Na marginesie "Manifestu kontrrewolucyjnego"
Teatr Modrzejewskiej źle wybrał przeciwnika. Jego przeciwnikami nie są teatry modne, tylko teatry martwe - pisze Michał Zadara dla e-teatru.
Odnośnie punktu 2, w którym autorzy manifestu krytykują "luźne kolaże obrazów, klisz, performansów" a opowiadają się za teatrem, który ma "początek, środek i koniec";
Chciałbym wymienić kilka dzieł kultury polskiej, które mają strukturę kolażu obrazów, i nie posiadają początku, środka, końca:
"Kartoteka"
"Kordian"
"Samuel Zborowski"
"Król Duch"
"Dziady"
"Wielopole, wielopole"
"Umarła Klasa"
Dzieła fundamentalne dla Polskiego teatru, które nie posiadają głównego bohatera:
"Odprawa Posłów Greckich"
"Wesele"
"Dziady"
"Kartoteka"
("To nie jest bohater, to jest po prostu śmieć")
("Kartoteka" jest pierwszym dramatem omawianym w fundamentalnej dla post-dramatycznego teatru książce "Śmierć bohatera" Elinor Fuchs)
Reszta "Manifestu kontrrewolucyjnego" wydaje mi się dość sensowna. Opowiada się po stronie prawdziwej sztuki, a nie po stronie kiczu; po stronie człowieka, a nie po stronie nie-człowieka; po stronie wspólnoty, a nie po stronie rozpadu. Ja bym jeszcze dodał, że jestem po stronie dobra, a nie po stronie zła; że wolę piękno od jego braku; że wolę myśleć, niż być głupim.
Podstawowy gest retoryczny tego tekstu polega na tym, że identyfikując autorów tekstu z cechami pozytywnymi sugeruje on, że inni - czyli inne teatry - nie posiadają tych cech pozytywnych. I to jest nieuczciwe - modnym twórcom też chodzi o wspólnotę, człowieka i w ogóle o dobrą sztukę.
Wydaje mi się, że teatr Modrzejewskiej źle wybrał przeciwnika - przeciwnikiem są te teatry, których dyrektorzy są cyniczni, i nie proponują widzom żadnego ambitnego programu. Dyrektorzy, których głównym celem jest zachowanie stanowiska jak najdłużej, nie zastanawiając się, po co państwo utrzymuje teatry publiczne, i jaka powinnna być ich funkcja.
Teatr w Legnicy jest bez wątpienia jedną z najważniejszych scen w Polsce - i jego przeciwnikami nie są teatry modne, tylko teatry martwe.