Gdzie ten cyrk?
Czy tu jest cyrk? Czy życie
to cyrk?
Gdzie jest ten cyrk, panowie?
Clown to postać śmieszna, trochę bezradna, mająca często pecha, potykająca się nawet na prostej drodze. Opowiadająca niedorzeczności i błaznująca. Cyrkowa widownia obserwująca wyczyny clowna wybucha co chwila śmiechem. Rozbawia nas - co w gruncie rzeczy jest dziwne - właśnie ta bezradność, ta bezsensowna krzątanina, ten pech. Czy jednak na pewno wiemy z czego i z kogo się śmiejemy?
,,Clowni" w Teatrze 77 rozpoczynają się przekornie. Obserwowani są bowiem nie aktorzy, ale właśnie widownia. Clowni pokazują ją sobie palcami, śmieją się, witają z niektórymi. Ustawia to nam od razu problem, zaciera granicę między cyrkiem - światem clownów a życiem prawdziwym i nami wszystkimi. Kto przed kim gra? - W miarę upływu czasu pytanie to zadajemy sobie coraz częściej.
ANDRZEJ STRZELECKI, autor scenariusza i zarazem reżyser przedstawienia, skonstruował spektakl z wielu pozornie nie związanych ze sobą scenek. Grupa clownów inscenizuje rozmaite sytuacje, prowadzi ze sobą rozmowy, na zmianę nas bawiąc i zastanawiając. Scenki te, co pewien czas, poprzedzielane są krótkim monologiem clowna wyizolowanego ze sceny, ostrym punktowym światłem reflektora. Wtedy właśnie z całą ostrością docierają do nas gorzkie słowa i refleksyjne treści.
"Ja chciałem zostać treserem. Zawsze lubiłem zwierzęta i wydawało mi się, że je rozumiem. A czasem nawet miałem takie wrażenie, że i one mnie rozumieją. Owszem, na początku przydzielono mnie do psów. Ale zanim zdążyliśmy się poznać, dano mnie na clowna. Byłem rozgoryczony... ale zrozumiałem, że tutaj każdy musi być clownem. To był po prostu taki cyrk."
Cyrk prezentowany na cenie Teatru 77 jest mało zabawny, występujący zaś w nim clowni, mimo że nas śmieszą, wcale śmieszni nie są. Patrząc na arenę - scenę widzimy jak w krzywym zwierciadle samych siebie, otaczające nas problemy, schematy, nieoczekiwane pointy, wszelkie uwarunkowania i zależności w jakie jesteśmy uwikłani.
Treść zaprezentowanego nam przedstawienia jest wieloznaczna, stwarza możliwości własnego, indywidualnego odczytania. Co więc w "Clownach" zobaczymy, zależy w gruncie rzeczy od nas samych.
Nie trzeba i chyba nawet nie wolno zgadzać się z reprezentowanym nam obrazem rzeczywistości. Nie o to - takie mam wrażenie - realizatorom spektaklu by chodziło. Ich przesłaniem do czego bym się skłaniał, jest ostrzeżenie przed wszelkimi zależnościami i sytuacjami determinującymi nasze życie, przed tym wszystkim co ogranicza naszą wolę, co narzuca nam schematy i ramy, których nie chcemy i nie potrafimy się w nich zmieścić. Aktorzy spektaklu Tomasz Bieszczad, Teresa Grenda, Jerzy Koleczko, Andrzej Podgórski, Krzysztof Rynkiewicz,Janusz Wiśnioch z powodzeniem wywiązali się z narzuconego, wcale zresztą niełatwego zadania. Ich gra bardzo wyrazista i ekspresyjna oraz wymagająca ekwilibrystycznych umiejętności, cały czas przyciąga uwagę. Dzięki niej przedstawienie utrzymane jest w dobrym tempie bez dłużyzn i przestojów.