Artykuły

Premiera w Powszechnym

Spektaklem "Siedmiu przeciwko Tebom" Jacek Papis udowodnił, że tematy teatru antycznego mogą nas żywo interesować, że są aktualne tu i teraz

Przedstawienie, mimo że nosi tytuł jednego z dramatów Ajschylosa, nie jest jego prostą adaptacją. Papis sięgnął także po fragmenty tekstów innych starożytnych pisarzy - Eurypidesa i Sofoklesa. Każdy z nich starał się w jakiś sposób zmierzyć z mitami tebańskimi. Łącząc ich historie, Papis jakby kontynuował te ich próby i opowiadał własną wersję. Jego opowieść nie odbiega w jakiś jaskrawy sposób od tego, co znamy. Do Teb trafiamy, gdy wiadomo o kazirodztwie, a dzieci Edypa i Jokasty są dorosłe. Jest już po ustaleniach co do sposobu sprawowania władzy w mieście - rok po roku mają się zmieniać u sterów władzy Eteokles (Cezary Jankowski) i Polnik (Adam Pater). Wiemy też, że Eteokles nie dopuścił jednak do zmiany. Pod murami rodzinnego miasta staje więc wspomagane przez licznych sojuszników wojsko Polinika. Na naszych oczach toczą się rozmowy braci. Każdy z nich przekazuje swoje racje. Polinik broni dawnych umów, chce tego, co mu się należy i zostało obiecane. Eteokles chce władzy tylko dla siebie i liczy, że brat go nie zaatakuje, bo to równałoby się zdradzie ojczyzny. Przecież wtedy polałaby się krew mieszkańców Teb, zniszczeniu uległoby miasto. Wyraźnie widzimy też szantaż Eteoklesa. Jest on tak pewien, że to zadziała, że choć przywdziewa zbroję, to początkowo czuje się w niej niepewnie, stąpa jak dziecko uczące się dopiero chodzić. Na nic zdają się słowa sióstr wzywających braci do opamiętania. Bardziej angażuje się w to Ismena (Ewa Trochim). Nic nie pomaga, dochodzi do walki. Polinik, choć za nim stała racja, przegrywa. Ginie on i Eteokles. Na scenę wkracza Kreon (Andrzej Bieniasz), który w wojnie stracił syna i zakazuje grzebać Polinika. Antygona się sprzeciwia, ale dalszego ciągu znanego już z "Antygony" Sofoklesa nie widzimy.

Spektakl znakomicie pokazał przyczyny konfliktu, tło tragedii. Reżyser sprawnie budował kolejne sceny. Całość jest ascetyczna, wyciszona, jakby wszyscy zamarli na chwilę w przeczuciu katastrofy, w rozumieniu, że cokolwiek by tu wybrać, i tak będzie źle. Jednocześnie wszystko dzieje się bardzo szybko, dynamicznie. W pewnym momencie - przedstawienie jest bowiem dosyć krótkie i trwa niewiele ponad godzinę - widownia wyczekuje ciągu dalszego, nie dowierzając, że to już koniec. Ale tak właśnie było i jest z rozgrywającymi się wkoło tragediami. Los dokonuje się w jednej chwili, starczy jeden fałszywy krok i już po wszystkim. Niczego się nie da się naprawić, odwrócić. Na nic też potem wszelkie tłumaczenia i usprawiedliwienia. Działać trzeba było wcześniej. Papis zapowiadał, że stara się pokazać motywację postaci, czyli właśnie to "wcześniej". Jeśli udało mu się to w przypadku braci i Kreona, to jednak nie wszystko jest jasne. Dalej nie wiemy, czemu to Antygona (Blanka Kaczorowska) decyduje się grzebać brata i czemu tebańczycy poparli Eteoklesa, a nie Polonika. Przecież prawo do Teb obaj mieli takie same. To minusy opowieści. Plusów jest jednak znacznie więcej - w tym obok już wymienionych ciekawa rola minichóru stworzonego z Antygony, Ismeny i tebanek czy ilustracje multimedialne. Te ostatnie można odczytać jako aluzje do znanych naszemu pokoleniu obrazu wojen - widzimy je, siedząc wygodnie w fotelu przed telewizorem. Ciekawe są też stroje i ogólnie scenografia Wojciecha Radtkego. Wszystko to sprawia, że jak dotychczas "Siedmiu przeciw Tebom" to dla mnie najlepsze przedstawienie sezonu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji