"Cabaretro" i frak Strzeleckiego
"Kiedy zbierze się grupa ludzi, która nie wznosi żadnych prowokacyjnych okrzyków, która niczego się nie domaga, nie demonstruje ani nie strajkuje, a pragnie tylko wspólnie spędzić miło czas, to sprawa wydaje się w dzisiejszych czasach co najmniej podejrzana" - Andrzej Strzelecki, reżyser spektaklu zaprezentowanego podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu przez warszawski teatr "Rampa" nie ukrywał, że spontaniczne przyjęcie przez wrocławską publiczność było dla niego dużym zaskoczeniem.
Ale czy mogło być inaczej skoro artyści z Teatru na Targówku zaprezentowali coś, czego tak bardzo w dzisiejszych smutnych czasach nam brakuje?
W konwencji kabaretowego show lat międzywojennych, przy wspaniale opracowanej scenografii Ewy Czarneckiej--Strzeleckiej, Joanna Pałucka, Anna Siedzina-Ścigalska, Elżbieta Zającówna, Mariusz Czajka, Piotr Furman, Stefan Każuro, Dariusz Odija i Wojciech Paszkowski zaprezentowali spektakl, który mimo że przesycony atmosferą tamtych lat bardzo bliski był dzisiejszej rzeczywistości. "Cztery małe krasnoludki", "Rozkosze życia" i inne "obyczajowe" piosenki pełne były wieloznaczności pozwalającej publiczności na bardzo osobistą interpretację. Kabaretowy szyk przedwojennej Warszawy, fraki, perfekcja gestów pozwoliły Andrzejowi Strzeleckiemu na przełamanie jakże ogranych dzisiaj stereotypów i sztampy. "Cabaretro" - mimo parawanu niewspółczesności - było doskonałym przykładem "wyśpiewania swoich spraw" - jak określił możliwości piosenki aktorskiej prof. A. Bardini. Spraw bardzo bliskich - jak się okazało - także publiczności zgromadzonej w Teatrze Kameralnym, która przy trzecim bisie wstała z miejsc, by podziękować aktorom za wspaniałą, z morałem, zabawę.