Artykuły

Anielsko i straszno

"Biały anioł z czarnymi skrzydłami" w reż. Dariusza Jezierskiego w Teatrze Nowej Sztuki w Gliwicach. Pisze Marta Zasadna w Nowinach Gliwickich

Ta sztuka po prostu nie mogła się nie udać

To, czego byliśmy świadkami 9 stycznia jest tylko doskonałym potwierdzeniem wszystkich zapowiedzi ukazujących się przed premierą. Świetna obsada i tematyka, jakiej podjął się reżyser i założyciel Teatru Nowej Sztuki, Dariusz Jezierski okazały się bez wątpienia kluczem do sukcesu.

"Biały anioł z czarnym skrzydłami" idealnie oddał uczucia i wszelkie emocje, jakie od lat targają ludźmi na Białorusi. Gniew, wściekłość, agresja, a z drugiej strony totalna bezsilność i niemoc wobec systemu. Nie bez powodu reżyser sięgnął właśnie po ten tekst. Dramat "Biały anioł..." jest powszechnie znany w kraju swego pochodzenia. Mało tego, wszedł nawet do kanonu lektur szkolnych. Jak mówi sam Jezierski: "To, czego nie uchwyci władza, czego nie potrafi właściwie zinterpretować, należycie i z pożytkiem wykorzystują artyści". Skąd my to znamy? Choroba głównej bohaterki zniszczyła ją nie tylko fizycznie. To, co uczyniła z jej psychiką, było dużo gorsze. Nina, bo o niej mowa, popadła w głęboką depresję. Czuła się niepotrzebna, samotna i wciąż mówiła o własnej śmierci. Wszystko to wpływało na jej relacje z rodziną, które jak łatwo jest się domyśleć, do lekkich nie należały. Reżyser zwrócił naszą uwagę na jeszcze inne patologie otaczające nas właściwie co dzień. Poza odniesieniem do systemu politycznego, którego przekaz jest oczywisty, autor spektaklu wyraźnie akcentuje również problem alkoholizmu oraz preferencji seksualnych. Na pochwałę zasługuje także to, co najistotniejsze w każdym przedstawieniu, a w tym szczególnie - gra aktorska. Ta, z którą mieliśmy do czynienia nie pozostawia żadnych wątpliwości odnośnie poziomu prezentowanej sztuki.

Dariusz Jezierski bardzo wysoko postawił sobie poprzeczkę. Ale co najważniejsze, osiągnął chyba wszystkie z zamierzonych celów. Zderzenie zawodowego aktorstwa z aktorstwem, że tak powiem, początkującym, wypadło kapitalnie. Różnicy w grze w ogóle nie dało się odczuć i co zaskakujące, nie było jej nawet widać. Pełen profesjonalizm. Przypominam, że obok znakomitej Joanny Szczepkowskiej na jednej scenie występowali wychowankowie TNS oraz debiutująca Agnieszka Batóg. I mogę bezsprzecznie zgodzić się z reżyserem, że faktycznie patrząc na poszczególne etapy prowadzenia tej sztuki, każdy z nas jest w stanie dostrzec w niej elementy i przejawy kiczu. Ale kiczu artystycznie kontrolowanego. Co ciekawe, podczas przedstawienia cały czas na scenie obecna była sama autorka tego dramatu, Diana Bałyko.

Niewątpliwie, "Biały anioł" poruszył serca dotykiem swych czarnych skrzydeł. Co do tego nie ma najmniejszych złudzeń. I zapewniam, że wpłynął należycie na świadomość widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji