Artykuły

"Tytus Andronikus"

Tylko starsi i wyłącznie warszawscy teatromani mieli okazję zobaczyć "Tytusa Andronikusa" Williama Shakespeare'a na scenie. Dokładnie trzydzieści lat temu, w czasie gościnnych występów w Polsce Royal Shakespeare Company. Sceny krajowe stroniły od tej sztuki, o której Jan Kott pisał: "Wobec tego renesansowego dramatu współczesna czarna literatura amerykańska może się wydać słodką idyllą". Nie w tym jednak rzecz. Jan Kott - omawiając wspomniany spektakl w reżyserii Petera Brooka - pisze: "...w "Tytusie Andronikusie" Szekspir zaczynał dopiero kształtować materię dramatyczną, jaką zastał. Już lepił wielkie postacie, ale tym gigantom nie potrafił dać jeszcze pełnego głosu. Jeszcze się jąkają albo jak Lawina mają wyrwany język. Bo "Tytus Andronikus" to już jest teatr szekspirowski, ale to jeszcze nie jest tekst szekspirowski".

Trudno nie przyznać racji wielkiemu znawcy teatru w ogóle, a Szekspira w szczególności. Na dobrą sprawę dwa - a może nawet trzy - pierwsze akty "Tytusa Andronikusa" są jednym wielkim nieporozumieniem. Ze swego rodzaju niedowierzaniem oglądamy ludzi przez jakąś przemożną siłę pchanych od zbrodni do zbrodni, popełnianych bez żadnego uzasadnienia. Motywacje krwawych czynów są tak wątłe, iż nawet na sprzeczkę wydają się zbyt duże, a cóż dopiero mówić o używaniu sztyletu. Uzasadnienie kilku pierwszych zbrodni jest żadne, także wówczas, gdy pomówienia i rojenia przyjmiemy za fakty. Dopiero późniejsze wypadki staną się zwykłą konsekwencją poprzednich, a nieopatrznie i głupio puszczona w ruch machina wszechobecnego zła będzie się toczyć wyraźnie wyżłobionymi koleinami.

Jakie tedy możliwości rysują się przed realizatorem "Tytusa Andronikusa"? Jaką myśl można wyprowadzić z irracjonalnej przypadkowości zachowań ludzi, którzy postanowili wzajemnie się wymordować? Czy wystarczy pokazać jedynie otchłań zła, w której daremne stają się wszelkie ofiary, a każdy odruch szlachetności kwitowany jest śmiertelnym ciosem?

Odnoszę wrażenie, iż Maciej Prus - reżyser łódzkiego przedstawienia - poszedł drogą Petera Brooka, który - według J. Kotta - "budował "Tytusa Andronikusa" nie ze scen, ale z ujęć i sekwencji. Budował na zasadzie montażu napięć: bez miejsc pustych. Skracał tekst, ale rozbudowywał akcję. Stwarzał sekwencje wielkich dramatycznych obrazów. Odnalazł z powrotem w Szekspirze wstrząsające widowisko". Nie jest to dla Macieja Prusa ujmą. I nie tylko dlatego, iż Brook zaliczany jest do najwybitniejszych reżyserów naszych czasów. Inaczej "Tytusa Andronikusa" wystawiać się po prostu nie da. Wszelkie próby odczytywania dramatu jako projekcji wielkich konfliktów społecznych czy politycznych muszą się skończyć niepowodzeniem. "Tytusa Andronikusa" od "Koriolana" dzieli sporo czasu, wyostrzającego wzrok genialnego stradforczyka i przynoszącego mu mnóstwo doświadczenia.

Maciej Prus tworzy więc widowisko. Tworzy je właśnie z sekwencji, układających się w ciąg zdarzeń pulsujących wewnętrznym rytmem, następujących po sobie według jakiejś ledwie przeczuwanej reguły, mogącej przez niektórych być nazwaną nieuchronnością. Jak u Petera Brooka - jeśli wierzyć Kottowi - tak i u Macieja Prusa, o czym przekonujemy się naocznie, nie ma w spektaklu miejsc pustych. Poszczególne sekwencje zazębiają się ze sobą, jakby pretendowały do wzoru montażu filmowego, podporządkowanego naturalnemu ciągowi piętrzących się wypadków. Wiele z tych sekwencji - zwłaszcza w drugiej części przedstawienia - Maciej Prus skonstruował wręcz po mistrzowsku, organizując przestrzeń sceniczną w licznych momentach w sposób niemal idealny.

Dostrzeżenie tego wymaga jednak pewnej uwagi, rozpraszanej często rozwiązaniami nazbyt naturalistycznymi, co początkowo - jak można sądzić z reakcji widowni - nieco szokuje, z czasem zaś wywołuje skutek odwrotny do zamierzonego. Dający się słyszeć pod koniec spektaklu śmiech, powinien reżysera skłonić do refleksji zarówno nad możliwościami, percepcyjnymi widza teatralnego, jak też nad zakresem swobody stosowania zabiegów formalnych. To ostatnie odnosi się również do scenografii i kostiumów. Trudno by mi było opisać dokładnie ubiór Gotów, jestem jednak niemal pewien, iż różni się dość znacznie od ubioru mieszkańców klasztoru Shaolin.

Niewiele też umiałbym powiedzieć na temat zachowania się Rzymian w IV wieku naszej ery, ukształtowanemu wszakże na podstawie lektury wzorcowi bliższy zdał mi się Zbigniew Józefowicz (Tytus Andronikus) niż Zbigniew Bielski (Markus Andronikus), aczkolwiek obie role można bez wahania zaliczyć do osiągnięć obu aktorów. Józefowicz - stonowany, hamujący emocje, operujący eleganckim, patrycjuszowskim gestem - z powodzeniem stara się uplastycznić psychologiczny portret swego bohatera, oprzeć jego postępowanie na głębiej umotywowanych przesłankach, nie poddać bez walki wszechogarniającemu złu. Bielski bardziej - być może, jak na trybuna ludowego przystało - zapalczywy, łatwiej ulega emocjom, czyniąc z Markusa Andronikusa człowieka akceptującego hierarchię wartości w jej niezbyt skomplikowanej postaci.

Ewa Mirowska wyposaża Tamorę w pozorny chłód, skrywający przebiegłą zbrodniczość, starannie dobierając środki wyrazu i pilnie bacząc na konsekwentną konstrukcję roli. Pokazując przejmującą tragedię Lawinii Bożena Miller-Małecka nie stroni od daleko posuniętej ekspresji, umiejętnie ją wszakże uzasadniając.

Do końca wykorzystał stworzone przez tekst i sytuacje możliwości Dariusz Siatkowski jako Aaron, zapisując na swym koncie sceny wręcz znakomite. Podobnie jak Piotr Cyrwus w roli Publiusza. To samo można powiedzieć o Krzysztofie Franieczku (Chiron) i Mariuszu Wojciechowskim (Demetriusz). Mniej przekonujący wydał mi się Adam Marjański (Saturninus), przyoblekający postać syna ostatniego cesarza rzymskiego w nazbyt chłodną wyniosłość.

Autorem współtworzącej nastrój spektaklu, bardzo dobrej muzyki jest Janusz Stokłosa. Osobne słowa uznania należą się Marianowi Gańczy za układ pojedynku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji