezydent. Czemu jak jest Burmistrzem, to udaje wariata? A jak Prezydentem - to już nie? Dzisiaj prawie każdy udaje wariata - ja także i to nie raz. A przecież nie jestem burmistrzem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji