Śmiechoterapia
Na podstawie "ustawy o powszechnym obowiązku ukulturalniania się od czasu do czasu" widzowie "Muzykoterapii" otrzymują kartę powołania do teatru. A tam czeka już na nich purenonsensowy humor. I muzyka.
"Muzykoterapia" to spektakl dyplomowy studentów IV roku Studium Wokalno-Aktorskiego, wyreżyserowany przez Wojciecha Paszkowskiego, aktora Teatru Rampa w Warszawie. Przedstawienie, według scenariusza i pomysłu Andrzeja Strzeleckiego, jest kolażem scenek nie powiązanych fabularnie. Następują po sobie zabawne interpretacje regulaminów wojskowych i kołobrzeskich przebojów. Poważne w założeniu teksty zostały potraktowane jako preteksty do wykreowania satyrycznych scen obnażających płaskość oryginału. Cytaty, będące kanwą spektaklu, robią wrażenie, jakby były pisane dla idiotów, więc bohaterowie "Muzykoterapii" przypominają pensjonariuszy szpitala, którym towarzyszy tercet biało odzianych sanitariuszy.
Aktorzy tworzą zaskakujące interpretacje recytowanych i śpiewanych kwestii. Po obowiązkowym wykonaniu musztry, następują epizody koszarowo-poligonowe, oparte na parodii znanych sytuacji, na czele ze sztandarową "Halo brzoza. Tu sosna". Zresztą to tylko przedsmak następnej zabawy, erotycznej interpretacji instrukcji obsługi karabinu i granatnika. Młodzi adepci sztuki aktorskiej kreują rekwizyty, zaznaczając ich istnienie jedynie gestem, bądź wykorzystują do tego celu posiadane części garderoby, budząc na widowni gromki śmiech. Trzeba zobaczyć na ile różnych sposobów można nosić zwykłą koszulę imitującą bluzę od munduru i jak niezawodną słuchawką telefoniczną może - być rozwiązany trampek, równocześnie pojemnik ze środkiem oszałamiającym. Przez cały spektakl wykonawcom udaje się przykuć uwagę widzów. Szybko zmieniające się sytuacje, prowokowanie nie przewidzianych skojarzeń, dobrze zaśpiewane (i na nowo zaaranżowane) piosenki, to wszystko nie pozwala widzowi się nudzić.
Na scenie dzieje się tak wiele, że trudno wszystko zauważyć, więc może dlatego nie dostrzegam niczego co by mnie zraziło do "Muzykoterapii". Nie jest to spektakl, o którym można godzinami rozmawiać po wyjściu z teatru, ale w zamian oferuje coś o lepszym działaniu terapeutycznym: godzinę dobrej zabawy.