Artykuły

Bez entuzjazmu

"Majestat" to napisana wierszem bajka o wyraźnym wydźwięku politycznym. Znajdziemy tu jednak niewiele bezpośrednich aluzji do miłościwie nam panujących. Zapamiętałem tylko jedną: bohaterowie wspominają, iż zagra­żają im "ludowcy". "Majestat" jest raczej tekstem o mechanizmach władzy. Oto grupka chłopów chce zabić króla i wydrzeć władzę dworzanom. Aby wykonać swój plan, chłopi podstawiają królowi Marię, która dokonuje mordu. Oczywiście, Marysia jest mądrzejsza niż podejrzewali jej mocodawcy i sama przejmuje koronę. Wokół tronu zaczyna się gra. Wszyscy są przeciw­ko wszystkim, każdy spiskuje z każdym. By tylko zająć miejsce w pałacu królewskim.

Jak można przypuszczać, a potwierdza owo przypuszczenie wydrukowany w programie przedstawienia fragment "Poglądów księdza Hieronima Coignarda" Anatola France'a, Andrzejowi Strzeleckiemu bliska jest prawda: reguły wolnej gry demokratycznej są nie mniej absurdalne niż zasady państwa totalitarnego. W "Majestacie" nawet Wielki Szaman kojarzący się jednoznacznie z Wielkim Bratem opuszcza naszą bajkową krainę, gdyż stwierdza, że tubylcy "sami się wykończą".

Strzelecki wprowadza do "Majestatu" zabieg teatru w teatrze. Tekst ma przywodzić na myśl dramat Szekspira. Królowa Marysia paraduje nawet po scenie z czaszką jakiegoś rogacza. Widzowie odczytują sens tego pomysłu - polityka to tylko teatr, politycy nie mówią prawdy, lecz odgrywają role. Tekst "Majestatu" jest "lekki, łatwy i przyjemny", a przy tym pozbawiony śladów grafomanii. Spełnia zatem przynajmniej teoretycznie wszelkie ideały teatru rozrywkowego. Celowo używam tutaj sformułowania "tekst" zamiast "sztuka teatralna". Sam Strzelecki określa się w programie jako autor scenariusza. W istocie - pomysły inscenizacyjne są w "Majestacie" równie istotne, co sam tekst. Strzelecki jest twórcą o dużej wyobraźni i od swych artystów wymaga sprawności nie tylko aktorskiej, ale i gimnastycznej. Dla przykładu, w jednej ze scen "Majestatu" aktor A opiera się plecami o aktora B. Aktor B odskakuje w bok, robi półobrót i łapie upadającego na podłogę aktora A. Cała scenka wykonywana jest płynnie. Nieuważny widz nie zauważy nawet stopnia jej trudności. W tym mechanizmie wszystko winno funkcjonować jak w zegarku.

Jest jednak coś, co w "Majestacie" niepokoi. Rutyna. Są tu fragmenty wyraź­nie niedopracowane. Na początku przedstawienia król odwraca się i udaje, że połyka miecz. Pomysł był zapewne taki, by widz myślał, a aktorzy partnerujący królowi grali, że myślą, iż król ów miecz naprawdę połyka. Tymczasem wszyscy od początku wiedzą, że król udaje. W innej scenie aktorzy otrzymali zadanie - w pewnym momencie mają wyjść z normalnego tempa gry i wejść w tempo zwolnione, niczym w kinie. Pomysł znakomity, wykonanie gorsze. Każdy aktor porusza się w innym tempie. Niemal identyczny pomysł widziałem niedawno w wykonaniu młodego czes­kiego teatru Dejvicke Divadlo. Różnicę pomiędzy Rampą a Czechami widać gołym okiem. I tu dotykamy, jak sądzę, problemu najistotniejszego. Rampa jeszcze niedawno była teatrem ludzi młodych. Dziś staje się sprawnym, lecz schematycznym mieszczańskim teatrem. Uciekł gdzieś entuzjazm z cza­sów "Złego zachowania". Ten zegarek jeszcze funkcjonuje, ale stał się już tylko bezdusznym mechanizmem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji